[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystko się dobrze układało?
- Cudownie - burczy Johnny.
- Ja uważam, że tak jest. Bo widzisz, nie wierzę, że po
śmierci ludzie tak po prostu odchodzą z tego świata, w
każdym razie nie całkiem. Myślę, że trzymają się blisko tych,
których kochali. Nie widzimy ich ani nie słyszymy, ale oni tu
są, widzą i słyszą nas. To miłe, bo została jeszcze jedna czy
dwie rzeczy, których nie zdążyłam powiedzieć twojemu ojcu.
- Na przykład?
Teresa wstaje, podchodzi do kuchenki i bierze do ręki
wielką drewnianą łyżkę. Podnosi pokrywkę patelni, spod
której wydostaje się wielki kłąb pary. Słychać syk, kiedy
Teresa zanurza łyżkę, miesza zawartość i zmniejsza ogień.
- Twój ojciec był dobrym człowiekiem - mówi, siadając z
powrotem przy stole. - Ale miał swoje wady.
- Jakie?
- Och, głównie drobiazgi. - Teresa się uśmiecha. - Kiedy
ludzie są ze sobą tak długo, to naturalne, że od czasu do czasu
działają sobie na nerwy. - Milknie, a uśmiech znika z jej
twarzy. - Jedno nie było takim drobiazgiem.
Johnny odruchowo siÄ™ prostuje.
- Co takiego?
Teresa wzdycha głęboko.
- Kiedy twój ojciec zaczął się starzeć, trochę mu odbiło,
nie z powodu wieku, ale jednak. Tobie pewnie też się to
kiedyś przytrafi, tak jak większości mężczyzn. Przychodzi
dzień, w którym się budzą i nagle dociera do nich, że nie mają
już dwudziestu lat. Problem w tym, że chcą się zachowywać
jak dwudziestolatki, choć bliżej im do sześćdziesiątki.
Johnny tylko wzrusza ramionami. Domyśla się, do czego
zmierza matka, ale nie chce dodatkowo pogarszać sytuacji.
Szybko przełyka resztkę kawy i czeka.
- W czym problem? - pyta w końcu.
- W tobie - odpowiada Teresa i śmieje się ironicznie.
- Co?
- Zgadza siÄ™, w tobie i tych twoich dziewczynach.
Widzisz, ja i twój ojciec pobraliśmy się, kiedy byliśmy bardzo
młodzi, tak się wtedy robiło. Nie czekało się do trzydziestki
jak teraz. Człowiek znajdował kogoś, kogo kochał albo
przynajmniej mógł pokochać, potem był ślub, dom, rodzina.
Wszystko się układało, kiedy wy, dzieci, dorastałyście. Potem
twoje siostry, jedna po drugiej, wyszły za mąż i założyły
własne rodziny, ty jednak dostawałeś drgawek na samo słowo
małżeństwo, za to co tydzień uganiałeś się za inną dziewuchą.
- Nieprawda - usiłuje się bronić Johnny - Z paroma
dziewczynami chodziłem dłużej.
- Jasne - śmieje się Teresa. - I każdą zdradzałeś.
- Bez przesady, ślubu nie braliśmy.
- O to mi właśnie chodzi! - krzyczy Teresa i wali ręką w
blat. - Twój ojciec widział, jak skaczesz z kwiatka na kwiatek,
jakby nic innego cię nie interesowało. Po pewnym czasie
pomyślał sobie, że może tak musi być. Wtedy właśnie zaczął
pakować się w kłopoty, bo uznał, że sam powinien spróbować,
póki jeszcze może.
Teraz Johnny czuje, jak włosy jeżą mu się na karku.
Niespokojnie poprawia się na krześle i podnosi ręce.
- Może lepiej nie mów nic więcej - oświadcza.
- Nie. Powinieneś to wiedzieć, to ważne. Może
wyciągniesz wnioski i nie popełnisz tych samych błędów.
Znowu idzie do kuchenki, podnosi pokrywkÄ™ i miesza po
raz ostatni, a potem zsuwa zawartość patelni do wielkiego
rondla na palniku z tyłu. Nakrywa rondel, redukuje gaz, tak
jak poprzednio, i wraca do stołu.
- O jakich błędach mówisz?
- Naprawdę się nie domyślasz? - wzdycha Teresa. - Twój
ojciec miał dziewczynę.
- Tatko? - Johnny robi, co w jego mocy, żeby okazać
zdumienie, chociaż na jego czole pojawiają się kropelki potu. -
Niemożliwe.
- Owszem, możliwe - mówi Teresa ze smutkiem. - To
długo trwało, ale nigdy o tym nie wspomniałam. Sądziłam, że
to taka krótka faza, przez którą musi przejść, i że się wkrótce
skończy. Tyle że tak się nie stało.
- Pewnie ci się tylko wydawało. Skąd wiesz, że miał
dziewczynÄ™?
- Bo widziałam ich razem. Tylko raz, dawno temu. - W
oczach Teresy pojawia się zaduma. - Pojechałam do East Side
na zakupy z MariÄ…, po kilka nowych ubranek dla jej dziecka.
Zgłodniałyśmy, więc postanowiłyśmy wstąpić gdzieś na
lunch, kiedy nagle spojrzałam na drugą stronę ulicy. Wtedy
właśnie ich zobaczyłam, twojego ojca i jego dziewczynę.
Wchodzili do restauracji.
- Daj spokój, mamo. To, że tatko zjadł z kimś lunch, nie
znaczy, że cię zdradzał. Pewnie chodziło o interesy.
Jego matka chichocze.
- Usiedli przy stoliku obok okna, więc mogłam im się
dobrze przyjrzeć. Uwierz mi, nie rozmawiali o interesach.
- No to pewnie było to coś zupełnie niewinnego - mówi
Johnny bez przekonania. Właściwie to jestem z niego dumny,
że przynajmniej się stara. - Maria też ich widziała?
- Nie. - Teresa chmurzy się jeszcze bardziej. - Zabrałam ją
stamtąd, zanim miała okazję zobaczyć, jak jej ojciec robi z
siebie pośmiewisko. Ja za to świetnie się przyjrzałam i do
końca życia nie zapomnę tej twarzy
- I co zrobiłaś? - Johnny nieszczególnie chce usłyszeć
odpowiedz.
Teresa odrobinÄ™ siÄ™ rozpogadza.
- Może to dziwnie zabrzmi, ale doszłam do wniosku, że to
nie jego wina. Mówiłam ci już, że mężczyzni czasem tracą
rozum. Moim zdaniem, to ma coś wspólnego z genami. I
chociaż cierpiałam, czułam, że twój ojciec kocha mnie całym
sercem i że pewnego dnia zdołam mu przebaczyć.
Z ust Johnny'ego wydobywa siÄ™ westchnienie ulgi.
- To dobrze, mamo, trzeba zostawić to za sobą. Takie
rzeczy się zdarzają. Dobrze, że im wybaczyłaś.
- Nie im - mówi Teresa złowróżbnie. - Zdołałam
wybaczyć twojemu ojcu, ale w życiu nie wybaczę tej małej
putanna. Stałam na chodniku, patrzyłam na nią i przysięgłam
sobie wtedy, że jeśli jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę, uduszę
gołymi rękami.
Johnny czuje, że cała krew odpływa mu z twarzy, teraz
naprawdÄ™ wyglÄ…da jak duch. Patrzy, jak jego matka wstaje i
idzie do lady, po czym bierze do ręki wielki nóż. Z całej siły
zatapia go w bochnie chleba, odcina sporą piętkę i zanurza ją
w gęstym czerwonym sosie.
- Proszę, spróbuj - zachęca Johnny'ego łagodnym tonem,
jakby ni z tego, ni z owego zapomniała o całej sprawie. -
Kiepsko wyglądasz, powinieneś coś zjeść.
Johnny przełyka kęs pysznego chleba i zmusza się do
uśmiechu, choć ledwie czuje smak. Teresa, nadal z nożem w
dłoni, też się uśmiecha. Kiedy wraca do gotowania, Johnny
patrzy na nią i myśli o lekcjach angielskiego w liceum,
próbując przypomnieć sobie, jaki koniec spotkał króla Odupa.
ROZDZIAA trzynasty
Chyba jestem wam winny wyjaśnienie. Po pierwsze, w
imieniu całej męskiej populacji, zgłaszam sprzeciw wobec
oświadczenia Teresy, że mężczyzni wariują z powodu
genetycznego defektu. PrzyznajÄ™, czasem robimy rzeczy,
których tak naprawdę nie planujemy, ale nie ma to nic
wspólnego z chromosomami. Mam teorię, że to spisek, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire