[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przeciwnika oderwało się kilku jezdzców, którzy zatrzymali się w połowie drogi i zsiedli z koni.
23
 Cóż, może bogowie nie uznali jeszcze, że nadszedł nasz czas  rzekł Vooirra.
Gardzek spiął konia ostrogami i ruszył w stronę oczekujących go rycerzy. Vooirra podążył za nim. Zatrzymali się
kilkadziesiąt stóp od żołnierzy z Barren.
 To ludzie Mardhiw Ardha  szepnÄ…Å‚ Vooirra.
Graf skinął głową. Rzeczywiście. Z czarnych zbroi, w które okuci byli rycerze, spływały do ziemi szkarłatne płaszcze z
białym pionowym pasem, biegnącym przez środek materii. Stali tak naprzeciw siebie, aż jeden z czarnych uniósł w górę
przyłbicę.
 Jestem Sedde. Dowódca drugiego teonu armii Mardhiw Ardha, grafa Barren. Kim jesteście i czego tu chcecie?
Gardzek postąpił krok naprzód.
 Nie poznajesz mnie, Sedde?  spytał.  Gdy widziałem cię ostatni raz, byłeś tylko setnikiem.
Barreńczyk cofnął się o kilka kroków i położył dłoń na rękojeści miecza. Graf roześmiał się.
 Nie jestem upiorem. Wracam do Gordoru i liczę, że znajdę gościnę u twego pana.
Nastała chwila milczenia.
 Witaj, grafie  powiedział w końcu niepewnym głosem dowódca.  Wybacz, lecz nikt nie spodziewał się twego
przybycia. Wiele lat minęło od czasu, gdy opłakaliśmy twoją śmierć. Witaj  powtórzył.
Gardzek odetchnął głęboko.
 Wyślij posłańca z wiadomością do Mardhiw Ardha. Mam nadzieję, że przepuścisz moich żołnierzy na trakt
prowadzÄ…cy do Nimelgen?
 Tak  odparł po chwili namysłu Sedde  mogę to zrobić nie czekając poleceń grafa  uśmiechnął się lekko, samymi
kącikami ust.  Poza tym, wybacz, grafie, śmiałość, ale twa armia nie wygląda groznie.
 Nie życzę, aby bogowie doświadczyli cię tak jak ich.  Gardzek obejrzał się za siebie i pokiwał głową.
 Ty, grafie  przerwał kłopotliwe milczenie Sedde  pojedziesz z nami. Ruszymy czym prędzej w stronę Nimelgen.
Wyznacz kogoś, aby poprowadził za ciebie żołnierzy. Lecz śpiesz się, gdyż czeka nas jeszcze wiele zadań. Nie możemy
strawić tu całego dnia.
Gardzek utkwił wzrok w twarzy Seddego. Rycerz nie wytrzymał jego spojrzenia i odwrócił twarz.
 Wyrosłeś, setniku  rzekł cedząc słowa graf.  Zapominasz, kim jesteś naprawdę  podszedł do Barreńczyka i
żelazną dłonią chwycił go za kładącą się na pancerz brodę. Nagłym szarpnięciem poderwał jego głowę w górę.  Patrz, do
kogo mówisz, parszywcu  i pchnął rycerza tak mocno, że ten zatoczył się kilka stóp do tyłu.
Sedde wyszarpnął miecz do połowy z pochwy, ale nagle jeden z jego towarzyszy zatrzymał mu dłoń w pół ruchu.
 Czy Rutteh zmącił ci umysł?!  wykrzyknął.  Chcesz porwać się na grafa Omeloru i przyjaciela naszego pana?
Dowódca z wściekłym sapnięciem schował broń.
 Jesteś dziś nikim, Gardzeku  rzekł  a twój powrót to tylko zapowiedz nieszczęść. Wracaj, skąd przybyłeś! 
Odwrócił się, skinął na towarzyszy i skierowali się w stronę stojących nie opodal koni. Dosiedli wierzchowców i galopem
podjechali do pierwszych szeregów jazdy.
 Za co ten człowiek tak cię nienawidzi? Gotów jest rzeczywiście nas zaatakować  powiedział zdumiony Vooirra.
 Minęło dwanaście lat. Widzę, że wiele zmieniło się w Gordorze. Zawrócili i wolno pojechali w stronę swej armii, która
nadal starała się uformować szyk obronny.
 Jeden teon to trzy tysiące ludzi  rzekł w zamyśleniu Gardzek.
 Ty masz prawie tyle samo, grafie.
 Nie są warci teraz nawet połowy tej liczby  Gardzek spojrzał na wynędzniałe i słaniające się sylwetki.  Walka nie
24
potrwa długo.
 Jeśli do niej dojdzie&
Pięciu jezdnych przygalopowało w ich stronę.
 Pierwszy maong jazdy pancernej gotów!
 Ilu ludzi?
 Pięciuset&  dowódca urwał na moment  w tym sześćdziesięciu jezdnych.
 Drugi maong jazdy pancernej gotów!  zameldował Hirdan, gdyż i on był w gronie pięciu jezdzców.
 Ilu ludzi?
 Trzystu dwudziestu. Połowa jezdnych.
 Trzeci maong piechoty pancernej nie istnieje  rzekł ponuro następny rycerz.
 Co?
 Zostało osiemdziesięciu ludzi. Wcieleni do czwartego maongu.
 Czwarty maong piechoty gotów! Czterystu czterdziestu ludzi.
 Dobrze  Gardzek skinął głową.  A co z niewolnikami?
 Przygotowani  piąty z jezdzców otarł pot z czoła.  Zostało czterdziestu jezdnych i prawie tysiąc dwustu pieszych.
 W porządku. Rozdać dodatkowe porcje żywności. Pózniej zebrać całą jazdę i postawić na lewym skrzydle. Wysłać
kilku ludzi, aby bacznie obserwowali, co robią wojska Seddego. Niech donoszą o każdym ich kroku. Możecie odjechać. Ty
zostań, Hirdanie.  Po chwili zbliżył się do rycerza.  W twoim oddziale jest skrzynia, której kazałem ci strzec. Otóż
pamiętaj: jeżeli dojdzie do walki, musisz rozbić ją i zniszczyć to, co jest w środku. Nie wolno ci się zastanawiać. Musisz
zniszczyć!
 Stanie się, jak rozkazałeś  skinął głową dowódca maongu.
 W czasie walki Wooldin poprowadzi maong. Ty masz tylko to jedno zadanie.  Przyjrzał mu się uważnie.  No,
dobrze. Jedz już.
Ruszyli poganiając konie i objechali wokół pozycje, jakie zajęli żołnierze. Gardzek wydał ostatnie polecenia, po czym
zostawiając Vooirrę w centrum zgrupowania, sam stanął na czele resztek pancernej jazdy, które zebrały się na lewym
skrzydle. Rycerze, ustawieni w szyku bojowym, podnieśli w górę tarcze i opierając je na końskim karku, aby zasłonić twarz i
tułów przed strzałami, wystawili do przodu długie drzewce włóczni. Gardzek wyszarpnął miecz z pochwy i zatrzasnął
przyłbicę. Wtem dostrzegł zjeżdżających przeciwległym zboczem trzech rycerzy w szkarłatnych płaszczach. Podjechali
zatrzymując się kilkanaście metrów przed pierwszym szeregiem jezdnych. Zsiedli z koni i zamiatając długimi płaszczami
ziemię, podeszli w stronę Gardzeka. Wydobyli miecze i wbili je mocno w rozmiękły grunt.
Jeden z nich wysunął się naprzód i przykładając dłoń do piersi, pochylił się w niskim ukłonie. Odchylił przyłbicę i graf
poznał jego twarz.
 Witaj na ziemi Mardhiw Ardha  przemówił przybysz.  Witam cię w jego imieniu i w moim własnym. Niech mój
dom stanie siÄ™ twoim.
Gardzek zeskoczył z wierzchowca i zbliżył się do mówiącego. Położył dłoń na jego prawym ramieniu.
 Niech zawsze pokój panuje w naszym domu. Przybyły rycerz uśmiechnął się.
 Wybacz dowódcy teonu, grafie. Czasy są teraz niespokojne i obawa gości w naszych sercach. Wśród ludzi krąży wieść,
że z lasu Khominden wyjdzie armia upiorów, a ciebie brano już za umarłego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire