[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawodowych.
Alix skrzywiła się. Związki wisiały nad nią od dawna, a w
dodatku nie miała dla nich żadnej konkretnej propozycji.
29
- Pewnie nie spodoba mu siÄ™ to, ale nic na to nie
poradzę. Spróbuj wcisnąć go gdzieś na popołudnie. A jeśli się to
nie uda, powiedz mu, że trzeba było zmienić plany, bo pojawiły
się nowe możliwości wyjścia z impasu.
Ruth, bardzo zainteresowana, by utrzymać swoje stanowisko,
natychmiast nastawiła uszu.
- A pojawiły się naprawdę?
Alix przygryzła wargi.
- Wszystko zależy od dzisiejszego spotkania z Pierce'em
Martineau - stwierdziła krótko.
- Czy mówimy o tym Martineau od linii oceanicznych? -
Sekretarka wyraznie się ożywiła.
Alix nieszczególnie spodobało się to akurat pytanie.
- O tym samym.
Ruth zaczęła się niespokojnie wiercić
- W takim razie wierzę, że to się może udać. W końcu zrobił
cuda z tą swoją flotą i upadające przedsiębiorstwo
błyskawicznie przekształcił w kwitnący interes.
- Może i tak, ale proszę cię tylko o jedno. Nie rozpowszechniaj
żadnych informacji o tym, zanim będziemy wiedzieć, na czym
stoimy. Pierce Martineau nigdy nie robi niczego za darmo -
dodała już ciszej.
- To brzmi tak, jakbyś go znała - zainteresowała się Ruth i Alix
natychmiast wzięła się w garść.
- Nasze drogi skrzyżowały się kiedyś - wyjaśniła lakonicznie.
- Gdybyś mnie potrzebowała, to będę w biurze ojca.
Pokój wydawał się pusty i bez życia. Nie potrafiła w żaden
sposób wyobrazić sobie, że ojciec tu nie wróci. Jeśli jednak
lekarze nie mylili się, to Stephen Petrakos będzie musiał
gruntownie zmienić swój styl życia.
Podeszła do biurka ojca, dotknęła rękoma delikatnej skóry
fotela. Kiedy usiadła i zapadła się w miękkie poduchy, zdała
30
sobie sprawę, że firma ją przerasta. Nie znała się zbytnio na
zarządzaniu, wiedziała tylko, że firma była za bardzo
rozbudowana, a odsetki płacone od długów znacznie
przekraczały zyski. Tylko dwie rzeczy mogły uratować dzieło
ojca: duży zastrzyk finansowy i dobry menadżer.
Alix jęknęła głośno. Zakrawało na ironię, że jedynym
człowiekiem, który mógł spełnić oba te wymagania, był jej eks-
mąż. Nie chciała wchodzić z nim w interesy, bo czuła
instynktownie, że cena, którą będzie musiała za to zapłacić,
będzie bardzo wysoka. Ostatnim razem ucierpiał na tym
dziadek. Linie Oceaniczne Petrakosa nie były może wiele warte,
ale były jego oczkiem w głowie. Ich utrata, choć nie
bezpośrednio, z pewnością przyczyniła się do jego śmierci.
Na chwilę pogrążyła się we wspomnieniach. Linie Oceaniczne
Petrakosa. Pięć lat temu w ogóle nie wiedziała o ich istnieniu.
Nigdy nie zapomni, jak dowiedziała się o nich z ust Pierce'a
Martineau...
Trzaśniecie drzwiami mieszkania, a potem głos męża sprawiły
wtedy, że Alix podniosła wreszcie głowę z kolan. Spojrzała
zmęczonym wzrokiem na zegar i ze zdumieniem stwierdziła, że
minęła już siódma wieczorem. Straciła zupełnie poczucie czasu.
Czekała na Pierce'a. Nie wyjechała wcześniej, jak nakazywała
jej duma, tylko dlatego że musiała się z nim jeszcze raz
zobaczyć. Zabił w niej całe uczucie. Wykorzystał ją, nie
troszcząc się zupełnie o to, co ona czuje, i musiała się
dowiedzieć, dlaczego tak zrobił. Zasługiwała chyba na to, by
powiedział jej prawdę, choćby najbardziej bolesną.
Wszystko ją bolało, a choć przedtem włożyła dżinsy i sweter,
nadal było jej zimno. Wiedziała, że to naturalna reakcja
organizmu na szok, miała tylko nadzieję, że Pierce tego nie
zauważy. Wiedział oczywiście, że ją zranił. Zrobił to przecież z
rozmysłem, ale nie chciała dać mu satysfakcji, że tak celnie ją
31
ugodził. Nie będzie jej teraz łatwo stanąć z nim twarzą w twarz.
Tylko złość mogła dać jej siłę, której tak potrzebowała.
Mieszkanie było bardzo duże i nawet nie zdążyła poznać jego
rozkładu. Wiedziała tylko, gdzie jest jadalnia i sypialnia.
Przedtem bardzo chciała obejrzeć je dokładnie, ale po
wydarzeniach tego poranka zupełnie nie miała na to ochoty.
Stanęła w holu i rozejrzała się. Tylko z jednego pomieszczenia
sączyło się światło, zdecydowała się więc tam zacząć
poszukiwania Pierce'a.
Znalazła się w nowocześnie urządzonym pokoju klubowym.
Jedną ze ścian zasłaniały prawie w całości pluszowe zasłony, za
którymi, jak się domyśliła, były zapewne okna. Dookoła
stolików do kawy ustawiono eleganckie kanapy i fotele, gruby
dywan tłumił nawet najcięższe kroki. Zorientowała się od razu,
że wiszące na ścianach obrazy są oryginałami. W innych
okolicznościach uznałaby ten pokój za uroczy. Podeszł do
kominka. Nie paliło się w nim wprawdzie, ale podświadomie
myślała, że jakoś zmniejszy się przenikający ją lodowaty chłód.
Rozejrzała się. Pierce stał przy stoliku z napojami i spokojnie
mierzył ją wzrokiem.
- Masz ochotÄ™ na drinka przed obiadem?
Było to dla niej jak niespodziewany policzek. Jak mógł być tak
spokojny po tym, co wydarzyło się rano? Poczuła narastający
gniew.
- Nie, dziękuję - syknęła przez zęby, patrząc, jak Pierce
podchodzi do niej pełen zwierzęcego magnetyzmu, który tak na
nią kiedyś działał.
Zobaczyła ironiczny grymas na jego ustach.
- Widzę, że uderzyłaś w tony żałobne.
Dopiero teraz ALix zdała sobie ze zdziwieniem sprawę, że
ubrana jest na czarno. Nie było to celowe, wzięła to, co się
32
nawinęło pod rękę. Był to chyba jednak właściwy strój.
Przełknęła ślinę i wykrztusiła z trudem:
- Coś umarło dziś we mnie, Pierce, i nadal nie wiem, dlaczego?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]