[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lay. Pięćdziesięciopięcioletni mężczyzna spadł z łóżka. Możliwe zatrzyma-
nie akcji serca.
- To znaczy, że albo nie żyje, albo miaÅ‚ zawaÅ‚ -powiedziaÅ‚a Bronté, uru-
chamiajÄ…c silnik.
- WÅ‚Ä…cz syreny i ruszaj!
Bronté szybko wyjechaÅ‚a tyÅ‚em z College Street i ruszyÅ‚a na wschód.
- Podoba ci się to, prawda? - spytał Eli po dłuższej chwili, słysząc jej
triumfalny okrzyk, kiedy wcisnęła się między dwa samochody, niemal je
potrącając, a potem przemknęła przez skrzyżowanie na czerwonym świetle,
nie naciskając nawet na pedał hamulca.
- Tak - odparła z radosnym uśmiechem.
- Może powinnaś przekwalifikować się na ratownika.
R
L
T
- Akurat. Wątpię, żeby było dużo wezwań dla ratownika, który umie
udzielać pomocy tylko dzieciom i staruszkom. Jesteśmy na Holyrood Gate.
Czy wiesz, gdzie jest 49?
- Widzę numer 19 - odrzekł Eli, wyglądając przez okno. - Jest 24 i 26.
Do diabła, czy ktoś rozdzielał te numery na jakimś narkotycznym haju?
Bronté dojechaÅ‚a do koÅ„ca ulicy, a Eli po drodze staraÅ‚ siÄ™ odczytywać
numery mijanych domów. Kiedy zawróciła, ze złością uderzył pięścią w
deskÄ™ rozdzielczÄ….
- Dlaczego ludzie nie przyczepiają na domach większych tablic z nume-
rami? - wybuchnÄ…Å‚.
- Numer 16, numer 11 - mruknęła. - Numer 9... Czy to może być w tym
budynku z numerem 45?
- Może. - Eli kiwnął głową. - Założę się, że mieszkanie numer 49 jest na
drugim piętrze i nie ma tam windy. Najgorszym koszmarem dla ratownika
jest...
- Teraz moim koszmarem jest znalezienie miejsca, gdzie mogłabym za-
parkować. Samochody stoją jeden tuż za drugim.
- Więc zaparkuj na środku ulicy.
- Ale wtedy zatarasujemy przejazd.
- Parkuj, do licha, bo on może umrzeć!
Bronté wykonaÅ‚a jego polecenie. Wysiedli z ambulansu, wziÄ™li torby le-
karskie, przenośny fotel i ruszyli szybkim krokiem w stronę budynku. Tak
jak przewidział Eli, mieszkanie pana Finlaya mieściło się na drugim piętrze
i nie było tam windy.
- Chyba bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a zacząć ćwiczyć - oznajmiÅ‚a Bronté zadyszanym
głosem, wchodząc po schodach i widząc, że Eli nawet się nie zasapał.
R
L
T
W tym momencie otworzyły się drzwi i na progu stanęła kobieta w śred-
nim wieku.
- Usłyszałam syrenę - powiedziała. - Chodzi o mojego męża. On nie od-
dycha. Pomóżcie mu, proszę. Bardzo proszę.
Bronté i Eli pospiesznie weszli do sypialni pana Finlaya i ujrzeli go leżą-
cego bezwładnie na podłodze obok łóżka.
- Nie wiem, co się stało - ciągnęła pani Finlay przerażonym głosem. -
Oglądałam w telewizji nocne kino i nagle usłyszałam głuchy odgłos. My-
ślę, że może on chciał pójść do toalety, sama nie wiem. Naprawdę.
Eli podłączył pana Finlaya do monitora serca. Po paru sekundach okazało
się, że serce nie pompuje krwi, więc jeśli nie zacznie znów bić, pacjent
umrze w ciÄ…gu kilku minut.
- Czy chcesz, żebym zaczęła uciskać klatkę piersiową, czy mam przygo-
tować worek ambu? - spytaÅ‚a Bronté.
- Worek ambu - odparł.
Eli zaintubował pacjenta dotchawiczo i przez kaniulę zaaplikował mu le-
ki do żyÅ‚y. Potem Bronté pokryÅ‚a pÅ‚ytki defibrylatora żelem przewodzÄ…cym
elektryczność i podała je Elijahowi, który po kilku próbach wyczuł słabe
tętno.
- Okej, jedziemy do szpitala - oznajmiÅ‚ Eli, a Bronté kiwnęła gÅ‚owÄ….
- Mam nadziejÄ™, że pan Finlay wyjdzie z tego - rzekÅ‚a Bronté, kiedy pie-
lęgniarki zabrały go na oddział.
- Zrobiliśmy, co w naszej mocy - odrzekł Eli zmęczonym głosem. - Aha,
to mi o czymś przypomniało. Kiedy znosiliśmy go, zauważyłem twoje bu-
ty.
- Kupiłam je w Harper & Stolins dziś po południu... -Zerknęła na zega-
rek. - Raczej wczoraj po południu.
R
L
T
- Ale to nie jest model Safari.
- Safari były zbyt ciężkie. Te są lekkie, modne...
- Ale powinny być ciężkie, żeby chronić palce.
- W porządku - przerwała mu, krzywiąc się. -Więc kupiłam złe buty, ale
czy ty zawsze musisz być... tak bardzo...
- Przekonany o słuszności tego, co mówię - dokończył.
- Zadowolony z siebie. Tych słów szukałam. Dziś po południu raz jesz-
cze pójdę do tego sklepu i kupię model Safari.
- O której?
- Pewnie pośpię do drugiej, potem wykąpię się, kupię sobie coś do je-
dzenia... Wyjdę pewnie koło ósmej.
- Wobec tego spotkajmy się przed Harper & Stolins o ósmej. Wtedy bę-
dziesz pewna, że tym razem kupisz odpowiednie buty. A zanim zaczniesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire