[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jakby dobrze wiedzieli, że zarządzam wszystkim, wszystko słyszę i jestem bardzo grozny. Ale już w następnej
chwili są przekonani, że dam się nabrać na jedną z tych sztuczek, którą przejrzałoby nawet dziecko. Trudno w to
uwierzyć, ale tak jest.
 Ale czy trzeba koniecznie zmieniać ich z powrotem w to, czym byli przedtem?  zapytała Aucja.  Och,
naprawdę, jestem przekonana, że nie byłoby wcale czymś złym pozostawienie ich takimi, jakimi teraz są. Czy
sądzisz, że naprawdę im na tym zależy? Wyglądają na bardzo szczęśliwych. Patrz, co za skok! Jak oni właściwie
wyglÄ…dali?
 Jak zwykłe małe karły  odpowiedział.  I w dodatku nie tak miłe, jak ten rodzaj, jaki żyje u was w Narnii.
 Naprawdę, szkoda byłoby przywracać im dawną postać  powiedziała Aucja.  Są tacy śmieszni... i całkiem
mili. A może ja spróbuję im to powiedzieć?
 Jestem pewien, że może to coś dać, pod warunkiem, że uda ci się wbić im to do głowy.
 Pójdziesz ze mną, żeby spróbować?
 Nie, nie. Beze mnie będziesz miała więcej szans.
 Bardzo dziękuję za obiad  powiedziała Aucja i wybiegła z pokoju. Zleciała pędem po schodach, po których z
takim napięciem wspinała się tego ranka, i wpadła na Edmunda stojącego na dole. Byli tu wszyscy i Aucja poczuła
wyrzuty sumienia, kiedy zobaczyła ich zaniepokojone twarze i zdała sobie sprawę, jak długo o nich nie pamiętała.
 Wszystko w porządku!  zawołała.  Wszystko w porządku. Czarodziej jest naszym przyjacielem. I
widziałam JEGO... Aslana!
I popędziła zaraz do ogrodu, zostawiając wszystkich z rozdziawionymi ustami. Tu ziemia aż się trzęsła od skoków,
a powietrze drżało od okrzyków Jednonogów. I skoki, i okrzyki wzmogły się, kiedy zobaczyli Aucję.
 Idzie! Idzie!  rozległy się wrzaski.  Trzy razy hurra na cześć tej małej. Ach, ale wystrychnęła starego
jegomościa na dudka, nie ma co! Ale mu dała szkołę!
 I jest nam niewymownie przykro  dodał szef Jednonogów  że nie możemy ucieszyć twoich oczu naszym
prawdziwym wyglądem, tym, jaki mieliśmy przed oszpeceniem, bo nie dałabyś wiary, co za różnica, i taka jest
prawda, bo nikt nie zaprzeczy, że jesteśmy teraz śmiertelnie brzydcy, więc nie będziemy ciebie oszukiwać.
 Ech, tacy już jesteśmy, szefie, tacy już jesteśmy
 powtórzyli jak echo inni, opadając na ziemię z głośnymi pacnięciami, jak sześć tuzinów dużych gumowych
piłek.  Dobrze to powiedziałeś, dobrze to powiedziałeś.
 Ale ja wcale nie uważam, że jesteście brzydcy
 powiedziała Aucja, podnosząc głos, żeby być słyszaną.  Uważam, że wyglądacie bardzo ładnie!
50
 Słuchajcie, co ona mówi, słuchajcie, co ona mówi  wrzasnęli Jednonogowie.  Dobrze mówisz, panienko.
Bardzo ładnie wyglądamy. Nie znajdziesz ładniejszych od nas.  W ich głosie nie było żadnego zaskoczenia i nic
nie wskazywało, by zauważyli, że nagle zmienili zdanie.
 Ona mówi  stwierdził szef Jednonogów  że wyglądaliśmy bardzo ładnie, zanim nas oszpecono.
 Prawdę mówisz, szefie, prawdę mówisz!  zaśpiewali chórem pozostali.  Tak właśnie powiedziała. Sami
słyszeliśmy.
 NIE powiedziałam tego!  zawołała Aucja.
 Powiedziałam, że TERAZ jesteście bardzo ładni.
 Tak powiedziała, tak powiedziała  przytaknął szef.  Powiedziała, że byliśmy bardzo ładni.
 Słuchajcie szefa i tej małej, słuchajcie ich!  rozległ się chór.  To ci dopiero para. Zawsze mają rację. Nie
mogli tego lepiej ująć.
 Ale przecież każde z nas mówi zupełnie co innego!  zawołała Aucja, tupiąc nogą ze złości.
 Tak jest, tak jest!  zawołali Jednonogowie.
 Nie ma nic lepszego, jak coś innego. I tak mówcie, tak mówcie oboje!
 Naprawdę, można z wami zwariować  powiedziała Aucja i dała za wygraną. Ale Jednonogowie sprawiali
wrażenie całkowicie zadowolonych i w końcu uznała, że  ogólnie rzecz biorąc  odniosła sukces.
Tego dnia, zanim wszyscy położyli się spać, wydarzyło się coś, co sprawiło, że Jednonogowie jeszcze bardziej
polubili swoje obecne kształty. Kaspian i pozostali Narnijczycy wrócili na wybrzeże, aby powiadomić o wszystkim
Rinsa i całą załogę. A Jednonogowie towarzyszyli im, skacząc i opadając na ziemię jak piłki futbolowe, a
jednocześnie nieustannie głośno zgadzając się ze sobą, aż Eustachy powiedział:
 Wolałbym, żeby Czarodziej uczynił ich niesłyszalnymi zamiast niewidzialnymi.
Pózniej żałował, że to powiedział, bo musiał długo wyjaśniać Jednonogom, że istota niesłyszalna to ktoś, kogo się
nie słyszy, i chociaż kosztowało go to wiele trudu, nie był do końca przekonany, czy naprawdę zrozumieli, co miał
na myśli, a już szczególnie zmartwiło go, kiedy w końcu powiedzieli:
 Eh, on nie potrafi tak wszystkiego wyłożyć, jak szef. Ale nauczysz się, młodzieńcze! Słuchaj uważnie JEGO.
On ci pokaże, jak mówić. To jest dla ciebie wzór mówcy!
Kiedy dotarli nad zatokę, Ryczypiskowi wpadł do głowy genialny pomysł. Spuścił na wodę swój kajak ze skóry i
dał mały pokaz wiosłowania, czym Jednonogowie strasznie się przejęli i zainteresowali. Potem podniósł się, stanął
w swojej łódeczce i powiedział:
 Zacni i roztropni Jednonogowie! Wy nie potrzebujecie żadnych łodzi. Każdy z was ma stopę, która doskonale
łódz zastąpi. Po prostu skoczcie tak leciutko, jak potraficie, na wodę i zobaczycie, co się stanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire