[ Pobierz całość w formacie PDF ]
końcu się poddał.
Negocjacje z policją okazały się trudniejsze. Nadinspektor
wyjaśnił Danowi chłodno, że fundusze policji, która musiała w tej
sprawie interweniować, są bardzo ograniczone i nie należy ich
niepotrzebnie marnować, a ponadto policja nie chce, by jej zarzucano
tolerowanie aktów przemocy.
Dan odparł na to, że demonstracja miała przebiegać pokojowo i
że jeśli on sam, jako właściciel fabryki, nie uważa za stosowne
składać skargi na zachowanie załogi, to z pewnością całą sprawę
można uznać za niebyłą.
Dan dowiedział się przedtem, że żaden z uczestników
demonstracji nie spędził nocy w areszcie, Jodi zaś zatrzymano tylko
dlatego, że Driscoll chciał ją oskarżyć o napaść.
87
RS
Nadinspektor wreszcie ustąpił. Ponieważ Driscoll ostatecznie
zrezygnował z przedstawienia Jodi zarzutu, nie musiała już wracać na
posterunek policji.
Dan za godzinę miał się spotkać z przedstawicielami załogi
fabryki, a przecież czekała go wciąż pilna i niezwykle delikatna
rozmowa z Jodi! Jodi tymczasem zdążyła wziąć prysznic i ubrać się.
W głowie kłębiły się jej różne myśli. Z jednej strony obawiała się
tego, co ją czeka na posterunku policji, z drugiej niepokoiły ją
uczucia, jakie zaczęła żywić do Dana. Uczucia? Kiedy wreszcie
zbierze siÄ™ na odwagÄ™ i nazwie je po imieniu?
Przecież to miłość!
Nigdy nie marzyła, że może czuć się tak cudownie z mężczyzną,
którego pokocha. Gdyby tylko Dan był inny, gdyby tylko mogła mu
coś zarzucić...
Kiedy zeszła na dół, on właśnie wszedł do holu.
- Dzień dobry - powiedział, witając ją z ciepłym uśmiechem. -
Właśnie rozmawiałem z nadinspektorem policji.
- Tak, pamiętam, że muszę się stawić w komisariacie - odezwała
się Jodi, starając się nie pokazać po sobie zdenerwowania. - Pewnie
powinnam znalezć sobie adwokata.
- Nie ma takiej potrzeby - pośpieszył z wyjaśnieniem Dan,
widząc jak Jodi nagle pobladła. - Wszystko jest w porządku. Ja...
chciałem powiedzieć... Nadinspektor doszedł do wniosku, że twoja
obecność w komisariacie jest zbędna.
88
RS
Dan nie był pewien, dlaczego zataił przed nią rolę, jaką sam
odegrał w podjęciu tej decyzji, ale uznał, że postąpił właściwie.
- Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem Jodi.
- Tak, ta sprawa jest już zamknięta. Nie musisz się o nic
martwić.
- A co z Jeremym Driscollem?
- Widocznie zmienił zamiar - rzucił niedbale Dan, który nie
chciał, żeby Jodi czuła się wobec niego zobowiązana, dlatego że
przeprowadził rozmowę z tym niemiłym typem. Byłoby to bardzo
niestosowne zwłaszcza teraz, kiedy miał z nią poważnie porozmawiać.
Czuł się wobec Jodi nie w porządku. Miała prawo pomyśleć, że
ostatniej nocy wykorzystał zaistniałą sytuację.
- Posłuchaj, Jodi, niedługo będę musiał wyjść - powiedział - ale
najpierw musimy pomówić o czymś ważnym.
Jodi zamarła w oczekiwaniu. Zwietnie wiedziała, co Dan jej
powie...
- Popełniłem wczoraj błąd. Bardzo mi przykro. Mogę mieć tylko
nadzieję, że mnie zrozumiesz... Chodzmy do kuchni. Zaparzyłem
kawę i przygotowałem grzanki, bo na pewno jesteś głodna.
- Mówiłeś, że musisz zaraz wyjść - zaprotestowała Jodi, gdy ujął
ją pod rękę i prowadził do kuchni.
- Tak, muszę zdążyć na spotkanie, ale możemy pogadać, kiedy
będziesz jadła.
Podał jej grzanki, nalał aromatyczną kawę dla nich obojga, po
czyni usiadł naprzeciw niej przy stole i zaczął:
89
RS
- Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, popełniłem poważny
błąd w ocenie nie tylko samej sytuacji, ale także i ciebie, Jodi.
Umilkł na chwilę, szukając właściwych słów, gdy tymczasem
Jodi, cała spięta, czekała na najgorsze.
- Widzisz, jestem trochę zaniepokojony, że z powodu...
okoliczności naszego zbliżenia oboje być może zaniedbaliśmy... nie
pomyśleliśmy... o konsekwencjach, które mogą z tego wyniknąć, i nie
podjęliśmy żadnych środków, aby.... - Tu Dan zrobił przerwę i
potrząsnął głową. - Powiem lepiej wprost: jeśli w wyniku naszego
zbliżenia zaszłaś w ciążę... to trzeba będzie jakoś to rozwiązać. W
żadnym wypadku nie chciałbym, żebyś...
W ciąży?! Serce skoczyło Jodi do gardła, gdy z przerażeniem
patrzyła na Dana. Trzeba będzie jakoś to rozwiązać. .. Próbowała
pojąć znaczenie jego słów. Czyżby chociaż przez moment wyobrażał
sobie, że - jeśli nosi teraz jego dziecko - pozwoliłaby, aby to cenne
nowe życie zostało w jakiś sposób rozwiązane"? Za nic w świecie by
się na to nie zgodziła. Przenigdy!
Nagle zrobiło się jej zimno. Spodziewała się, iż Dan jej powie,
że ich ostatnia noc była z jego strony pomyłką, impulsem, którego
teraz żałuje i że ją poprosi, by nie brała tego poważnie i niczego nie
oczekiwała. Ale gdy usłyszała, że on wybiega myślą tak daleko
naprzód i zastanawia się, jak pozbyć się ewentualnej konsekwencji ich
zbliżenia, najpierw poczuła taki ból, jakby Dan ugodził ją nożem w
samo serce, a potem ogarnął ją gniew, który z największym trudem
usiłowała opanować.
90
RS
Czego on się właściwie obawia? %7łe zostanie ojcem dziecka,
którego nie chce? %7łe ona wysunie wobec niego jakieś roszczenia
finansowe czy emocjonalne? Za kogo on ją właściwie uważa? Po tym,
co teraz usłyszała, chyba nie będzie mogła go już kochać. W jednej
chwili wszystko się zmieniło.
Zanim zdążyła pomyśleć, odezwała się ostro i zdecydowanie:
- Z wszelką pewnością nie jestem... To w ogóle nie wchodzi w
rachubÄ™.
Dan zdumiał się, że Jodi odpowiedziała mu tak chłodno i
stanowczo. Czyżby jednak pomyślała, żeby się zabezpieczyć?
- Ale tamtej nocy w hotelu... odniosłem wrażenie, że to może był
twój pierwszy raz?
- Nawet jeśli rzeczywiście to był mój pierwszy raz - odparowała
Jodi - dlaczego miałabym natychmiast zajść w ciążę?
Zerwała się z krzesła i kierując się do drzwi, rzuciła:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]