[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nagle przestał. Delaney otwarła oczy i ujrzała jego twarz tuż przy swojej.
 Nie potrzebuję rąk, by uwieść cię, Delaney  wyszeptał z arogancką pewnością siebie. 
Zaraz ci to zademonstrujÄ™.
I zrobił to.
Pochylił się, chwycił zębami brzeg staniczka i pociągnął do góry. Warcząc jak wilk, wpił
się ustami w jej piersi. Kolanami uniósł ją ponad wodę, by odsłonić sobie swobodny dostęp i
z wielkim zapałem pieścił naprężone sutki.
Kiedy po chwili odsunął się niespodziewanie, nie potrafiła powstrzymać okrzyku
protestu. Powoli uniosła powieki. Napotkała jego spojrzenie. Pewne siebie. Pełne satysfakcji.
Jej piersi falowały. A on uśmiechnął się szeroko. I już wiedziała, że jeszcze nie skończył.
Ponownie pochylił się ku niej. Czubkiem języka przesunął po jej wargach. Rozsunął je.
Poddała się bez opora. Dreszcz pożądania targnął jej ciałem. Zastanawiała się, jakie licho
kazało jej zakazać Jamalowi używania rąk. Tym bardziej że i tak wcale nie były mu
potrzebne.
Znów odsunął się. Uśmiechnął.
 Chciałbym zobaczyć cię nagą, Delaney  powiedział.
Wypowiedziane głuchym szeptem słowa przeniknęły ją do głębi. Kolejny raz zdołał
obudzić w niej namiętność, której istnienia nawet się nie domyślała.
Z cichym jękiem pochyliła się ku niemu. Ona mogła używać rąk. Zarzuciła mu je na kark
i pocałowała go namiętnie.
 A ja chciałabym zobaczyć ciebie nagiego  szepnęła po długiej chwili.
Oczy Jamala pociemniały.
 Czy, gdy staniesz się naga, będę mógł używać rąk? Uśmiechnęła się. Zamiast
odpowiedzieć, spytała:
 A czy, gdy ty staniesz się nagi, ja też będę mogła użyć rąk?
 Możesz użyć wszystkiego, czego zechcesz  wydusił.
 Ty także.  Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
ROZDZIAA ÓSMY
Delaney wycierała się ręcznikiem, a Jamal niemal odchodził od zmysłów. A wszystko z
powodu jej kostiumu. Gdyby w jego kraju pokazała się w nim w miejscu publicznym,
trafiłaby do więzienia. Materiał, z którego go wykonano, był tak cienki, że z oddali można
było wziąć go za jej skórę. Obie jego części zaś przylegały do jej kształtów tak doskonale, że
właściwie nie skrywały niczego. O czym marzył. Czego pragnął. I co zamierzał posiąść.
Zmarszczył brwi. Prowokowała go i rozmyślnie doprowadzała do szaleństwa.
 Podoba ci się, wasza wysokość? Bez wątpienia prowokowała go. Skutecznie. Pożądanie
rozjarzyło mu spojrzenie.
 Tak, podoba mi się. Ale chciałbym zobaczyć jeszcze więcej.  Rozpalała go do białości,
by za chwilę odepchnąć. Wiedział, że była to gra, którą zamierzała wygrać. Mogła być z
siebie zadowolona. Ale będzie zaskoczona, kiedy to on okaże się zwycięzcą.
 JesteÅ› zaniepokojony, prawda, Jamalu?
 Tak.  Nie było powodu kłamać. Uśmiechnęła się. Cisnęła ręcznik w kąt.
 Myślę, że powinniśmy wejść do środka.
 Dlaczego?  zdziwił się.
Delaney posłała mu wymowne spojrzenie. Czyżby naprawdę sądził, że będzie się
rozbierała na dworze?
 Ponieważ wolę być w domu, kiedy się rozbiorę.
 Jest dla mnie zupełnie bez znaczenia, gdzie to zrobisz, Delaney. Trzymam cię za słowo.
 A ja trzymam ciebie za słowo.  Odwróciła się w stronę domu.
Szybkim krokiem podszedł do drzwi i otworzył je przed nią.
 Dziękuję, Jarnalu.  Uśmiechnęła się doń.  Prawdziwy z ciebie dżentelmen.
Uśmiechnął się. Miał nadzieję, że tak samo będzie uważała za kilka godzin.
Prawdziwemu dżentelmenowi nie przyszłyby nawet myśli, które jemu kołatały w głowie.
Snuł już wizje, co z nią zrobi. Wizje szalone, dzikie.
 Zaczynaj  rzucił, gdy tylko znalezli się wewnątrz. Delaney potrząsnęła głową.
Wiedziała, że nie wierzył, by potrafiła zdobyć się na to. Podejrzewał, że tylko go zwodzi.
Przecież powiedziała, że zamierza go pokonać.
 Zastanów się, Jamalu  powiedziała, rozglądając się dookoła.  Nie mogę rozbierać się
w kuchni.
 Dlaczego?
 To nieprzyzwoite.  Wzruszyła ramionami.
 Ty mówisz o przyzwoitości?! Tak ubrana!
 Tak.
Jamal wzniósł oczy do nieba.
 Niewiele masz do zdjęcia. Wykręcasz się.
 Nie wykręcam się.
 Udowodnij.
 Dobrze. Ale będę czuła się lepiej, rozbierając się w sypialni.
Jamal skinął głową. Zastanawiał się, jaką też wymówkę usłyszy za chwilę. Chociaż
musiał przyznać, że bawiła się nim całkiem ekscytująco. Tyle tylko, że trwało to nieco zbyt
długo.
 Niech będzie, Delaney. Chodzmy do sypialni.
 Potrzebuję kilku minut, żeby się przygotować  rzuciła.
Wpatrywał się w nią bez słowa. Był pewien, że żartowała sobie z niego. Co tu jest do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire