[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czają ,,uważaj na siebie,,.
Oczywiście, panie prezydencie, rozumiem.
To dobrze. Ci dwaj agenci wiedzą, że mają
wypełniać wszelkie twoje polecenia. Możesz z nich
skorzystać albo odesłać ich do domu, jak wolisz.
Tak, panie prezydencie. Jeszcze raz przepra-
szam za zamieszanie.
Była taka potrzeba i podjąłeś właściwą decyzję.
A teraz zajmij siÄ™ swoimi sprawami.
David wyłączył telefon, wrócił do salonu i oddał
aparat agentowi Ryanowi.
Dziękuję, że przyprowadziliście tu detektywa
Fostera. Mam nadzieję, że bezpiecznie dotrzecie do
domu.
Po raz pierwszy w zachowaniu agenta pojawił się
ślad niepokoju.
Ale czy nie chce pan...
Nie. Ale dziękuję wam.
Agenci skinęli głowami i ignorując Fostera, uprzej-
mie ukłonili się Carze, a potem odsunęli się na bok.
Foster zrozumiał, że wizyta dobiegła końca.
Pani Justice, gdyby pani czegoś potrzebowała, to
wie pani, gdzie mnie znalezć powiedział i obrócił się
do Davida. Dlaczego mam wrażenie, że powinie-
nem życzyć panu szczęścia?
Kąciki ust. Davida skrzywiły się w uśmiechu.
158 Sharon Sala
Pewnie dlatego, że szczęście bardzo mi się przyda.
W chwilę pózniej wszyscy trzej wyszli, zostawiając
Davida i Carę samych. Cara przygryzała usta, by
powstrzymać się od płaczu.
Chodz tu powiedział David cicho.
Podeszła bliżej i przytuliła się do niego mocno.
Nie będę płakać ani błagać cię, żebyś został, ale
jeśli zginiesz, to nigdy ci tego nie wybaczę szepnęła.
Nie mam zamiaru ginąć, skarbie. Ten pierś-
cionek kosztował mnie zbyt wiele. Nie pozwolę, by
tyle pieniędzy poszło na marne.
To nie jest zabawne oburzyła się.
Och, sam nie wiem. Mnie się chce śmiać.
Podniosła na niego wzrok.
Jesteś zupełnym wariatem, wiesz o tym?
Och, tak. Zwariowałem z miłości do ciebie.
Może pójdziemy już się położyć? Lekko dotknął
sińców na jej twarzy. Mam ochotę leżeć obok ciebie
i patrzeć, jak śpisz.
Zamknęli drzwi, wyłączyli światła i ręka w rękę
poszli do sypialni.
Gdy Cara obudziła się następnego ranka, na po-
duszce obok niej leżała kartka.
Nie gniewaj się, że się z tobą nie pożegnałem.
Kiedyś to zrobiłem i popatrz, co z tego wyszło. Tym
razem chcę ci tylko powiedzieć, że cię kocham
i proszÄ™, zaczekaj na mnie.
David.
Cara schowała twarz w dłoniach i ze zdumieniem
odkryła, że policzki ma mokre od łez. Sądziła, że nie
będzie mogła płakać, ale bardzo się myliła.
%7łycie po życiu 159
Gdy David i Cara kładli się spać, w innej części
kraju Frank Wilson rwnież leżał na łóżku, paląc
ostatniego papierosa tego dnia. Telewizor był włączo-
ny, ale Frank nie zwracał uwagi na program. Prze-
rzucał w myślach kolejne scenariusze wydarzeń i ob-
myślał niezliczone sposoby zemsty. Po kilku minu-
tach zgasił papierosa, wyłączył telewizor, zamknął
oczy i prawie natychmiast zasnÄ…Å‚.
To był pierwszy mecz futbolowy w sezonie i Fran-
kie był już prawie gotów do wyjścia. Miał szesnaście
lat i był wysokim chłopakiem po mutacji. Do tego
miał dziewczynę, a w każdym razie uważał, że ją ma.
Fakt, że Ellen Mayhew nawet jeszcze nie wiedziała
o jego istnieniu, był bez znaczenia. Podobała mu się,
dlatego starał się przebywać jak najbliżej niej, nie
zdradzajÄ…c jednak swoich intencji.
Zaczesał włosy do tyłu w kaczy kuper, przygładził
pączkujące baczki i poszedł do wyjścia. W swoim
przekonaniu wyglądał zupełnie jak młody Elvis.
Frankie, masz przyprowadzić brata do domu
przed dziesiątą. Jutro szkoła przypomniała mu matka.
Frank zastygł z ręką na klamce.
Dlaczego zawsze muszę ciągnąć za sobą tego
gówniarza? Jak mam zdobyć jakichś kumpli, skoro
wiecznie muszę go niańczyć?!
Davie stał przy kanapie i patrzył na brata błagalnie,
obawiał się jednak, że jeśli Frank zabierze go ze sobą
z przymusu, to przyjdzie mu za to gorzko zapłacić.
Dobrze jest mieć przyjaciół powiedziała matka
ale brat to rodzina. Braci ma siÄ™ na zawsze.
160 Sharon Sala
Frankie spojrzał na niego ze złością.
Zabiorę cię, ale nie będziesz siedział ze mną
i z moimi kolegami, rozumiesz?
Davie kiwnął głową.
Nie będę, Frankie, obiecuję.
I żebym nie musiał cię szukać po meczu. Masz
czekać przy głównej bramie. Jasne?
Davie znów skinął głową.
Jasne. Będę czekał.
Matka uścisnęła ich obydwu.
No to idzcie i bawcie się dobrze, ale pamiętajcie,
zaraz po meczu macie wrócić do domu. A ty, Frankie,
pamiętaj, że jesteś odpowiedzialny za Davie ego.
Niech to diabli mruknÄ…Å‚ Frankie, popychajÄ…c
brata przed sobÄ….
Przepraszam, Frankie powiedział cicho Davie.
Obiecuję, że nie sprawię ci żadnych kłopotów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]