[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kapelan umilkł w jednej chwili. Spojrzał na mnie wzrokiem psa rozżalonego
niesłusznie zadanymi cięgami.
 Powiecie mi wszystko, co wiecie, a ja zagwarantuję wam, że zostaniecie
powieszeni, a egzekucji nie poprzedzÄ… tortury. Co wy na to?
Tym razem rozpłakał się bezgłośnie. Grube łzy ciekły po jego zasuszonej
twarzy tak gęsto, jakby stał na ulewnym deszczu.
 Ale ja chcę żyć! Ja chcę żyć!  wrzasnął.
Zabawne, jak przywiązani do własnego życia są ludzie, którzy bez
najmniejszych skrupułów odbierają życie innym. Kapelan gotów był użalać się
nad własnym losem, lecz los młodych kobiet, które poniosły poprzedzoną długim
cierpieniem śmierć z jego ręki, był mu więcej niż obojętny.
 Nie rozpaczałeś nad tym, jak twoje postępowanie boli Pana Boga 
powiedziałem.  Nie płakałeś wtedy, jak każdym złym uczynkiem rozkrwawiałeś
na nowo rany Jezusa. Więc nie płacz i teraz.
 A jakbyście skazali mnie na pokutę, co?  Oczy rozbłysły mu nadzieją.  Będę
chodził we włosienicy, pościł o suchym chlebie i deszczówce, hartował grzbiet
batogami... Wszystko, co zechcecie!
 Nic wam nie mogę obiecać prócz szybkiej śmierci  odparłem, a potem
zawiesiłem głos na dłuższą chwilę.  Ale kto wie... jeśli będziecie bardzo
pomocni, jeśli wydacie wszystkich, o wszystkim opowiecie, może uda się jeszcze
dla was zrobić to i owo.  Położyłem kapelanowi dłoń na ramieniu.  Zledztwa
będą trwały dłuuugo. A im dłużej będą trwały, tym bardziej wasza wina będzie
blaknąć w porównaniu z grzechami tych, których wydacie. Ale... ale!  Uniosłem
gwałtownie wskazujący palec, widząc, że ksiądz chce coś powiedzieć. 
Pamiętajcie, by nie targować się niczym przekupień na rynku. W dobrej woli
poddajcie się miłosierdziu Zwiętego Officjum, a może zasłużycie na łaskę.
Pamiętajcie też, że na łaskę może zasłużyć tylko ten, kto o nią nie prosi.  Nie
spuszczałem surowego spojrzenia z twarzy księdza, a on klęczał ze
złożonymi na piersi dłońmi i wpatrywał się we mnie z takim oddaniem, jakby był
egzaltowanym ascetą modlącym się przed figurą świętego.
 Niech i tak będzie, niech i tak będzie. Ale dostanę pismo, że w razie czego
tylko mnie powiesicie, czyż nie? Przygotujecie taki dokument? Zobowiążecie
się? Aby miał podpisy i pieczęcie jak trzeba. Pamiętajcie!
No proszę, jak to wszystko szybko się zmieniało. Gdyby dzień wcześniej
powiedzieć temu człowiekowi, że będzie się ubiegał o śmierć przez powieszenie,
jak o największą łaskę, machnąłby jedynie ręką, biorąc swego rozmówcę za
obłąkanego. Taka była jednak tajemna, dana od Boga moc Zwiętego Officjum, że
ludzie kruszeli w dłoniach inkwizytorów niczym martwe bażanty zawieszone za
nogi.
 To mogę dla ciebie zrobić.  Skinąłem.  I obiecuję, iż zrobię, kiedy tylko
pozwolą nam możliwości.
 Nie, nie!  zaskrzeczał.  Teraz! Chcę mieć takie pismo teraz!
 A skąd ja ci wezmę papier i atrament.  Pacnąłem księdza dłonią w policzek,
nie by zadać ból, lecz by otrzezwić jego umysł.
Poderwał się na równe nogi i odskoczył ode mnie.
