[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlatego potrząsnął głową i powiedział:
- Nie.
Choć czuł się jak debil.
- Dlaczego?
- Bo... czas minÄ…Å‚.
Nora spojrzała w dół, na jego spodnie.
- Nie sÄ…dzÄ™.
Co z niÄ… jest, do cholery? Czemu tak siÄ™ napiera? I co jest z nim? Czy
on naprawdę nie może na małe pół godzinki zapomnieć o swoich
łamańcach psychologicznych?
- Co siÄ™ z tobÄ… dzieje, London?
- Ze mną? Nic. Absolutnie nic. Aha... Chciałem ci podziękować.
Oczywiście, że w tej konkretnej sytuacji zabrzmiało to idiotycznie.
Nic dziwnego, że Nora milczała przez dłuższą chwilę, przewiercając
go oczami na "wylot.
- Podziękować? - powtórzyła niebezpiecznie cichym głosem. - A niby
za co?
- Za to, że... wystraszyłaś kojoty, a potem opatrzyłaś mi ranę.
Nigdy jeszcze żadna kobieta nie patrzyła na niego z takim
obrzydzeniem. A tak patrzyła na niego Nora, właśnie Nora. Niestety
absolutnie nie mógł dopuścić, by Nora pomyślała, że między nimi coś
jeszcze jest. I że cokolwiek jeszcze będzie.
- Och, nie ma sprawy - powiedziała sztywno, unosząc ręce. -
NaprawdÄ™.
- Noro, posłuchaj...
- Po co? Odpowiedziałeś mi już wystarczająco jasno na moje pytanie.
- Podeszła do jego torby, wyjęła koc i zaczęła rozkładać go w pobliżu
ogniska.
- A jakie to było pytanie? - spytał.
Odczekała chwilę, potem odwróciła się i spojrzała mu w oczy. Bardzo
chłodno.
- Nie pamiętasz? Czy nadal do mnie coś czujesz, Gabe.
Popiołek doskonale wyczuwał, że między nimi coś jest nie tak.
Następnego dnia, kiedy kontynuowali wędrówkę w dół zbocza, piesek
nie odstępował Nory na krok, chociaż Gabe wcale na niego nie
krzyknął, w ogóle nie zrobił nic, czym mógłby zrazić go do siebie.
Tak mu się wydawało. A jednak... Po tej wieczornej okropnej
rozmowie Popiołek zdecydowanie wybrał Norę, co ją oczywiście
bardzo podniosło na duchu. Przynajmniej ten kundelek ma serce i
rozum, pomyślała rozczulona.
Miała za sobą ciężką noc, spędzoną głównie na smutnych
rozważaniach, jednak o świcie, kiedy niebo zaczynało już szarzeć,
doszła do wniosku, że dziecko potrzebuje ojca. Dlatego zrobi wszyst-
ko, żeby jej stosunki z Gabe'em ojcem układały się jak najlepiej, choć
oczywiście z Gabe'em mężczyzną nie chciała mieć już więcej do
czynienia. Przecież pokajała się. Przeprosiła za ten nieszczęsny
artykuł, starała się pokazać od jak najlepszej strony.
Ale on nie potrafił jej wybaczyć.
- Jeszcze jakaś godzinka, nie dłużej! - krzyknął Gabe przez ramię.
- Chwała Bogu... - mruknęła po nosem.
- Noro! Może chcesz odpocząć?
- Nie, dziękuję. Czuję się świetnie.  Czuję się świetnie". Tego dnia
tylko to jedno
krótkie zdanie ciskała Gabe'owi w twarz. Twarz niewątpliwie
skruszoną. Ale trudno. Bo czy istniała jakaś inna opcja? Może miała
rzucić się do niego z czułościami? Otworzyć przed nim, jak to się
mówi szumnie, swoje serce? Po co? Przecież wcale nie chciał jej
uczuć. Nie chciał jej, po prostu.
Minęło jeszcze półtorej godziny, kiedy Nora poczuła pod stopami
twarde płyty chodnika. Wreszcie powrót do normalnego świata.
Cudownie.
Usiadła z boku razem z Popiołkiem. Najpierw napili się wody, potem
patrzyli, jak Gabe próbuje zatrzymać jakiś samochód.
Pierwsza ciężarówka tylko śmignęła przed nimi, ale następna
zatrzymała się i podwiozła ich do wiejskiego sklepu przy wjezdzie na
autostradę. Tam, gdzie strażacy mieli swój obóz.
Gabe, kiedy tylko wysiadł, pobiegł do telefonu, ona zaś wystarała się
o wodę dla Popiołka. Gabe po powrocie powiedział Norze, że ma
nigdzie nie latać, tylko usiąść, zjeść coś i się napić,  bo ten kundel ma
to już za sobą", zakończył zgryzliwie. Lecz wcale nie była głodna.
Przede wszystkim chciała popytać się wśród strażaków, czy ktoś
przypadkiem nie wie, co z jej chatÄ…. Niestety, wszyscy byli bardzo
zajęci. Szli dokądś zaaferowani albo dyskutowali ze sobą.
Po dziesięciu minutach przed sklep zajechały dwie furgonetki, z
każdej z nich wyskoczył jeden strażak. Brunet i blondyn. Obaj młodzi,
dobrze zbudowani, obaj pokryci popiołem i błotem. Obaj też na widok
Gabe'a uśmiechnęli się szeroko.
- Dobrze, że się znalazłeś, brachu - powiedział brunet i klepnął
mocno Gabe'a po ramieniu. - Za kilka dni przestalibyśmy się za tobą
rozglądać!
- Miło słyszeć! - Gabe też go klepnął, po czym zwrócił się do Nory: -
Moi kumple, Tylor Matheson i Will Hutchins.
Zmusiła się do uśmiechu.
- Miło mi was poznać. - Nie miała najmniejszej ochoty na rozmowę
towarzyską. Miała ochotę tylko na jedno. Dowiedzieć się, co z chatą i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire