[ Pobierz całość w formacie PDF ]

między nami milczenie. Wrogie, ciężkie i nieznośne.
Wjechała z impetem na podjazd i zahamowała tak gwałtownie, że pasy
bezpieczeństwa wpiły mi się w ciało. Wysiadłam.
 Kiedy wszystko przemyślisz i przyjdziesz mnie przeprosić, zastanowię się... A
dokÄ…d to siÄ™ wybierasz, moja panno?
 Do Louisy  odparłam i poszłam sobie. Chciałam być jak najdalej od swojej
matki.
Przeprosić ją? Powiedzieć, że mi przykro, że  tak, jestem zazdrosna i cieszę
się, że Coral odeszła? Powiedzieć to, chociaż za nią płakałam, chociaż byłam
jedyną osobą, do której Coral napisała? Za nic nie zamierzałam przepraszać. Nie,
nigdy, choćbym miała umrzeć.
Byłam wdzięczna Louisie za jej nieobecność, ponieważ nie chciałam akurat teraz z
nikim rozmawiać. W ponurym i wściekłym nastroju zdjęłam klucz z haczyka w garażu
i miałam iść w kierunku domu, kiedy rozległo się straszliwe wycie, od którego
ugięły się pode mną kolana. W następnej chwili Snooker dosłownie skoczył na mnie.
Krzyknęłam i odruchowo cofnęłam się, a on wykonał długi skok przez drzwi.
 Hej!  wrzasnęłam, kiedy Snooker szybował ku werandzie  wracaj!
Snooker odwrócił się i spojrzał na mnie żółtymi ślepiami. A potem pokazał mi
ogon, zeskakując po schodach. Ruszyłam za nim, ale dał nurka w zarośla po
drugiej stronie podwórka.
104
 Wracaj natychmiast!  krzyczałam.  Snooker, do cholery, dość mam utrapień na
dziÅ›.
Ale Snooker nie przejmował się moimi utrapieniami. Poszedł sobie. Pozostałe koty
zebrały się na werandzie, obserwując przedstawienie, i przysięgłabym, że
niektóre się śmiały.
 To wcale nie jest zabawne  pożaliłam się Esmeraldzie, łaszącej się do moich
stóp.  Co ja powiem Louisie?
Jak gdybym nie miała dosyć kłopotów! Nagle poczułam, że rozumiem Snookera
wyrywającego się na wolność. Bycie wolnym może nie jest łatwe w takim sensie, że
sam musisz troszczyć się o jedzenie, uważać na większe zwierzęta i uciekać przed
złośliwymi psami, ale czym jest tych parę niebezpieczeństw w porównaniu z
zamknięciem w miejscu, które przypominało więzienie? Wolałabym uciekać przed
psami, niż stawiać czoło oskarżeniom mamy albo ciągłej dezaprobacie ze strony
taty.
 Nienawidzę tego  mruknęłam pod nosem i z głębi pamięci dobiegł mnie glos
Coral.
Teraz  słyszałam jak mówi  teraz rozumiesz, dlaczego musiałam odejść.
Rozdział 6
Zwykle spędzałam z kotami dużo czasu, bawiąc się z nimi i powtarzając, jakie są
wspaniałe. Dzisiaj wykonywałam wszystkie czynności mechanicznie, co kilka minut
wychodząc na werandę i wołając Snookera. Ani myślał się pokazać. Przetrząsnęłam
zarośla za domem przynajmniej pięć razy. Wreszcie pozostało mi tylko zadzwonić
do Louisy do pracy.
 Nie rób sobie wyrzutów  powiedziała, usłyszawszy złe nowiny.  Wiadomo, że
Snooker to nie Kot w Butach. Tak samo mógł uciec i mnie.  Potem dodała, że
wystawi na werandę jedzenie. Może wróci, jak zgłodnieje.
 Przepraszam  tylko to umiałam wymyślić. Dodałam, że pójdę przeszukać zarośla
jeszcze raz, ale Wielka Lou odrzuciła tę ofertę.  Lepiej wracaj do domu, zanim
wpakujesz się w jakieś większe kłopoty  powiedziała.
Oczekiwałam podobnych słów, ale jej ton był inny niż zwykle. Brzmiał w nim
dystans, a nawet chłód. Wiedziałam, że ma do mnie żal. Nigdy by mi tego nie
powiedziała, ale sprawiłam jej zawód.
W całkowicie podłym nastroju powlokłam się do domu. Jak zwykle zastałam Chestera
ganiającego z krzykiem po podwórku Steinów podczas zabawy
106
w Space Monsters. Na mój widok przybiegł zapytać, co się stało u Marfy.
 Mama płakała  donosił.  Powiedziała, że jesteś zepsuta i podła i że nigdy,
przenigdy ci nie wybaczy.
Mama zamknęła się w swoim pokoju. Podczas kolacji nawet na mnie nie spojrzała.
Dobrze, w porządku  pomyślałam. Nie zrobiłam nic złego, a jeśli ona chciała tak
postępować, to nie zamierzałam jej przeszkadzać. Sposób, w jaki patrzyła, nie
dostrzegając mnie, był jednak nie do zniesienia, i kiedy w końcu tato obwieścił,
że nadszedł czas nauki, po raz pierwszy byłam z tego zadowolona.
Zamiast odrabiać angielski, zaczęłam pisać list numer 710, żeby wyżalić się
przed Coral. Zawsze sprawiam innym zawód  pisałam.  Co takiego jest we mnie,
że niczego nie robię dobrze? Teraz mama jest na mnie wściekła, a co gorsza
popsułam sobie układy z Wiełką Lou.
W tym momencie do pokoju wtargnÄ…Å‚ Chester.
 Nie łaska zapukać?  zapytałam cierpko, równocześnie chowając list w biurku.
Zamiast odpowiedzieć, Chester wyciągnął jakąś kartkę i wręczył mi, mówiąc:
 Czy możesz mi to wyjaśnić, Sunny? Dobrze?  To" było zadaniem z arytmetyki na
jutro.
 Nie rozumiem tego  przymilał się Chester, który wyglądał teraz jak aniołek.
 Proszę cię, Sunny. Pomożesz mi?
Odparłam, że mam dosyć własnej roboty i że powinien poprosić tatę, jeśli
potrzebował pomocy.
 On jest zajęty przy komputerze  odpowiedział z wahaniem.
107
W tłumaczeniu powinno to brzmieć tak: nie chciał, aby tato miał do niego
pretensję o to, że bawił się z Benem, zamiast odrobić pracę domową zaraz po
szkole. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire