[ Pobierz całość w formacie PDF ]

albo z koleżankami do kina. - Marni spuściła głowę. -Naprawdę chciałam
odwiedzić cię w szpitalu. Bez przerwy o tobie myślałam. Martwiłam się o
ciebie.
- Ale rodzice ci nie pozwolili.
- Zagrozili, że się mnie wyrzekną, jeśli jeszcze raz się z tobą
zobaczÄ™.
- Czekałem na ciebie. Bodaj na twój telefon.
- Czy mogłam im się sprzeciwić? - wyjąkała.
- Byli zdruzgotani utratą jedynego syna! Nie myślałam o
pieniądzach, o tym, że mogą mnie wydziedziczyć. Ale byłam przecież coś
winna rodzicom, którzy troszczyli się o mnie przez tyle lat.
- Przerwała na moment dla nabrania tchu. - Powiedziałeś mi tamtego
lata, że wiem, czego chcę, i umiem postawić na swoim, ale tak nie było.
132
RS
Już raz zawiodłam rodziców. Nie mogłam po raz drugi zawieść ich
zaufania. Byli załamani. Po tym wypadku ojciec nigdy naprawdę nie
wrócił do siebie.
- Wszystkich nas to zmieniło - znacznie łagodniejszym tonem odparł
Web. - Dla mnie to był punkt zwrotny. - Poprawił poduszki, podsunął je
Marni i usiadł obok. - Pozszywana noga nie chciała się goić, więc ojczym
załatwił mi chirurga w Bostonie, który zoperował ją na nowo. W rezultacie
spędziłem w szpitalu kolejne sześć tygodni. Miałem mnóstwo czasu na
rozmyślanie. Zdałem sobie sprawę, że wprawdzie mam wolność, której
brakowało Ethanowi, ale poza tym jestem nikim, nie mam żadnych
perspektyw. Gdybym to ja zginął w wypadku, moja śmierć tak naprawdę
nikogo by nie dotknęła. Oczywiście oprócz najbliższej rodziny, ale pewnie
i oni nie odczuliby wielkiego braku, bo rzadko bywałem w domu.
Stopniowo zrozumiałem, że moje wędrówki z miejsca na miejsce
prowadzÄ… donikÄ…d.
- Zamilkł na chwilę. - Chwyciłem się tej pracy przy wykopaliskach
w Nowym Meksyku jak ostatniej deski ratunku. Po raz pierwszy w życiu
robiłem coś z myślą o przyszłości. Z pisania wprawdzie nic nie wyszło, ale
zdjęcia zaczęły się sprzedawać. Wreszcie złapałem wiatr w żagle i
powiedziałem sobie, że tym razem muszę dopłynąć do stałego portu.
- Ethan byłby z ciebie dumny - powiedziała wzruszona Marni. - Jego
przykład dał ci motywację do tego, by osiągnąć coś w życiu, a ty umiałeś
tę szansę wykorzystać.
Web popatrzył na nią.
- A ty? - zapytał. - Czy nie było tak, że wiele z tego, co osiągnęłaś,
robiłaś w jakimś sensie dla niego?
133
RS
- Tak... i dla rodziców. Najpierw wpadłam w rozpacz, ale po kilku
miesiącach zrozumiałam, że rozpamiętywanie tragedii niczego nie zmieni,
że jeżeli chcę się naprawdę zrehabilitować, muszę rodzicom
zrekompensować utratę Ethana. Po jego śmierci ojciec zaczął tracić serce
do interesów. Moja decyzja poświęcenia się firmie podniosła go na duchu.
- Uważałaś, że musisz wynagrodzić rodzicom to, iż być może w jakiś
minimalnym stopniu przyczyniłaś się do śmierci brata?
- Tak - szepnęła w odpowiedzi.
- Oboje wiele przecierpieliśmy. Za to, co każde z nas zrobiło, albo
wydawało mu się, że zrobiło,zapłaciliśmy wysoką cenę. I dalej będziemy
ją płacić, jeżeli twoi rodzice staną na drodze naszego szczęścia. Uważasz,
że co powinniśmy zrobić?
- Nie wiem - szepnęła bezradnie.
- Musimy im powiedzieć. I spróbować ich przekonać.
- Nie  my". Razem nic nie osiągniemy. Nie zechcą nas wysłuchać.
