[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nim razniej.
- Ale czy nie będzie sprawiał kłopotów?
- Ależ on jest Kłopotem - zachichotała Camilla. - Takie jest jego
przeznaczenie. Chodzmy. - Wzięła Fate'a pod ramię i odeszli na bok. -
Co się stało, kapitanie? Wygląda pan tak... smutno. Chce pan jechać z
nami? Jestem pewna, że książę...
- Nie, może przyjadę pózniej...
- Potrzebuje pan pomocy księcia? Dewhurst wyjawił mnie i
Aurorze przyczynę, dla której organizuje spotkanie na wsi. Uważam,
że to niezwykle szlachetne z pana strony, iż stara się pan nas ochronić,
ale czy sam nie narazi się pan na niebezpieczeństwo? Jak już odkryje
pan, kto napadł na pana Radda, zgłosi się pan na policję?
Każde słowo padające z ust Camilli raniło serce Fate'a. Kapitan
z trudem zachowywał spokój. Panna Quinn była najbardziej
niezależną i niewinną kobietą, jaką znał. Chociaż mógł uświadomić
jej, jak zgubny byłby dla niego kontakt z policją, nie uczynił tego.
Wzruszył ramionami i zapewnił, że jeśli będzie potrzebował pomocy,
przyjedzie do Longbourne. Razem z Camillą podszedł do landa
230
Anula
ous
l
a
and
c
s
księcia, gdzie pożegnał się z Jolly, Grig i Aopatką. Na końcu
odprowadził pannę Quinn do bryczki Eversleya.
- Szkoda, że nie jedzie pan z nami, Locksley - powiedział lord. -
Nie mam pojęcia, dlaczego nie został pan zaproszony.
- To rodzinne spotkanie - mruknÄ…Å‚ Fate. - I prezent dla dzieci.
Książę nie uważa mnie jeszcze za swojego wnuka.
- Ale zmieni zdanie - szepnął Eversley, uważając, żeby nie
usłyszały go Camilla i Aurora. - Zapewniam pana, że sprawa jest
niemal zakończona. Oczekuję, że po naszym powrocie zostanie pan
uznany za spadkobiercę Dewhursta. Do widzenia - zawołał za
kapitanem, który zaczął się oddalać.
Fate patrzył za odjeżdżającymi powozami, dopóki nie zniknęły
za rogiem. Wtedy wrócił do rezydencji i usiadł na schodach przed
drzwiami. Słowa Eversleya na chwilę obudziły w nim nadzieję, ale
szybko uświadomił sobie, że nigdy już nie zobaczy żadnej z osób,
które właśnie odjechały, chyba że z wozu, którym zabiorą go na
szubienicÄ™.
Glasgow oglądał całe pożegnanie z okna. Teraz wyszedł na
zewnątrz i nie zważając na swój nieskazitelny kostium, zajął miejsce
obok Fate'a. Po chwili dołączył do nich Elgin Moss, a z naprzeciwka
nadszedł Somers i stanął przy schodach, oparty o poręcz. I chociaż
wszyscy myśleli tylko o tym, jak rozweselić Fate'a, żaden nie znalazł
właściwych słów.
231
Anula
ous
l
a
and
c
s
We wtorek rano do jadalni, w której Fate spożywał śniadanie,
wparował podejrzliwy i zezlony Andrew Borhill. Tuż za nim stąpał
olbrzym.
- Nie mam zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, i
dlaczego jego książęca wysokość zainteresował się tą sprawą, ale
miałem tę osobę przyprowadzić do pana, Locksley.
Kapitan podniósł głowę znad jajecznicy z boczkiem, spostrzegł
zdziwioną minę giganta i nachmurzoną adwokata, i zaprosił obu do
stołu. Borhill podziękował i wyszedł, a Dibs z uśmiechem zabrał się
do jedzenia. Fate poprosił Glasgowa, żeby nikt im nie przeszkadzał, i
kiedy został sam na sam z przyjacielem, uśmiechnął się szeroko.
- Dibs, ty jeszcze urosłeś! Jesteś wielki jak byk!
- A ty się wcale nie zmieniłeś - oznajmił z pełnymi ustami gość.
- Co robisz w tej rezydencji? Nie mogłem uwierzyć, że to ty, jak cię
zobaczyłem.
- Mossie i ja wykonujemy robotÄ™ dla takiego jednego lorda. Ale
to już prawie koniec, wyniesiemy się stąd, zanim zdążysz policzyć do
dziesięciu.
Dibs roześmiał się i łyknął piwa.
- Przecież wiesz, kapitanie, ile czasu zajęłoby mi liczenie do
dziesięciu. Zdążyłbyś wcześniej wnuki wychować. To do czego będę
ci potrzebny? Jakieś kłopoty?
Fate przytaknął, napił się kawy i zaczął wyjaśniać. Dibs nie
przerywał, ale opowieść Jasona zrobiła na nim wrażenie.
232
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Niech mnie drzwi ścisną, jeśli Peace'a nie spotka zasłużona
kara. Idziemy po niego, jak tylko skończę ten bekon. Nie pozwolę,
żeby zabił Artie'ego albo zagroził tobie.
Do jadalni wszedł Elgin Moss, powitał gościa i nalał sobie
herbaty.
- Idę z wami - oznajmił, odgryzając kęs ciasta z truskawkami. -
Nie, żebym ci nie ufał, Dibs, ale nie będę stał bezczynnie, jak mój
chłopak dobiera się do Peace'a. I nie pozwolę, żebyście trafili na
szubienicę. W najgorszym razie zaświadczę, że to Peace na was
napadł, a nie odwrotnie. Uwierzą mi, zobaczycie. I przysięgnę na
Biblię, że nie jesteś Jasonem Fate'em, bo tak będą twierdzić, jeśli
zwyciężysz. Ale nikt ich nie poprze. Dopilnujemy, żeby nic się wam
złego nie stało. Artie też by chciał z nami pójść, ale na razie nie jest w
stanie utrzymać się na nogach.
- Mogę go zobaczyć? - spytał Dibs.
- Tak, jest na górze. Porozmawiaj sobie z nim, a my w tym
czasie się przebierzemy. Bo chyba nie chcesz paradować w St. Giles
w tym stroju, Jasonie?
- Nie, chyba nie - przyznał Fate. - Nie chciałbym, żeby mnie
wzięto za arystokratę. Naprawdę myślisz, Mossie, że ta sprawa może
nie zakończyć się na szubienicy?
- Oczywiście. Długo o tym myślałem, szczególnie w niedzielę
po południu, jak spałeś. Przyszedł wtedy do mnie książę i razem się
zastanawialiśmy co dalej. Niezwykły dżentelmen z tego Dewhursta.
233
Anula
ous
l
a
and
c
s
On chyba jednak sądzi, że jesteś jego wnukiem. Pytał mnie, jak to
było, gdy cię znalazłem, i co wiem o twoich rodzicach. Potem długo
myślał i stwierdził, że musimy znalezć sposób, żeby uchronić cię
przed stryczkiem. Obiecał, że poradzi sobie z księciem regentem i
policją, jeśli znajdziemy wystarczająco dużo ludzi, którzy przysięgną,
że nie jesteś Fate'em.
- Tak powiedział? - ożywił się Fate.
- Tak, on cię lubi, Jasonie. Uważa, że jesteś bardzo bystry i
odważny, i nie pozwoli, żeby ktokolwiek cię skrzywdził, nawet gdyby
miał sam stanąć do walki w twojej obronie.
-Ja to samo - wtrącił Dibs z ustami pełnymi truskawek. - Nie ma
mowy, żebyś skończył na szubienicy. Nie martw się, kapitanie,
wszystko będzie dobrze.
Za dnia w St. Giles było równie odpychająco jak nocą, ale
zauważył to tylko Elgin Moss, który opuścił tę dzielnicę wiele lat
temu. Półnagie dzieci bawiły się na ulicach wśród nieczystości,
zagłodzone psy i zapchlone koty szukały resztek jedzenia w stosach
śmieci. Kątem oka Elgin zauważył ogromnego szczura znikającego w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire