[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w Presidio.
Tak, i co...? Chloe nie skojarzyła faktów i nadal nie
wiedziała, co to ma wspólnego ze wszystkim.
To ty zdjęłaś klątwę! Jej przyjaciółka praktycznie
wydarła się, strasząc Chloe. Hmm... co?
Umarłaś i uratowałaś człowieka!
To moja mama, Kim...
Tak, ale posłuchaj: zostaliśmy przeklęci, ponieważ
zabiliśmy całą wioskę ludzi powiedziała smutno Kim, jej
kły błyszczały, a w oczach widać było szaleństwo.
Umarłaś ratując człowieka, więc może w ten sposób zdję-
Å‚aÅ› nasze brzemiÄ™. A Brian? Jak on siÄ™ ma?
Zejdę na dół i się przekonam, ale doktor mówi, że
jak na razie nie ma żadnych niepokojących objawów.
Kim była cała podekscytowana.
Muszę to dokładniej sprawdzić powiedziała
i zniknęła wśród stosów książek. Zadzwonię do ciebie
pózniej, jak tylko znajdę odpowiedz!
Chloe, schodząc schodami w dół w kierunku pokoju
szpitalnego, uśmiechała się na myśl o tym, że zdjęła sta-
rożytną klątwę. Oznaczało to, że każdy zwykły człowiek,
który miał kontakt fizyczny z Mai czułby się dobrze czy
to nie fantastyczne? Nareszcie coÅ› godnego prawdziwej
Przywódczyni.
Brian nadal leżał w łóżku pogrążony w śpiączce, a do
jego całego ciała podłączone były rurki od kroplówki
i cewki. Nie było prawie żadnych dostrzegalnych zmian od
ostatniego razu, może za wyjątkiem tego, że jego rany
miały mniej strupów, jakby z brzegów zaczęły się goić.
Może.
%7Å‚adnych oznak umierania lub szoku toksycznego.
Hej Chloe powiedziała lekko, biorąc go za rękę.
Bezwiednie, powoli i delikatnie wysunęła pazury.
Przeczesała nimi włosy.
Och. Doktor Lovsky zatrzymała się nagle, kiedy
zobaczyła ich razem.
Ja, hm, zostawiÄ™ was samych...
Nie, w porządku. Czy widoczne były jakieś objawy,
czy on... Nie wiedziała, jak to powiedzieć.
Nie odnotowaliśmy żadnych typowych symptomów
zauważalnych u ludzi mających... bliski kontakt z Mai
odpowiedziała pani doktor, potrząsając głową. Zajrzałam
nawet do najstarszej dokumentacji, jakÄ… mamy
w posiadaniu, w poszukiwaniu opisu tego, co się stało.
Czyraki. GorÄ…czka. Dziwne siniaki i zadrapania wyli-
czała na palcach trudności z oddychaniem. Powieki
mocno zaciśnięte. Krew na skórze. Nic. Zero. Nuli. Nada.
Poza faktem, że Brian został mocno pobity, ma się świet-
nie.
Iskierka nadziei stawała się coraz większa.
Nic z tego nie rozumiem. Jestem bardzo podekscy-
towana stanem swojego pacjenta, ale... Widziałam wcze-
śniej, co działo się, kiedy ktoś z Mai całował człowieka
powiedziała bezradnie doktor Lovsky. W każdym razie,
teraz potrzebny jest mu odpoczynek. I mnóstwo antybio-
tyków. Niech jego ciało powraca do zdrowia.
A dlaczego antybiotyki? Pani Lovsky zmrużyła oczy
i spojrzała na Chloe jak na idiotkę. Uniosła brew, aby
mocniej zobrazować swoje uczucia.
Znalazłaś go rannego na ulicy, w kałuży. Czy mam
wymienić całą listę różnego rodzaju robali, jakie mogą
zaprzyjaznić się z wycieńczonym organizmem?
Hm, nie, w porządku odpowiedziała Chloe, szybko
unosząc rękę. Rozumiem. Dzięki za wszystko.
Doktor Lovsky wyszła, a dziewczyna wróciła do
Briana. Coś poruszyło się pod pościelą chociaż jego noga
w gipsie była unieruchomiona.
Chloe? wyszeptał ochrypłym głosem.
Jestem tu odpowiedziała mu szeptem, całując go
w policzek możliwie jak najdelikatniej. Chociaż nie miało
to już może znaczenia, to i tak nie warto było kusić losu.
Gdzie ja jestem? Po kilku nieudanych próbach,
zdołał otworzyć pokryte strupami oczy. Na widok dozna-
nych przez niego obrażeń, które dewastowały jego urodę,
Chloe przełknęła łzy. Oczy Briana były zaczerwienione,
połowę lewego oka pokrywała jakby plama krwi, a prawe
tonęło w masie purpurowej opuchlizny.
Cóż za głupota, kompletny idiotyzm! Tylko to przy-
chodziło jej do głowy.
Jesteś bezpieczny powiedziała, uznając to za naj-
lepszą odpowiedz. Kichnął, a potem dostał długiego na-
padu kaszlu.
Nie odezwał się z chrypką w głosie. Naprawdę.
W jego obolałych oczach tylko na chwilę pojawił się błysk.
Chloe westchnęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]