[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przechodziły ją falami. Doznania te w połączeniu z muzyką i zapachem
kwiatów sprawiały, iż miała wrażenie, że nie jest już sobą i poza nim nie
istnieje.
Zauważywszy, że dziewczyna drży nie z obawy, lecz z emocji, książę
wykrzyknÄ…Å‚ triumfalnie:
Jesteś podniecona, mój najdroższy kwiatuszku! Lokita zarumieniła
siÄ™.
Kocham cię... wyszeptała.
Ton jej głosu sprawił, że w oczach księcia rozgorzał płomień. Prysnął
czar, pod którego działaniem pozostawali od chwili złożenia przysięgi w
kaplicy.
Książę objął Lokitę mocniej, a jego pocałunki stały się zaborcze i
namiętne. Była coraz bardziej wzruszona i podniecona, a on całował
kolejno jej ramiona, potem szyję, a na końcu usta.
Miała wrażenie, jakby zbliżała się burza, nadciągająca powoli i
potężniejąca z każdą sekundą, a gdy wreszcie książę zamknął jej usta
pocałunkiem poczuła, że porywają wiatr. Była to potężna, nieodparta siła,
Lokitę ogarnęła jednak niewysłowiona, niewyobrażalna wprost ekstaza.
Wiedziała, że książę stracił swe żelazne opanowanie, które sprawiało, iż jej
dotąd nie tknął. Poczuła też, że ustąpiły wszelkie zahamowania i lęki, a
nawet wstyd, który zniewalał ją jak pęta.
To było życie, to była miłość tak wszechmocna i nieodparta, że
pozostawało jedynie uznać jej majestat.
Pocałunki księcia stawały się coraz bardziej namiętne, gwałtowne i
zaborcze, a jednak wcale nie czuła strachu. Poddała się całkowicie,
ofiarowując mu nie tylko swe ciało, ale także serce, duszę i umysł. Nie
istniała już jako jednostka. Należała do niego, posłuszna woli księcia i
cieszÄ…ca siÄ™ z jego dominacji.
Kocham cię! Boże w niebiosach, jak ja cię kocham! wykrzyknął
książę.
Lokita poczuła, że rozpina jej sukienkę, a gdy ta opadła na ziemię jak
snop księżycowego światła, wziął dziewczynę na ręce. Zaniósł ją na
obsypaną płatkami kanapę i ostrożnie tam położył, przyglądając się przez
chwilę z góry jej spływającym na nagie ciało jasnym włosom, szeroko
otwartym i pełnym czułości oczom oraz wargom, wyczekującym z
drżeniem jego ust.
Kocham cię! powtórzył książę, nie miała jednak pewności, czy
mówił po rosyjsku, po francusku czy po angielsku. Język, którego używali,
był językiem bogów, a miłość, wyrażana przez ich usta, serca i ciała,
odzwierciedlała tę, którą ludzie i bogowie znali od początku dziejów.
Jesteś moja! zawołał książę. Moja, od czubka twej jasnej
główki po skórę drobnych stóp. Ubóstwiam cię, moja najdroższa! I pragnę
cię, jak mężczyzna pragnie należącej do niego kobiety!
Ja też ciebie... pragnę chciała odpowiedzieć Lokita, ale
uniemożliwiły jej to usta księcia.
Poczuła dotyk jego rąk i coś cudownie podniecającego rozpaliło jak
płomień jej wnętrze, harmonizując z żarem ust i każdego oddechu księcia.
Wiedziała, że to cząstka ich miłości, równie święta i doskonała jak uczucia,
które ją ogarniały, gdy wznosiła ręce do gwiazd. To była miłość,
pochłaniająca wszystko, wszystkiego żądna. Miłość, która obalała nie tylko
każdą przeszkodę, ale także wszelkie uprzedzenia i ograniczenia.
Usta księcia były natarczywie zaborcze. Lokita miała świadomość, że
należy do niego cała, tak jak cudowna, szalona namiętność, którą w nim
wzbudziła, stanowiła cząstkę jej samej.
Kocham cię, moja najdroższa, moja drużko, mój kwiecie, moja żono!
Czuła na piersi bicie jego serca i miała wrażenie, że oprócz światła zza
ściany rozjaśnia pokój jakiś inny blask. Był to blask miłości, boska jasność,
płynąca z ich dusz...
Kocham ciÄ™... Kocham!
JesteÅ› moja! Daj mi siebie!
Jestem twoja... twoja...
Moj kwiecie, moja gwiazdko, moja duszo!
Potem pozostał już tylko szum morza, opadające powoli z sufitu płatki i
gwiazdy, które wyłaniały się jedna po drugiej na wielkim nieboskłonie i
odbijały w wodzie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]