Po prostu wyrzucą cię z domu. Sama muszę z nimi porozmawiać,
przygotować grunt.
- Można by pomyśleć, że popełniamy jakieś przestępstwo - żachnął
siÄ™.
- Oni tak to odbiorą. Powiedzą, że wiążąc się z tobą, popełniam
zdradÄ™.
- Więc będą musieli zmienić zdanie.
- To nie takie proste.
- Nie mają wyboru. Jesteś dorosła, nie mogą wyrzucić cię z domu. A
jeśli chodzi o firmę, to żaden zarząd wart swojej nazwy nie pozbędzie się
znakomitej prezeski, ponieważ zakochała się w mężczyznie, którego nie
134
RS
aprobuje jej ojciec. Wszyscy wiedzą, że dla Lange Corporation jesteś
bezcenna.
- Tego nie wiem, zresztÄ… firma to mniejsze zmartwienie. Bardziej siÄ™
boję o sytuację, jaka powstanie w domu. Zmierć Ethana pozostawiła
pustkę, przy każdym rodzinnym spotkaniu to się czuje. Jeśli rodzice
odepchnÄ… mnie i ciebie, zostanÄ… praktycznie sami. Och, gdyby potrafili
zaakceptować ciebie jako nowego syna, zamiast tracić córkę...
- Ba, gdyby!
Marni zadumała się.
- Hm... Może spróbuję stopniowo przygotować grunt? Mama nie
wie, że Brian Webster i Web to jedna i ta sama osoba. Ojciec też nie ma o
tym pojęcia. Mogłabym na początek powiedzieć, że spotykam się ze
znanym fotografem i że to coś poważnego. Co o tym myślisz?
- Zechcą mnie poznać i szydło natychmiast wyjdzie z worka.
- Można to odwlec, mówiąc, że oboje jesteśmy zapracowani. A ja
tymczasem będę ich zapoznawać z osiągnięciami Briana Webstera,
podsuwać im twoje prace i pochlebne artykuły na twój temat. Kształtować
w ich umysłach pozytywny obraz ciebie i uświadamiać im, jak wiele dla
mnie znaczysz.
- Nie będą wypytywać o moje pochodzenie?
- Jakoś sobie z tym poradzę, nie wdając się w szczegóły.
Najważniejsze, żeby ich dobrze usposobić.
- Choćbyś nie wiadomo jak się starała, na mój widok cała ta budowla
może runąć w gruzy. I co wtedy?
- Wtedy... - zawahała się, patrząc mu głęboko w oczy. - Będę
musiała dokonać wyboru.
135
RS
Web poczuł lęk. Marni już raz stanęła przed podobnym wyborem.
Wtedy opowiedziała się po stronie rodziców. Od tego, co powie teraz,
zależało całe jego przyszłe życie.
Ona jednak już się nie wahała.
- Moje życie należy do ciebie - rzekła z powagą.
- Kocham rodziców i jestem im wdzięczna za wszystko, co dla mnie
zrobili, ale nie zamierzam z ciebie rezygnować. Zanadto cię kocham.
- Och, najdroższa! - westchnął z głębi serca, z całej siły przytulając ją
do siebie. Zaraz jednak zdał sobie sprawę z konsekwencji takiej decyzji. -
Jeśli okażą się nieprzejednani, będzie ci bardzo ciężko.
- Wiem. Smutno mi pomyśleć, że mogą mnie odepchnąć, kiedy
powiem, że chcę...
- Poślubić człowieka, który zabił ich syna.
- Nie mów tak! Nie zabiłeś go! - wykrzyknęła z mocą.
- Oni tak powiedzÄ….
- Ale to nieprawda. Ich zachowanie bezpośrednio po wypadku
można od biedy wytłumaczyć rozpaczą i żalem, potrzebą obarczenia kogoś
winą za własną tragedię. Ale od tamtego czasu minęło czternaście lat.
Wystarczająco długo służyłeś im za kozła ofiarnego.
- Zdajesz sobie sprawę, że te pretensje mogą przerzucić na ciebie.
- Nie mów tak, Web. Po co wyobrażać sobie najgorsze?
Na tym zakończyli zasadniczą rozmowę, lecz beztroski nastrój
poprzedniego dnia już nie wrócił. Po śniadaniu znowu odbyli długi spacer
po lesie, spakowali walizki i zamknęli dom, przez cały czas zdając sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire