[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ża mnie ostentacyjnie rozrzutny tryb życia Hightowerów. Wydają nieprawdopodobne
sumy pieniędzy na zupełnie niepotrzebne, ekstrawaganckie gadżety.
- A ty nie? - spytał szybko Gage.
- Ja? - parsknęła. - Bynajmniej. Jestem obrzydliwym dusigroszem.
- Ach tak? - Zmrużył oczy. - A ja myślałem, że jesteś dumną posiadaczką bardzo
drogiego motocykla i jeszcze droższego wozu z napędem na cztery koła, nie mówiąc o
samolocie, który jest naprawdę kosztownym cackiem.
- Widzę, że braciszek nie pominął mojego stanu majątkowego, kiedy zdradzał ci
poufne informacje na mój temat. - Lauren wykrzywiła usta w grymasie, który tylko nie-
R
L
T
znacznie przypominał uśmiech. - Po pierwsze, nawet gdybym posiadała prom kosmicz-
ny, to nie byłaby twoja sprawa. A po drugie, możesz zaprotokołować, że mój samochód
wykupiłam za grosze ze stacji demontażu. Z tatą i wujkiem Lou odwaliliśmy przy nim
kawał roboty. Teraz lśni i jezdzi jak marzenie, więc Trent na pewno wyobraził sobie, że
to nówka z salonu. Prawda jest taka, że potrzebuję do pracy samochodu z potężnym sil-
nikiem, bo czasem muszę holować mniejsze samoloty. Ale że ten wóz pali jak smok, za-
częłam szukać bardziej ekonomicznego środka transportu. Harley wydawał się świetnym
pomysłem, bo łączył przyjemne z pożytecznym. Kupiłam go za pół ceny, a resztę spłaci-
łam darmowymi lekcjami pilotażu. Samolot też nie kosztował mnie tyle, ile jest wart.
Kiedy człowiek całe życie spędza na lotnisku, słyszy o różnych okazjach. Pewnego dnia
dowiedziałam się, że właściciel pięknego i prawie nowego cimasa pilnie potrzebuje go-
tówki i jest gotów znacznie obniżyć cenę. Wzięłam kredyt na rozwój działalności gospo-
darczej i kupiłam go. Nie była to z mojej strony rozrzutność ani kaprys. Ten samolot to
moje miejsce pracy - podkreśliła swoje słowa, dzgając widelcem kawałek pizzy.
Gage nie odpowiedział od razu. Przez chwilę patrzył na nią z uwagą, a w jego zaw-
sze czujnych, ciemnych oczach zaczął się rodzić uśmiech. Nie zdawkowy odruch czło-
wieka uprzejmego, lecz szczery, ciepły uśmiech. Przeznaczony dla niej. Lauren wypros-
towała się gwałtownie i zamrugała zaskoczona. Dziwne łaskotanie gdzieś w głębi jej cia-
ła, które poczuła, kiedy jego pięknie wyrzezbione, seksowne wargi wygięły się w uśmie-
chu, a w oczach błysnęło autentyczne, życzliwe zainteresowanie, to musiał być głód. Nic
innego. %7łołądek dopominał się po prostu solidnej porcji pizzy.
- Jesteś kobietą pełną tajemnic, Lauren Lynch - usłyszała jego głęboki głos i prze-
stała sobie wmawiać, że za reakcję jej ciała odpowiedzialna jest pustka w brzuchu. - Wy-
bacz, że zbyt pochopnie cię oceniłem.
Lauren poczuła ulgę, jakby jakaś boleśnie zaciśnięta pętla opadła z niej nagle, po-
zwalając odetchnąć. Nawet nie wiedziała, jak bardzo była dotąd spięta, choć tłumaczyła
sobie, że opinie innych nie mają dla niej znaczenia. Choć nieświadomie, musiała bardzo
tęsknić do tego, żeby usłyszeć kilka miłych słów i zobaczyć w czyimś wzroku akcepta-
cję, a nie potępienie. Popatrzyła w bystre, ciemne oczy Gage'a i pomyślała, że mogłaby
go polubić.
R
L
T
Szpieg Trenta. Bogaty koleś. Nie twoja liga, przypomniała sobie.
- W porządku, Faulkner - powiedziała chłodno, starając się, by nie wyczytał w to-
nie jej głosu żadnych emocji. - Wchodzę w to. Jutro zrobimy sobie mały rajd. Ale pod
jednym warunkiem: ja poprowadzę. Na drodze obowiązuje zasada, że bardziej doświad-
czony motocyklista przewodzi grupie. Jeżeli nie dasz rady się podporządkować, powiedz
mi to teraz.
W jego oczach wyczytała, że przyjął wyzwanie. Kącik jego ust drgnął w porozu-
miewawczym uśmiechu.
- Poradzę sobie ze wszystkim, co mi zafundujesz, Lynch. Spokojna głowa.
Gage Faulkner wyglądał dobrze w stroju motocyklisty. Nadspodziewanie dobrze i
bardzo, bardzo seksownie. Dopasowana kurtka z czarnej skóry podkreślała szerokie ra-
miona i muskularną pierś, a solidne ochraniacze przyciągały wzrok ku wąskim biodrom i
smukłym, mocnym nogom odzianym w denim. Całość stanowiła wyjątkowo przyjemny
widok dla damskiego oka.
Manewrując wypożyczoną maszyną, Lauren posłała mu kolejne ukradkowe spoj-
rzenie. Miał naprawdę piękną, męską linię barków i idealnie proste plecy. Włożył kask i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire