[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kosztownościach. Ja zaś nie miałem tego dnia nawet pensa, wiedziałem zaś, że przekonawszy się o tym
moi napastnicy w przystępie naturalnego rozczarowania bez wątpienia dadzą upust swoim barbarzyńskim
instynktom.
Wtedy właśnie pojawił się Septimus, zatopiony w myślach nad czymś, co właśnie pisał. Horda
opryszków znajdowała się na jego drodze, a ponieważ on był zbyt zamyślony, żeby iść inaczej jak tylko
w linii prostej, w roztargnieniu porozrzucał ich po dwóch lub trzech w obie strony okolicy. Tak się
złożyło, że kiedy dotarł do mnie, rozciągniętego na samym spodzie sterty ciał, doznał niespodziewanego
olśnienia i ujrzał rozwiązanie swojego literackiego dylematu, na czymkolwiek polegał. Uważając mnie za
sprawcę tego szczęśliwego trafu zaprosił mnie na obiad. Ja zaś, uważając obiad na koszt kogoś innego
za traf bodaj szczęśliwszy, bez wahania przyjąłem zaproszenie.
Nim posiłek dobiegł końca, zapanowałem już nad nim tak bardzo, że zaprosił mnie do swego wiejskiego
domku. Zaproszenia takie często ponawiał, bowiem - jak sam to kiedyś powiedział - przebywanie ze
mną było tak bliskie samotności, jak to tylko możliwe. Ja zaś, wiedząc jak bardzo kochał samotność,
uważałem te słowa za olbrzymi komplement.
Początkowo spodziewałem się jakiejś nędznej rudery, ale rychło okazało się, że byłem w błędzie.
Książki Septimusa najwyrazniej cieszyły się sporym wzięciem i dzięki temu nie musiał oglądać się na
koszty. (Wiem, że mówić w twojej obecności o książkach, które odniosły sukces jest pewnym
nietaktem, mój drogi, ale jak wiesz zawsze trzymam się faktów.)
Tak więc dom ten, chociaż położony na odludziu przyprawiającym mnie o gęsią skórkę, był w pełni
zelektryfikowany, z generatorem na naftę w piwnicy i bateriami słonecznymi na dachu. Jadaliśmy
wyśmienicie i pod ręką mieliśmy doskonałą piwniczkę z winami. %7łyliśmy w pełnym luksusie, a więc w
czymś, do czego zważywszy mój brak praktyki adoptuję się ze zdumiewającą wręcz łatwością.
Nie można było jednakże uniknąć wyglądania przez okna, a kompletny brak jakiejkolwiek scenerii
okazał się niezwykle przytłaczający. Co prawda były tam, o ile w tym gustujesz, wzgórza i pola,
niewielkie jeziorko oraz niewiarygodna różnorodność żółto-zielonej wegetacji, ale ani śladu ludzkiej
sadyby, autostrady czy czegokolwiek innego wartego oglądania - może za wyjątkiem rzędu słupów
telefonicznych.
Pewnego razu, po dobrym obiedzie zakropionym jeszcze lepszym winem, Septimus powiedział
wylewnie:
- George, jest dla mnie prawdziwą przyjemnością gościć cię tutaj. Po wysłuchaniu tego, co masz do
powiedzenia zasiadam do komputera z taką ulgą, iż moje dzieła znacznie zyskują przez to na wartości.
Przyjeżdżaj, kiedy tylko zechcesz. Tutaj - ruchem dłoni objął całe pomieszczenie - znajdziesz ucieczkę
od wszelkich trosk i niedogodności, jakie mogą cię prześladować. A kiedy pracuję nad kolejną
powieścią, masz wolny dostęp do moich książek, telewizora, lodówki i - już się z nią zapoznałeś, jak
sÄ…dzÄ™ - do piwniczki z winem.
Ponieważ dał mi wolną rękę, korzystałem z jego gościnności w całej pełni. Narysowałem sobie nawet
niewielką mapkę, na której naniosłem wyrazne X, oznaczające lokalizację piwniczki z winem oraz kilka
oddzielnych tras, umożliwiających mi dotarcie tam z każdego miejsca w domu.
- Muszę cię jednakże uprzedzić - powiedział Septimus - że to moje miejsce ucieczki przed
nieszczęściami świata zewnętrznego zamknięte jest od l grudnia do 31 marca. W tym okresie nie będę ci
Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
mógł zaoferować gościny.
Muszę przyznać, że był to dla mnie spory zawód. Zima nie należy do moich najulubieńszych pór roku.
Ostatecznie, mój drogi przyjacielu, w tym to właśnie okresie moi wierzyciele stają się najbardziej natrętni.
Ci zachłanni ludzie są - o czym wszyscy wiedzą - wystarczająco bogaci by móc zignorować tych kilka
nędznych pensów, które jestem im być może winien, ale wydają się czerpać dziwną rozkosz na myśl, iż
mogę zostać wyrzucony na śnieg.
Inspiruje ich ona do nowych napadów wilczej chciwości, więc takie miejsce zimowego odosobnienia
byłoby dla mnie czymś bardzo pożądanym.
- Dlaczego właściwie nie wykorzystujesz tego domku zimą, Septimusie? - zapytałem. - Przy wtórze
trzaskającego ognia w twym wspaniałym kominku, mądrze współpracującego z twoim równie
wspaniałym systemem centralnego ogrzewania, mógłbyś śmiać się nawet z mrozów całej Arktyki.
- Istotnie mógłbym - przyznał Septimus - ale wydaje się, że każdej zimy wszystkie wyjące demony
zawiei i zamieci śnieżnych zbiegają się w to właśnie miejsce, aby pokryć mój prywatny raj nieprzejezdną
warstwą śniegu. Wtedy dom, zagubiony w samotności, którą tak bardzo uwielbiam, jest całkowicie
odcięty od świata.
- To świat jest odcięty od ciebie - zauważyłem.
- Masz absolutną rację - zgodził się Septimus. - Lecz moje wszystkie dostawy i zapasy pochodzą z
zewnÄ…trz - jedzenie, picie, paliwo, pranie. To upokarzajÄ…ce, lecz zarazem prawdziwe, ale nie mogÄ™ tu
przetrwać bez pomocy świata zewnętrznego - a przynajmniej ja nie mógłbym prowadzić takiego rodzaju
sybaryckiego życia, jakie każda przyzwoita istota ludzka chciałaby prowadzić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire