[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zażartowała.
- Nie. - Brakowało mu słów. Gorączkowo szukał w myśli
czegoś, co tłumaczyłoby telefon o tak pózniej porze. - Wszystko idzie
zgodnie z harmonogramem. W przyszłym tygodniu będziemy we
Friendly. Wolałem cię uprzedzić, żeby nie było problemów.
- Kierownik planu jest w kontakcie ze mnÄ… i z burmistrzem.
Macie wszystkie zezwolenia. Zarezerwowaliście pokoje w hotelu.
Musiałam walczyć o ten, w którym mieszkam. Kilka osób prywatnych
wywraca do góry nogami swoje domy, żeby przyjąć was pod swój
82
RS
dach. - Nie musiała dodawać, że ten pomysł nie przypadł jej do gustu;
jej ton mówił sam za siebie.
- Dalej się boisz, że zarazimy twoje miasteczko rozpasaniem? -
spytał, uśmiechając się pod nosem.
- Ty i twoi ludzie nie będziecie robić żadnych numerów, chyba
że chcesz znowu odwiedzić swój dawny pokój w moim biurze,
Kincaid.
- Jestem wzruszony, że wciąż na mnie czeka. A ty?
- Czy na ciebie czekam? - Parsknęła śmiechem. - Z
utęsknieniem, jak Egipcjanie na kolejną plagę.
- Ach, Victorio, masz niecodzienne poczucie humoru.
Tory ściągnęła brwi, wsłuchując się w dziwny szmer w
słuchawce.
- Co to za hałas?
- Jaki znowu hałas?
- Jakbym słyszała wodę.
- Bo słyszysz. Jestem pod prysznicem.
Na dobrych dziesięć sekund zapadła cisza, potem usłyszał salwę
śmiechu.
- Phil, czemu dzwonisz do mnie spod prysznica?
- Bo akurat o tobie pomyślałem. Oparła się o biurko.
- Och?
- Przypomniałem sobie, jak kąpałem się w twojej gościnnej
łazience i w połowie skończyła mi się ciepła woda. - Odgarnął włosy
z oczu. - Wtedy nie byłem w nastroju, żeby składać oficjalną skargę.
83
RS
- Mam rozumieć, że robisz to teraz? Przekażę ją komu trzeba. -
Uśmiechnęła się. - Nie spodziewajcie się, że w hotelu będzie bardziej
luksusowo. Nie ma obsługi hotelowej ani aparatu w łazience.
- Jakoś przeżyjemy.
- To się jeszcze zobaczy - odparła sucho. - Twoja świta może
przeżyć prawdziwy szok, kiedy okaże się, że nie ma jacuzzi.
- Naprawdę uważasz nas za takich mięczaków? -Rozdrażniony
przełożył słuchawkę do drugiej ręki. - Może tego lata nauczysz się
czegoś o filmowcach, Victorio. Chętnie będę twoim nauczycielem.
- Niczego nie chcę się od ciebie uczyć.
- A szkoda, bo dobrze by ci to zrobiło. - Uśmiechnął się,
wyobrażając sobie gniewne błyski w jej oczach.
- Przestrzegajcie zasad, to nie będzie żadnych problemów.
- Przyjdzie taki czas, Tory, kiedy to ja będę ustalał reguły -
wyszeptał w słuchawkę. - No i wciąż muszę dotrzymać obietnicy,
którą ci dałem.
- Tylko nie zapomnij umyć uszu - odparła złośliwym tonem i
odłożyła słuchawkę.
84
RS
ROZDZIAA PITY
Kiedy przyjechali, Tory była w biurze. Skończyła wypełniać
formularz i wstała zza biurka. Oczywiście wcale nie śpieszyło jej się,
by znowu zobaczyć Phila, lecz musiała w końcu dopilnować, by
najazd ważniaków z Hollywood przebiegał we względnym porządku.
Zanim zdążyła podejść do drzwi, wpadł przez nie Tod z oczami jak
talerze i z wypiekami na twarzy.
- Tory, oni już tu są! Przed hotelem! Mnóstwo ludzi! Są
samochody, półciężarówki i wszystko!
Uśmiechnęła się. Zapominał się i zwracał do niej po imieniu
tylko wtedy, kiedy był czymś wyjątkowo przejęty. Podeszła do niego,
a kiedy oparła mu dłoń na ramieniu, nawet się nie skulił.
- Chodzmy to zobaczyć.
- Tory... Pani szeryf - poprawił się szybko - myśli pani, że ten
facet pozwoli mi patrzeć, jak będą kręcić ten film? No wie pani, ten,
którego pani wtedy zamknęła?
- Wiem. Czemu miałby nie pozwolić? - odparła z
roztargnieniem.
To, co działo się przed hotelem, tak dziwnie wyglądało w
sennym Friendly, że Tory omal się nie roześmiała. Wszędzie stały
samochody, kręcili się jacyś ludzie. Na chodniku stał burmistrz i
rozmawiał ze wszystkimi naraz. Kalifornyczycy rozglądali się z
zaciekawieniem, identyczne miny mieli przyglÄ…dajÄ…cy siÄ™ im
mieszkańcy miasteczka.
85
RS
Dwa różne światy, pomyślała Tory i uśmiechnęła się, lecz
uśmiech spełzł jej z ust, zaledwie zobaczyła Phila.
Był ubrany dość skromnie, podobnie jak reszta ekipy, lecz nie
sposób było nie zauważyć, że to on o wszystkim decyduje. Nawet
wtedy, gdy wydawał się pilnie słuchać słów burmistrza, wydawał
polecenia, natychmiast wykonywane przez jego ludzi. Odnosili siÄ™ do
niego z sympatiÄ… i szacunkiem.
- No, no! Ale sprzęcior! A w tych pudłach to na bank są kamery.
Może mi dadzą popatrzeć.
- Uhm - mruknęła Tory, patrząc, jak Phil się śmieje.
A potem ją zauważył.
Jego uśmiech zmienił się nieznacznie. Przez pewien czas
mierzyli się wzrokiem, podczas gdy filmowcy kręcili się przy
sprzęcie, a miejscowi przyglądali im się i szeptali. Tory stała
wyprostowana, obejmując Toda, Phil zaś stwierdził, że dzieje się z
nim coś dziwnego: patrzenie na nią sprawiało mu ból.
Wydawała się chłodna, zdystansowana, i patrzyła w jego
kierunku. Na jej piersi połyskiwała metalowa odznaka. W ten upalny
suchy dzień była jak mocne wino - kuszące i niebezpieczne. Ktoś z
ekipy mówił coś do niego, lecz Phil zareagował dopiero za drugim
razem.
- Co...? - Nie odrywał wzroku od Tory.
- Huffman prosi ciÄ™ do telefonu.
- Powiedz mu, że do niego oddzwonię - mruknął, ruszając w jej
stronÄ™.
86
RS
Zcisnęła ramieniem Toda, który spojrzał na nią pytająco i
zmarszczył brwi.
Phil zatrzymał się tuż przy chodniku.
- Szeryf Ashton.
- Kincaid - odparła chłodno. Phil uśmiechnął się do chłopaka.
- Cześć, Tod. Jak leci?
- W porządku. - Nastolatek wpatrywał się w niego spod szopy
potarganych włosów. - Czy mógłbym... - zaczął, nerwowo
przestępując z nogi na nogę. -Myśli pan, że mógłbym obejrzeć wasz
sprzęt?
- Jasne. - Phil uśmiechnął się przelotnie. - Podejdz do nich i
spytaj o Bicksa. Niech ci pokaże kamerę, powiedz mu, że ci
pozwoliłem.
- Serio? - Przez chwilę wpatrywał się w Phila uszczęśliwiony, a
potem niepewnie spojrzał na Tory.
Uśmiechnęła się i uściskała go lekko. Oho, pomyślał
Phil, patrzÄ…c, jak zmienia siÄ™ wyraz jego oczu, jak policzki mu
czerwieniejÄ…, a potem stajÄ… siÄ™ pÄ…sowe.
- Zmigaj - zachęciła.
Phil odprowadził nastolatka spojrzeniem, zanim przeniósł wzrok
na Tory.
- Widzę, że dokonałaś kolejnego podboju. Jestem pełny podziwu
dla jego gustu. - Kiedy wpatrzyła się w niego bez wyrazu, potrząsnął
głową. - Boże drogi, Tory, nie widzisz, że ten dzieciak jest w tobie
zakochany?
87
RS
- Nie bądz śmieszny. To jeszcze dziecko.
- Nie powiedziałbym. Jest dostatecznie duży, żeby zadurzyć się
w pięknej kobiecie. - Uśmiechnął się, widząc jej zmartwioną minę. -
Ja też miałem kiedyś naście lat. Byłem młody i niewinny.
Zirytowana, że sama wcześniej tego nie zauważyła, spojrzała na
niego gniewnie.
- Młody? Być może. Ale z pewnością nie taki niewinny.
- To prawda - przytaknÄ…Å‚ zgodnie. - CieszÄ™ siÄ™ z naszego
ponownego spotkania, pani szeryf.
- Czyżby? - spytała przeciągle.
- Mówię szczerze. Byłem ciekawy, czy naprawdę jesteś taka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire