[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po której biegają węgierskie wyżły, do dziś koresponduje z nami pocztą elektro-
niczną. Ilekroć w Dolinie Krzemowej zjawi się ktoś z ATM-u, Frank czuje się
w obowiązku zorganizować wystawne przyjęcie wokół swojego otoczonego cy-
prysami pseudorzymskiego basenu z zapierajÄ…cym dech widokiem na Palo Alto.
Może sobie pogratulować właściwego wyboru. Dzięki ATM-owi i ja odczu-
wałem wielokrotnie prawdziwą satysfakcję, wizytując po latach najlepsze polskie
instytucje badawcze i przemysłowe.
Jakiego sprzętu używacie? pytałem.
Wszystkiego, co wyprodukuje SGI odpowiadano.
Rzędy silikonów w działaniu co może bardziej satysfakcjonować pro-
jektanta? Najlepszy na świecie sprzęt. I to tu, w moim kraju, który tak niedawno,
pogrążony w kompleksach oraz pozornej niemożności, odstawa! od czołówki na
kilometry.
Nie obyło się jednak bez tarć. W internetowej grupie dyskusyjnej pojawia się
na przykład pytanie od dyrektora centrum obliczeniowego ze Zląska: Oglądałem
niedawno maszyny SGI. Czy można spowodować, by komputer Hewletta-Packar-
da zachowywał się jak silikon i vice versa?
Odpowiada mu informatyk z zakładów Forda w Michigan. Pytanie 1: Nie. HP
nie potrafi imitować SGI. Pytanie 2: Tak. Można spowodować, aby silikon zacho-
wywał się jak HP. W tym celu należy: usunąć większość pamięci, wyjąć układ
35
graficzny, pomalować pudełko na beżowo, zespawać obudowę z jednej strony, że-
by się otwierała jak ostryga (ale nigdy już me dala się zamknąć), wyciąć losowo
kawałki systemu operacyjnego. Przepraszam, ale nie mogłem sobie tej złośliwości
odmówić.
Jezu, ale fajne!
Prace nad nową maszyną szły według harmonogramu, rytmicznie, żeby nie
powiedzieć monotonnie. To była ewolucja, a nie rewolucja, jak przedtem.
Podstawową różnicą między poprzednim komputerem a tym, który projekto-
waliśmy obecnie, był ulepszony procesor. Ponieważ biblioteka graficzna rezydo-
wała teraz w oprogramowaniu, zwiększenie szybkości procesora automatycznie
przyspieszało grafikę. W Indigo używaliśmy procesora R3000 produkowanego
przez firmę MIPS. Tak się jednak złożyło, że w 1992 roku MIPS został wykupio-
ny przez Silicon Graphics.
Zmieniło to gruntownie naszą sytuację mogliśmy sobie teraz zażyczyć pro-
cesorów lepiej dostosowanych do potrzeb grafiki. Chcieliśmy, żeby operacje, któ-
re w grafice są często stosowane jak na przykład mnożenie macierzy, czyli
mnożenie poszczególnych elementów z wierszy przez elementy z kolumn i ich
dodawanie były wspomagane przez procesor. W R3000 trzeba było wykonać
mnożenie, czekać przez trzy cykle maszynowe na jego rezultat, a następnie wy-
konać dodawanie, które miało dwa puste cykle.
W sytuacji gdy nasi ludzie z MIPS-a równolegle pracowali nad procesorem,
można było powiedzieć: postarajcie się, żeby w procesorze był dodatkowy rejestr
i żeby można było mnożyć i dodawać w jednym cyklu, równolegle. Prosta sprawa,
a o 30 40 procent przyspiesza transformacje, które są w zasadzie mnożeniem
macierzy o wymiarach cztery rzędy na cztery kolumny. Od razu kolosalny zysk.
Fakt, że Silicon Graphics produkowała wszystkie elementy maszyny od po-
czątku do końca, dawał nam sporą przewagę. To nie były składaki nawet
w markowych komputerach procesor, kartę graficzną czy kartę wideo robił kto
inny. Nasze podejście ujednolicało wewnętrzną strukturę maszyny i pozwalało
na wyciśnięcie z tej konfiguracji niebotycznego w 1993 roku maksimum 330
tysięcy linii i 140 tysięcy trójkątów na sekundę. Konkurencja pozostała daleko
w tyle.
37
* * *
W tym samym okresie musieliśmy rozstrzygnąć poważny problem strategicz-
ny. Grafika nie rezydowała już w sprzęcie, a oprogramowanie graficzne nazwane
GL (Graphics Library, biblioteka graficzna) trudniej utrzymywać jako niepodziel-
ną własność SGI. Zaczęły się dyskusje, co robić, ponieważ wiele osób uważało, że
jest to najcenniejszy atut firmy i należy go za wszelką cenę strzec. Kapitał intelek-
tualny został zainwestowany składały się nań lata pracy, wysiłki dziesiątków
naukowców nie byle jakich, nie byle jak opłacanych.
Oponenci byli zdania, że wręcz przeciwnie trzeba rozdawać GL wszystkim
zainteresowanym, bo i tak trudno zabezpieczyć programy przed piractwem. Na-
leży zatem bibliotekę publicznie udostępnić. Ponadto nie zapomniano o zasadzie
dzielenia się pomysłami, pochodzącej z czasów, gdy pierwsze komputery osobiste
tworzono dla idei, a nie dla kasy.
Był to dobry moment, aby zrewidować koncepcję. Pierwsza maszyna SGI po-
jawiła się na rynku w połowie lat osiemdziesiątych, od tego czasu wszystko mo-
dyfikowano, ale nie zawsze konsekwentnie. Niektóre z poprzednich komend już
się całkiem zdezaktualizowały, bo w tym okresie prawie nikt już nie używał atra-
mentowych ploterów.
Czesanie tej biblioteki graficznej zajęło mnóstwo czasu. Wprowadziliśmy
przy okazji nowy paradygmat wyświetlanie każdego obiektu graficznego za
pomocą procedury Begin-End. Tak przygotowana biblioteka ukazała się pod na-
zwÄ… OpenGL otwarta biblioteka graficzna wersja jeden-kropka-zero. Po paru
miesiącach, gdy uwzględniliśmy uwagi użytkowników, wersja 1.1 została wpro-
wadzona na rynek.
Decyzja o udostępnieniu GL okazała się właściwa. OpenGL 2.0 jest dziś stan-
dardem w grafice komputerowej. Przyczyniła się do umocnienia pozycji SGI i na-
wet konkurencja musiała przestawić się na tę konwencję, a także adaptować do
niej swoje maszyny, rezygnując przy tym z własnych standardów, które w zasa-
dzie były niewiele gorsze. Inżynierowie z SUN-a i Hewletta-Packarda nie zna-
li jednak szczegółów naszego projektu. Nie potrafili podrasować swoich maszyn
tak, jak my mogliśmy, wiedząc o wszystkich haczykach i zakamarkach oraz o tym,
jak kod programu rozkłada się na rozkazy komputera.
Monotonię pracy urozmaicały nieoczekiwane atrakcje. Tę zapoczątkował e-
-mail nadany w czwartek przez kogoś z działu reklamy: Podobno Clinton i Gore
jadą w poniedziałek do Doliny Krzemowej. Mają ogłosić rządowy program roz-
woju sieci komputerowych w jednej z modelowych firm high-tech. Nazwy nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]