 Jesteście tu sami  zasyczał.  A ja mam dwadzieścia zakonnic. Jak myślicie,
co się stanie, kiedy krzyknę, że to wy jesteście mordercą?
 Mniszki ucieknÄ… i pochowajÄ… siÄ™ po celach?
 Nie, inkwizytorze! Mniszki rzucą się na was z pazurami i zębami, widząc, że
jesteście w pojedynkę, a ich jest wiele. I że wspomagane są przeze mnie, a za
mną stoi autorytet Kościoła.
Przemyślałem te słowa. Przewidywania Kornhachera mogły okazać się słuszne,
choć sądziłem, że wyciągał pochopne wnioski, jeśli chodzi o odwagę czy też
zdesperowanie zakonnic. Będąc sam, wolałem jednak nie sprawdzać, kto ma
rację, gdyż w najlepszym razie wylądowałbym bez głównego świadka, a w
najgorszym uciekałbym przed stadem rozwścieczonych kobiet.
 Zgoda  rzekłem.  Zaprowadzcie mnie gdzieś, gdzie znajdę papier i inkaust.
Ale pieczęci wam nie dam, bo ich nie mam. Mój podpis musi starczyć.
Zamruczał coś niezadowolony.
 Musimy ufać sobie nawzajem, księże kanoniku  powiedziałem łagodnie.  Ja
chcę dostać w swe ręce przestępców, wy chcecie jak najdłużej przeżyć. A do obu
tych celów prowadzi nas jedna, wspólna droga. Zważcie na to i nie traktujcie
mnie niczym złego kupca, który próbuje wam wcisnąć nadpsuty towar.
Znowu coś pomruczał, zakręcił młynka palcami, rzucając mi przy tym szybkie
spojrzenia spode Å‚ba, po czym wreszcie westchnÄ…Å‚ i przytaknÄ…Å‚.
 Niech będzie, jak mówicie. Chodzcie za mną. Zaprowadzę was do celi
przeoryszy. Tam znajdziecie wszystko, czego trzeba.
Poszliśmy do drzwi, potem krętymi korytarzami, schodami, dziedzińcem nad
krużgankiem, wreszcie znowu schodami. Kiedy myślałem, że stracę już
cierpliwość, zatrzymał się przed jednymi z drzwi i nacisnął klamkę.
 Zamknięte.  Obrócił się do mnie z głupim wyrazem twarzy.
 Klucz czy skobel od środka?
 Wiecie co, chyba klucz...  Nacisnął klamkę kilkakrotnie, jakby miało mu to
w czymś pomóc.  Od strony celi rzeczywiście jest skobel na drzwiach, ale niby
kto miałby siedzieć w środku i go przesunąć?
W prześwietnej Akademii Inkwizytorium uczeni jesteśmy przeróżnych sztuk,
wśród których nie ma bardziej i mniej chwalebnych, gdyż wszystkie są godne
szacunku, jeśli tylko
służą zwycięstwu Zwiatłości nad Mrokiem. Jedną z nich jest sztuka otwierania
zamków. Przecież często się zdarza, że inkwizytor staje przed zamkniętymi
drzwiami lub skrzyniami, których w danej chwili z tych czy innych powodów nie
można wyważyć albo rozbić łomem. A my, inkwizytorzy, nie lubimy
zamkniętych pomieszczeń i zamkniętych kufrów, słusznie uważając, że jeśli ktoś
używa zamka, to żeby coś ukryć, a dla nas ważna jest przecież pełna
przejrzystość świata, na który chcemy spoglądać niczym przez szklaną szybę, a
nie ołowiane płytki. Tak więc każdy inkwizytor powinien radzić sobie
przynajmniej z mniej skomplikowanymi zamknięciami, by nie zdarzyło się, że
stanie bezradnie przed przeszkodą i rozłoży dłonie, zdając się jedynie na
modlitwę. Bo chociaż modlitwa może mieć piorunującą moc, to dobrze wiemy, iż
Bóg najbardziej lubi tych, którzy potrafią radzić sobie sami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire