[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Usiądz. Postaram się za bardzo cię nie zamoczyć - rzekł, odkręcając
wodę.
- Nie musisz tego robić. Na pewno sama dam sobie radę. Nie przejął się.
Sprawdził temperaturę wody. A może testował, czy zapewnienia Lucy, że jej nie
uraził, były szczere.
Usiadła, odgarnęła włosy do góry. Nie przyszło jej to łatwo.
- Zostaw, ja to zrobię.
Zignorowała go. Przecież nie jest niesprawna. Dzień, góra dwa, i wróci do
formy. Opuści jego gościnne progi, aczkolwiek perspektywa pozostania była
kusząca. Przyjemnie być traktowaną jak księżniczka i niczego nie musieć.
Jednak nic z tego. Ma rachunki do popłacenia, musi zacząć zarabiać na
życie, rozwieść się z mężem.
Han okrył jej ramiona ręcznikiem.
- Woda nie jest za ciepła? - zapytał.
Zręcznie umył jej włosy, nałożył odzywkę, rozczesał. Musiał mieć w tym
dużą wprawę, bo szybko mu poszło. Pewnie zajmował się żoną, gdy sama nie
była w stanie już tego robić.
- 46 -
S
R
Zaskakiwał ją. Choć cóż mogła powiedzieć na ten temat? Nie miała
żadnego doświadczenia w tej mierze. Nawet bez złośliwych przytyków
koleżanek babci wiedziała, że nie jest dziewczyną, która podoba się
mężczyznom. Nawet gdyby kogoś poznała, nie zainteresowałaby go. Dopiero
gdy odziedziczyła po babci dom i na progu niespodziewanie objawił się Steve...
Hanif był z innego świata. Nie miała żadnego prawa, by go oceniać. Ani
jego sposobu życia, ani tego, jak ją traktował.
- Gdy byłam mała, mycie głowy było dla mnie torturą - wyznała. - Nawet
nie samo mycie, ale rozczesywanie. Babcia czesała mnie ostrym grzebieniem, a
była bardzo niecierpliwa.
- Ja będę ostrożny - zapewnił, delikatnie rozczesując mokre pasma. - U
Europejek takie długie włosy to rzadkość.
- Babcia należała do dogmatycznej sekty, która ścinanie włosów uważała
za grzech. Gdy byłam mała, zaplatała mi ścisłe warkocze. Okropnie mnie
ciągnęły. W końcu wzięłam nożyce i je ścięłam. - Pokazała palcami.
- Co na to babcia? Była zła?
- Nie była zadowolona - potwierdziła wymijająco. Dostała wtedy niezłe
lanie, lecz nigdy nikomu o tym nie pisnęła. - Nie byłam grzecznym dzieckiem.
- Dzieci nie muszą być grzeczne, mają być dziećmi. Nie miałaś mamy?
- Gdzieś tam była.
Za pózno ugryzła się w język. Zwykle na takie pytania odpowiadała, że
jej mama zmarła dawno temu. To było dla niej łatwiejsze do przełknięcia niż
prawda. Jednak nie mogła zmusić się teraz do kłamstwa, bo jego córeczka też
nie miała matki.
- Nie znałam jej. Porzuciła mnie. Zostawiła swojej matce, a sama
zniknęła. - Nie miała do niej żalu o to, że uciekła. Nie mogła jednak wybaczyć
tego, że porzuciła dziecko.
- Miała szesnaście lat, była panną.
- 47 -
S
R
Przebiegło jej przez myśl, że Han pewnie się obruszy. Może
podświadomie chciała go zaszokować, uzmysłowić mu, jak wyjątkową kobietą
była Nur. Gdyby jej matka miała choć odrobinę jej miłości i współczucia...
- W krajach zachodnich dziewczęta nie są pilnowane przez ojców -
zareplikował, nie łapiąc aluzji lub świadomie ją ignorując. - Ubierają się
wyzywająco, wychodzą same. Nic dziwnego, że dochodzi do takich sytuacji.
- Może i tak. Jej ojciec, a mój dziadek, zmarł, gdy miała czternaście lat.
Może byłoby inaczej, gdyby żył dłużej.
- Może babcia nie stałaby się dewotką, może mama by się tak nie
buntowała...
- Nie miał braci?
- Braci?
- U nas - zaczął wyjaśniać - kiedy człowiek umiera, jego brat
automatycznie przejmuje opiekę nad jego rodziną. On odpowiada za dzieci, staje
się mężem dla wdowy.
Zmarszczyła brwi, popatrzyła na niego podejrzliwie.
- W sensie dosłownym? Nawet jeśli sam już jest żonaty?
- Kobieta ma swoje potrzeby - odparł. - Potrzebuje czułości, kogoś przy
sobie, również kontaktów fizycznych. To jej się należy, więc nowy opiekun
musi jej to zapewnić.
- Nigdy nie postrzegałam tego w taki sposób - przyznała.
- Macie inne zwyczaje, inną tradycję. To mąci obraz - rzekł poważnie,
jakby w jej słowach doszukał się czegoś więcej niż lekkiej ironii.
Skończył rozczesywanie, przesunął krzesło na słońce.
- Uważasz, że mężczyznie chodzi jedynie o własne przyjemności. %7łe taki
układ uwłacza kobiecie.
- Bycie żoną numer dwa? - Jej to by z pewnością nie odpowiadało, jednak
wolała powstrzymać się od komentarza.
- 48 -
S
R
- Ten zwyczaj wywodzi się z dawnych czasów, gdy mężczyzni często
ginęli w boju - rzekł Hanif. - To wcale nie jest łatwe.
- Nie?
- Ludzie z Zachodu widzą to bardzo jednostronnie, kręci ich myśl, że
mężczyzna ma dwie czy trzy żony. Prawda jest taka, że to nakłada na niego
masę obowiązków. Każda żona musi być traktowana tak samo. Czyli nie
możesz obdarować czymś tylko jednej, niezależnie czy to świecidełko, sukienka
czy meble. Każda musi dostać to samo.
- Przyjemności kosztują.
- To cię śmieszy?
- Jeśli liczysz, że okażę współczucie, to nic z tego.
- Nie chodzi o współczucie, a o zrozumienie. Zdajesz sobie sprawę, jakie
byłoby życie samotnej kobiety obarczonej dziećmi? Kiedyś państwo nie było
opiekuńcze, wdowa była skazana wyłącznie na siebie. Zresztą i teraz wystarczy
przejrzeć gazety czy włączyć telewizor, rzeczywistość jest przerażająca.
- Och. - Przełknęła ślinę. - Rozumiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]