[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jedynek?
S
R
- Czemu nie, jeśli wyznaczysz nagrodę - odparł z błyskiem w oku, przyciąga-
jÄ…c jÄ… ku sobie.
W tym momencie ktoś gwałtownie zapukał do drzwi.
- Przyszli po nas. Zaraz wyjeżdżamy - oznajmił z żalem, że im przeszkodzo-
no.
ROZDZIAA DZIEWITY
- Jak ci się podoba? - spytał Sergio, zanim Kathy zdołała odejść pięćdziesiąt
metrów od helikoptera, który przywiózł ich przed pałac Azzarinich.
Kathy już z powietrza podziwiała wspaniałą architekturę rezydencji na szczy-
cie wzgórza. Zarówno jej rozmiary, jak i forma zrobiły na niej ogromne wrażenie.
Sergio wziął ją za rękę i wprowadził po schodach na taras.
- Ten dom należał do mojej rodziny od stuleci, a przez większą część ostatniej
dekady do Cecilii i Abramo. Odkupiłem go w ubiegłym roku. Obecnie trwa remont.
Tu zamieszkamy z Ellą, tu zaczniemy nowe życie...
- Bądz uprzejmy od czasu do czasu zapytać mnie o zdanie - wtrąciła Kathy.
- Oczywiście nie zamierzam cię zmuszać, ale dam głowę, że polubisz wieś.
Kathy omal znów nie zaprotestowała, żeby nie szafował głową na wyrost, ale
wzmianka o dziecku odwróciła jej uwagę od tematu.
- Już tęsknię za Ellą - wyznała.
- Za tydzień ją zobaczysz. Nic jej nie będzie. Maribel uwielbia dzieci.
Kathy w duchu przyznała mu rację, lecz bardzo brakowało jej córeczki. Tłu-
maczyła sobie, że zostawiła ją pod opieką dwóch rozsądnych niań i lekarza.
Wsparła dłonie o kamienną balustradę, jeszcze rozgrzaną promieniami słońca. Ci-
sza aż dzwoniła w uszach. Nad sielską doliną poniżej pałacu wisiała delikatna
mgiełka. Sięgające po horyzont łańcuchy wzgórz pokrywały lasy, winnice i sre-
S
R
brzyste sady oliwne. Czarowny widok zapierał dech w piersiach. Nie psuł go żaden
współczesny detal.
Przeszła pod masywny portyk. Z szeroko otwartymi oczami podziwiała wy-
blakłe freski w okrągłym holu i potężne kolumny. Gdzieś z daleka dobiegły przy-
tłumione dzwięki muzyki. Kathy bezwiednie zakołysała biodrami i zrobiła kilka
tanecznych kroków w rytm popularnej melodii. Kiedy spostrzegła, że Sergio
ukradkiem ją obserwuje, przystanęła, zawstydzona.
- Promieniejesz radością życia. I przepięknie wyglądasz - zauważył z auten-
tycznym zachwytem.
- Kto włączył radio?
- Jesteśmy tu sami, nie licząc ochrony na zewnątrz.
Otworzył drzwi do dużego, pustego pokoju, gdzie przy jednej ze ścian stało
rusztowanie. W rogu stało radio robotnika, wykonującego remont. Sergio je wyłą-
czył i wrócił do Kathy.
- Dziękuję. Zawsze spełniaj moje życzenia.
- A co dostanÄ™ w nagrodÄ™?
- Zwięty spokój. Jak widziałeś, nie umiem cierpieć w milczeniu.
Sergio z uśmiechem rozbawienia zdjął marynarkę, rozluznił krawat i popro-
wadził ją ku schodom.
- Bardzo męski sposób sprawiania przyjemności kobiecie - zauważyła ze
śmiechem. - Chyba wybrałeś właściwą drogę, chociaż moglibyśmy najpierw zagrać
w szachy - dodała, patrząc jak rozpina guziki koszuli.
Zmarszczone brwi Sergia wyraznie określiły jego stosunek do ostatniego po-
mysłu.
- Raczej nie mógłbym się skoncentrować - roześmiał się serdecznie
Kathy skupiła całą uwagę na opalonym torsie w rozcięciu koszuli. Podzielała
jego odczucia. Równie niecierpliwie czekała, aż wprowadzi ją do małżeńskiej sy-
S
R
pialni... Gdy tam wkroczyła przez wielkie, dwuskrzydłowe drzwi, ujrzała ogromne
łoże z mnóstwem poduszek. Natychmiast je wypróbowała.
- Niesamowite! - wykrzyknęła z dziecinną radością. - Zawsze o takim marzy-
Å‚am!
- A ja o takiej dziewczynie jak ty, choć za pózno zdałem sobie z tego sprawę -
wyszeptał jej do ucha.
Kathy posmutniała. Okrutne słowa Grazii:  Pozostałam jedyną miłością jego
życia", ponownie zabrzmiały jej w uszach. Nie wytrzymywała porównania ze
światową pięknością. Tamtą łączyło z Sergiem pochodzenie, wspólne dzieciństwo,
wspomnienia, podczas gdy ona przyszła znikąd.
Sergio położył się obok niej, rozpiął naszyjnik z pereł i szmaragdów. Gdy od-
kładał go na nocną szafkę, Kathy pospiesznie wykręciła ręce do tyłu, żeby rozpiąć
maleńkie haftki na plecach. Jej wysiłek oczywiście poszedł na marne. Nie dość, że
nic nie zdziałała, to jeszcze skupiła jego uwagę na paskudnej bliznie.
- Kto ci to zrobił? - zapytał.
- Inne więzniarki. Ktoś puścił plotkę, że je wydałam. Napadły mnie pod
prysznicem w odwecie za rzekomÄ… zdradÄ™.
Sergio zamknÄ…Å‚ jÄ… w ramionach.
- Nikt nigdy więcej cię nie skrzywdzi - zapewnił solennie.
- Nie możesz składać takich obietnic.
Azy napłynęły jej do oczu. Powstrzymała je nadludzkim wysiłkiem. Sergio
obrócił ją ku sobie.
- Wciąż się boisz mi zaufać.
- Niczego siÄ™ nie bojÄ™.
Sergio nie podtrzymywał dyskusji. Uśmierzył jej lęki namiętnym pocałun-
kiem. Smakował wybornie po długim oczekiwaniu. Ledwie rozchylił jej wargi,
zmiękła w jego ramionach. Gdy zdejmował koszulę, pożerała wzrokiem wspaniałą
sylwetkę o ciemnej karnacji. Na palcu lśniła ślubna obrączka. Zwiadomość, że
S
R
wymarzony mężczyzna został jej mężem, dodała jej śmiałości. Już bez skrępowania
poprosiła o pomoc przy rozbieraniu. Gdy biała suknia opadła na podłogę, Sergio
pocałował wrażliwe miejsce na karku.
- Kiedy...? - zaczął, ale nie dopuściła go do słowa.
- Nie pytaj. To nie twoja sprawa. Ja nie dopytuję o szczegóły pamiętnego rej-
su.
- Za to nieustannie mi go wypominasz. Czy jeśli zatopię statek, przestaniesz
mnie dręczyć?
- Najwyżej oskarżę cię o marnotrawstwo, ale nie zapomnę - zachichotała.
Gdy zdjął jej koronkowy gorset, zesztywniała na myśl, że widzi paskudną
szramę. Jej reakcja nie uszła uwadze Sergia.
- Masz skórę gładką jak jedwab i białą jak śnieg, a włosy jak złociste płomie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire