[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z Ludzi Lodu? Molin był jednak człowiekiem zbyt kulturalnym na taki wybuch. Przecież on
wygląda jak Mefistofeles, pomyślał wzburzony, albo jak potwór ze świata baśni. A mimo to
chętnie złożyłbym całe moje życie w jego ręce. Cóż za niezwykły człowiek!
Zdołał dokończyć rozpoczęte zdanie tak, by przerwa nie wydawała się zbyt uderzająca:
-... temu wyjątkowemu lekarzowi. Dziękuję! Z całego serca dziękuję!
Długo ściskał dłoń Heikego. Wymienił spojrzenie ze swym wiernym sługą, wiedząc, że obaj
myślą tak samo: człowiek prędko się przyzwyczajał do niecodziennej powierzchowności
doktora Heikego Linda z Ludzi Lodu. Obaj uznali, że jest wspaniałym człowiekiem pomimo
odpychajÄ…cego w pierwszej chwili wyglÄ…du.
Molin ciÄ…gnÄ…Å‚:
- Zostanie pan hojnie wynagrodzony za to, co pan dla mnie zrobił. Nie, proszę nie
protestować. Ach, muszę wstać, czuję, że rozpiera mnie energia!
102
- Z początku należy postępować ostrożnie - zalecił Heike. - Ale jeśli pan ma ochotę wstać, to
bardzo proszÄ™, na pewno nie zaszkodzi.
- Wiele osób pragnie porozmawiać z jaśnie panem - powiedział służący. - Czekają w salonie
wszyscy pana przyjaciele.
- To wspaniale! Wspaniale! Po tym, co mnie spotkało, potrzebuję spotkania ze szczerymi,
życzliwymi ludzmi!
- O tym jaśnie pan może być w pełni przekonany.
Niedługo pózniej staruszek wyszedł do zebranych, co prawda wsparty o pomocne ramię
sługi, ale trzymał się bardziej prosto i patrzył o wiele bystrzej. Przywitał się z Tulą i
Tomasem, pogratulował im niezwykle sympatycznego i oryginalnego syna, a potem usiedli
wokół stołu w jadalni, ponieważ był on okrągły i najlepiej nadawał się do narady, jaką
zamierzali teraz przeprowadzić. Wszyscy byli jednakowo ważni. Nie zasiadł z nimi jedynie
służący, ale traktowano go jak równoprawnego członka całej grupy.
Czekając, aż pokojówka poda obiad, dyskutowali o dalszych działaniach, jakie należy
podjąć.
- Ljungqvist, czyli Berg, jak brzmi jego prawdziwe nazwisko, wkrótce przyjdzie z codzienną
wieczorną wizytą - powiedział Molin. - Co wtedy zrobimy?
Komendant policji się zamyślił.
- Muszę przyznać, że nie wiem, jak powinniśmy go przyjąć. W każdym razie nie należy
aresztować go od razu, to jasne. Czy mamy powiedzieć, że jaśnie pan jest umierający, czy
nie? I co z małą Magdaleną?
- Poczekajcie chwilę - wtrąciła się Tula. - Kiedy jaśnie pan zadzwonił, Heike akurat coś
mówił. Mówiliśmy o... No, o czym to mówiliśmy?
- Zapytałaś, czy Heike nie mógłby się dowiedzieć, czy Magdalena jeszcze żyje. - Tomas
patrzył na żonę jak zawsze, z nieustającym podziwem.
- Tak, tak, Heike, odpowiedziałeś:  W takim razie muszę... W tym momencie zadzwonił
dzwonek. Co takiego musisz?
Heike zmarszczył brwi.
- Naprawdę tak powiedziałem? Tak, rzeczywiście. Chodziło mi o to, że w takim razie
musiałbym mieć coś, co należało do małej Magdaleny. Ale przypuszczam, że tutaj mogą być
z tym kłopoty. Ostatni raz była tu już bardzo dawno temu, prawda?
103
- Zbyt dawno - westchnął Molin. - Nie, nie wiem, czy jest tu jakaś część garderoby albo
zabawka, która należała do Magdaleny. Jej rodzice zabrali stąd wszystko, kiedy
wyprowadzali się w takim pośpiechu.
- I jaśnie pan nie rozmawiał z nią wówczas?
- Nie, powiedzieli mi, że jest przeziębiona i musi leżeć w łóżku. Nie pozwolili mi się nawet z
nią pożegnać!
- Oczywiście, nie mogli ryzykować - stwierdził komendant. - Już wtedy zamienili Magdalenę
na bratanicÄ™ Backmana.
- I lekarz, który zajmował się prawdziwą Magdaleną w uzdrowisku Ramlosa, a pózniej
samym jaśnie panem, był kuzynem pani Backman - gniewnie zauważyła Tula. - Cóż za
rodzina oszustów!
- Nie rozumiem, jakimi torami krążą wasze myśli - Christer w młodzieńczym zapale wcale
nie dbał o zachowanie szczególnej uprzejmości. - Oczywiste przecież, że Magdalena coś tu
zostawiła!
- Co takiego?
- SaszÄ™, rzecz jasna!
- O, do diaska, to prawda! - wykrzyknÄ…Å‚ Molin.
- Jeśli on może się do czegoś przydać - westchnęła Tula. - Był przecież u Backmanów przez
całe trzy lata.
- Myślę, że to nic nie szkodzi. - W Heikem na nowo rozbudziła się nadzieja. - Pies nigdy nie
zapomni kogoś, kogo raz pokochał.
Sasza zastrzygł uszami, słysząc swoje imię.
- Ale czy taki mały pies wystarczy? - z powątpiewaniem zapytał Heikego Tomas.
- Pies? - uśmiechnął się Heike. - Nie ma lepszego medium. Chodz tu do mnie, Sasza!
Tak długo dręczony piesek grzecznie podsunął się do Heikego, spojrzeniem pytając najpierw
Christera o pozwolenie. Chłopiec z uśmiechem skinął głową.
Heike wziął psa na kolana i zaczął go głaskać, chcąc uspokoić zwierzę.
- Usłyszycie zaraz interesującą teorię, którą przedstawił mi kiedyś pewien niemiecki
profesor. Gdyby żył parę setek lat wcześniej, z pewnością spalono by go na stosie za
herezję. Spotkałem go podczas mej podróży przez Europę ze Słowenii.
104
- Znasz także niemiecki? - zaczepnie spytała Tula.
Zwrócił na nią swe kocie oczy. Między nimi nieustannie trwała swego rodzaju przyjacielska
walka. Oboje dotknęło przekleństwo, oboje wiedzieli o drugim zbyt wiele, znali swoje
tajemnice.
- Niemiecki to język mego najwcześniejszego dzieciństwa - wyjaśnił Heike. - Jako dziecko
nie wypowiedziałem ani słowa, ale słuchałem i uczyłem się. Niemką wszak była moja matka.
O tym zapomnieliśmy, pomyślała Tula, spuszczając oczy. O matce Heikego nigdy nic nie
mówiono. Nie uczyniła niczego poza wydaniem go na świat i sama musiała zapłacić za to
życiem.
Nie było już nikogo, kto mógłby o niej opowiedzieć.
Nic jednak nie wskazywało na to, by Heike odziedziczył po niej jakąś cechę. Był
nieodrodnym synem Ludzi Lodu.
- Czy możemy wreszcie poznać teorię niemieckiego profesora? - niecierpliwił się Molin.
- Tak - odrzekł Heike, głęboko zamyślony. - Muszę przyznać, że sam potraktowałem ją dość
sceptycznie i nadal nie jestem do niej przekonany. Ale dobrze, sami będziecie mogli ocenić.
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad psami? Pies to jedyne zwierzę, które towarzyszy
człowiekowi, a nie swoim współbraciom, choć przecież w istocie jest zwierzęciem stadnym.
- To prawda - przytaknął Kol. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire