[ Pobierz całość w formacie PDF ]
takà, jak teraz.
Och, Jims, nie mów tak zaprotestowa"a.
A w"aÊnie Ýe tak upiera" si´. Teraz wyglàda pani
znacznie sympatyczniej.
Ch"opiec wyrazi" najdok"adniej, jak móg", uczucia, które
nurtowa"y go, gdy patrzy" na obraz. M"oda dziewczyna
olÊniewa"a pi´knoÊcià, ale w jej twarzy tkwi"a wynios"oÊç,
duma, próÝnoÊç i rodzaj wyzwania wynikajàcy ze Êwiadomo-
Êci w"asnej urody. Nic z tego nie zosta"o teraz w pannie Ave-
ry. Nic oprócz s"odyczy, czu"oÊci i matczynej dobroci, która
spe"nia"a najbardziej podstawowe potrzeby Jimsa. JakÝe ko-
cha"a si´ ta dwójka! I jak rozumieli si´ wzajemnie. Kochaç
jest "atwo, ale wzajemne zrozumienie zdarza si´ niezwykle
rzadko.
Cudownie sp´dzali razem czas. Na przyk"ad smaÝyli cu-
kierki. Jims zawsze chcia" robiç irysy, ale nieskazitelna kuch-
nia i garnki ciotki Augusty nie mog"y byç przecieÝ tak bez-
czeszczone. Czytali bajki. Pan Burroughs nie pochwala" ba-
jek. Puszczali ba’ki mydlane i pozwalali im lecieç wysoko
ponad ogród i sad, jak czarodziejskim balonom. Sp´dzali cu-
downe popo"udnia pod bukiem przy herbacie. Sami kr´cili lo-
dy. Jims zjeÝdÝa" po por´czy, kiedy chcia". Móg" od czasu do
czasu wpleÊç jedno czy dwa slangowe okreÊlenia i nikt nie
mia" o to do niego pretensji. Pannie Avery nie przeszkadza"y
ani troch´.
Na poczàtku ich znajomoÊci panna Avery nosi"a ciemne,
ponure suknie. Pewnego dnia Jims zobaczy" jà w sukni z Ýó"-
tego jedwabiu, starej wprawdzie i niemodnej, ale Jims nie
wiedzia" o tym. Przyglàda" si´ jej w zachwycie.
Czy podobam ci si´ bardziej? zapyta"a panna Avery
z powàtpiewaniem.
Podoba mi si´ pani zawsze tak samo, bez wzgl´du na to,
205
co pani nosi powiedzia" Jims. Ale ta sukienka jest strasz-
nie "adna.
Chcia"byÊ, Ýebym ubiera"a si´ w jasne kolory, Jims?
JeÊli pani chce, moÝemy za"oÝyç, Ýe tak powiedzia"
ch"opiec z emfazà.
Od tej pory zawsze wk"ada"a jasne suknie róÝowe i Ýó"-
te, niebieskie i bia"e. Pozwala"a teÝ Jimsowi wplataç kwiaty
w swe wspania"e w"osy. Ch"opiec mia" do tego duÝy talent.
Nie nosi"a nigdy biÝuterii, oprócz ma"ego z"otego pierÊcionka
z wygrawerowanymi dwiema splecionymi d"o’mi.
Przyjaciel da" mi go dawno temu, gdy jeszcze chodzili-
Êmy do szko"y powiedzia"a pewnego razu Jimsowi. Nigdy
ani w dzie’, ani w nocy nie rozstaj´ si´ z nim. I kiedy
umr´, pochowajà go razem ze mnà.
Pani nie moÝe umrzeç przede mnà zaprotestowa" Jims
przeraÝony.
Jims, gdybyÊmy tylko mogli Ýyç razem, nic innego nie
mia"oby znaczenia powiedzia"a gwa"townie. Jims, Jims
tak rzadko ci´ widz´, a juÝ nied"ugo pójdziesz do szko"y i stra-
c´ ci´.
WymyÊl´ coÊ, by temu zapobiec krzyknà" Jims. Tak
nie b´dzie, nie b´dzie!
