[ Pobierz całość w formacie PDF ]
co roku na Dzień Babci zanosimy kwiaty na
cmentarz, raz nawet malowaliście dla babci laurkę,
prawda? rozpoczęła trudną rozmowę. Blizniaki
pokiwały głowami, nadal nie rozumiejąc, jak to się
ma do wyjazdu ich ojca.
Tatuś poszedł odwiedzić babcię.
Jest u aniołków? A kiedy wróci? dla
czterolatka wszystko było możliwe.
Kochanie, stamtąd już się nie wraca.
Niemożliwe! krzyknął Maciek. Przecież
jak siÄ™ idzie do kogoÅ› w odwiedziny, to zawsze siÄ™
wraca. Odwiedziny zawsze się kiedyś kończą.
Ale te odwiedziny, synku, nie skończą się.
Tatuś zamieszkał tam w niebie z babcią.
To znaczy, że tatuś nas już nie kocha i wolał
zamieszkać z babcią niż z nami Kuba był bardzo
smutny.
To nie tak, dzieci. TatuÅ› was bardzo mocno
kochał i nadal kocha, tylko babcia go do siebie
wezwała i pojechał jej pomóc. Tyle że to jest droga w
jedną stronę i jak się tam pojedzie, to już nie można
wrócić. Tatuś patrzy na was z góry.
Możemy mu pomachać? Kuba podbiegł do
okna i wystawił rękę. Widzi mnie?
Tak, widzi.
A my zobaczymy, jak on do nas odmacha?
Nie, nie zobaczycie, bo tatuÅ› jest bardzo
wysoko.
A czy tatuś zabrał ze sobą psa? Czemu nie
mogłem z nim pojechać? dopytywał Maciuś.
Kochanie Anna ucałowała synka w głowę
tatuś nigdy by was nie zabrał w tak daleką i
niebezpieczną podróż. Wiedział, że mamusia bardzo
by się martwiła. A poza tym, skoro stamtąd się nie
wraca, to nigdy już byśmy się nie zobaczyli.
Chciałbyś tego? Chłopczyk pokiwał przecząco głową
i przytulił się do matki mocniej. A Foret nie
pojechał z tatusiem, jest w takim hotelu dla piesków,
jutro po niego pojedziemy, dobrze?
Chwilę pózniej chłopcy jedli kolację, umyli zęby
i poszli do łóżeczek. Przeżycia związane z powrotem
do starego domu szybko ich zmęczyły. Zasnęli,
zanim Anna rozpakowała wszystkie torby.
Wieczorem zadzwonił jej telefon. Nie chciała
odebrać, ale wiedziała, że nie będzie mogła unikać
tego bez końca.
Ania? Kochanie, widzę, że zabrałaś swoje
rzeczy. Naprawdę się wyprowadziłaś? Michał
sprawiał wrażenie zaskoczonego.
Tak& chwilowo tak. Wiesz, nie chcÄ™ dzieci
ciągać tam i z powrotem, a mam tu tyle roboty, że z
pewnością zajmie mi to parę dni. Nie będę wracać do
ciebie na noc. Im więcej czasu tu spędzę, tym
szybciej skończę.
Nie tak się umawialiśmy powiedział
surowym tonem. Nie widzę powodu, dla którego
miałabyś tam mieszkać. Twój dom jest tu, u mnie.
Michał! Przecież to jest moje mieszkanie,
nawet formalnie. I dom moich dzieci, czy ci siÄ™ to
podoba, czy nie.
W takim razie przyjadÄ™ i porozmawiamy o
tym. Przecież nie będziesz tam mieszkać sama.
Jutro przyjedzie ciotka Teresa, będziemy
razem przeglądać papiery. Chcesz pomóc? Anna
wiedziała, że ten pomysł mu się nie spodoba. Unikał
wizyt jej ciotki, było w niej coś, co go denerwowało,
a i ona go nie zaakceptowała. Tym bardziej nie miał
ochoty na przeglÄ…danie papierzysk Roberta.
Dobrze, dam ci kilka dni. Tylko pamiętaj,
gdzie jest twój dom i kto najbardziej na świecie cię
kocha. Pamiętasz?
Tak, oczywiście. To dobranoc.
Anna wyłączyła telefon, nie chciała już
rozmawiać z Michałem tego wieczoru. Musiała
skoncentrować się na tym, co miała do zrobienia.
Przeglądanie papierów księgowych to było
najmniejsze wyzwanie. Problem stanowiła łazienka,
do której nie weszła jeszcze od czasu śmierci
Roberta, oraz jego sypialnia. Mieszkanie w
kamienicy było na tyle duże, że swego czasu zrobili
w nim dwie łazienki. Teraz korzystała z tej mniejszej,
położonej tuż obok pokoju dzieci i używanej zresztą
przez nie, kiedy odwiedzali tatę. Postanowiła, że nie
wejdzie do pomieszczenia, w którym znaleziono
zwłoki jej męża. Najpierw należało wezwać ekipę
sprzątającą i doprowadzić pomieszczenie do
używalności. Sypialnia natomiast budziła zbyt wiele
bolesnych wspomnień i bała się, że nie wytrzyma
tego i rozklei się emocjonalnie. Było już pózno,
zamierzała się położyć, a wszystkie problemy
zostawić na dzień następny. Wciąż nie wiedziała,
kiedy będzie mogła zorganizować pogrzeb. Ciało
Roberta znajdowało się w Zakładzie Medycyny
SÄ…dowej, gdzie poddawano je drobiazgowym
ekspertyzom. Zgasiła światło, po ciemku przebrała
się w koszulę nocną i położyła na sofie. Przez
niezasłonięte okno patrzył na nią księżyc. Był w pełni
i jego blask oświetlał pokój. Wstała, by zaciągnąć
zasłony i przestraszyła się, ujrzawszy, że naprzeciw
okien, w odległości mniej więcej dwudziestu metrów,
stała jakaś postać. Nie mogła dostrzec, kto to, ale
osoba ta z całą pewnością wpatrywała się w jej okna.
Postanowiła udawać, że nic się nie dzieje, sprawdziła
tylko, czy drzwi do mieszkania są dobrze zamknięte i
położyła się spać. Sen nie nadchodził. Jej wyobraznia
działała zbyt ekspresyjnie, bała się tego, co może się
wydarzyć. Przewracała się w łóżku przez godzinę, ale
uświadomiwszy sobie, że nie zaśnie, wstała i zapaliła
nocną lampkę. W jej świetle zaczęła przeglądać
dokumenty znajdujące się w komodzie, która stała w
salonie. Znalazła wiele papierów związanych z
mieszkaniem, starych, znanych jej i tych nowszych,
gromadzonych przez Roberta. Była też teczka z
pismami rozwodowymi, notatki na marginesach,
luzne kartki, na których jej mąż przygotowywał się
do rozprawy. Widziała, że studiował przepisy, szukał
orzeczeń, które pomogłyby mu uzyskać prawo do
wychowywania dzieci. Budował argumentację, której
nie zdążył wykorzystać. Nic więcej w komodzie nie
zwróciło jej uwagi. Przeszła do biblioteki. Były tam
dziesiątki półek, na których znajdowały się książki.
Przez kilka lat małżeństwa gromadzili je wspólnie,
oboje bowiem uwielbiali czytać. Część księgozbioru
Robert odziedziczył po rodzicach, profesorach
literatury polskiej, wielbicielach klasyki polskiej i
obcej. W tym pomieszczeniu Anna zawsze czuła się
bardzo dobrze. To była jej oaza, miejsce relaksu. I
teraz, przesuwając dłonią po grzbietach zakurzonych
książek, poczuła dawny spokój. Już wiem, dlaczego
nigdy nie czułam się u Michała jak u siebie! Tam nie
było książek odkryła nagle. Sprawdziła, czy
biblioteka zawiera nowe pozycje i znalazła półkę,
którą Robert musiał zainstalować już po jej
wyprowadzce. Znajdowało się na niej około
dwudziestu nowych pozycji. Jej mąż jak dawniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]