Ale jego serce mówi"o co innego.
Pewnego dnia ch"opiec wymknà" si´ po soÊnie z niebie-
skiego pokoju i bieg" przez traw´ z twarzà mokrà od "ez.
Ciotka Augusta chce zabiç mojego indyka szlocha"
w ramionach panny Avery. Powiedzia"a, Ýe nie wytrzyma
z nim d"uÝej i Ýe on si´ starzeje, i Ýe zostanie zabity. A ten in-
dyk to jedyny przyjaciel na Êwiecie, jakiego mam, oprócz pa-
ni. Och, nie znios´ tego, panno Avery!
Nast´pnego dnia ciotka Augusta oznajmi"a ch"opcu, Ýe in-
dyk zosta" sprzedany i zabrano go. Jims wybuchnà" p"aczem
i g"oÊno protestowa", za co zosta" natychmiast uwi´ziony
w niebieskim pokoju. Kilka minut póêniej szlochajàcy ch"o-
piec szed" wÊród drzew. Nagle zatrzyma" si´ oniemia"y. Pan-
206
na Avery czyta"a coÊ pod bukiem, Czarny KsiàÝ´ spa" na jej
kolanach, a wielki, wspania"y indyk przechadza" si´ po traw-
niku, machajàc imponujàcym ogonem to w lewo, to w prawo.
Mój indyk! wykrzyknà" Jims.
Tak. Marta posz"a do twojego domu i kupi"a go. Och, nie
zdradzi"a ci´. Powiedzia"a Nancy, Ýe potrzebuje indyka, do-
k"adnie takiego jak wasz, wi´c pomyÊla"a, Ýe moÝe mog"aby
go kupiç. Zobacz, oto twój przyjaciel. Zostanie tu do ko’ca
swoich dni. I mam coÊ jeszcze dla ciebie. Edward i Marta by-
li wczoraj za rzekà u Murraya Kennelsa i przynieÊli coÊ dla
ciebie.
Psa?! wykrzyknà" Jims.
Tak, Êliczny ma"y buldog. B´dzie wy"àcznie twój. Wy-
magam tylko, ÝebyÊ trzyma" go z dala od Czarnego Ksi´cia.
Zadanie nie naleÝa"o do "atwych, ale Jims postanowi" mu
sprostaç. Potem nastàpi" miesiàc absolutnego szcz´Êcia.
W ko’cu sp´dzali ze sobà po trzy popo"udnia w tygodniu.
Wszystko to wydawa"o si´ zbyt pi´kne, by mog"o byç praw-
dziwe. Jims czu" to. CoÊ musia"o si´ wydarzyç, Ýeby mu to
szcz´Êcie popsuç. Na przyk"ad serce ciotki Augusty mog"o
zmi´knàç i zredukowa"aby kary. Albo nagle odkry"aby, Ýe
jest juÝ zbyt duÝy, aby go zamykaç w niebieskim pokoju. Jims
zaczà" ograniczaç jedzenie, bo nie chcia" rosnàç zbyt szybko.
Wtedy ciotka Augusta, zmartwiona brakiem apetytu, zasuge-
rowa"a wujowi Walterowi, czy nie wys"aç ch"opca na wieÊ,
gdy tylko sko’czà si´ upa"y. Jims nie chcia" wyjeÝdÝaç na
wieÊ. Jego serce wyrywa"o si´ do Korzennego Ogrodu. Mu-
sia" wi´c znowu jeÊç, by nie wyglàdaç mizernie. Wszystko
stawa"o si´ okropnie m´czàce.
Wuj Walter przyglàda" mu si´ przenikliwie.
Wyglàda mi na to, Jims, Ýe nie jesteÊ zachwycony.
Chcesz jechaç na wieÊ?
Nie, prosz´...
JesteÊ szcz´Êliwy, Jims?
Czasami.
207
Ch"opcy powinni byç szcz´Êliwi, Jims.
By"bym, gdybym mia" matk´ i kogoÊ, z kim móg"bym si´
bawiç.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]