[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie jestem głupia  wycedziła przez zęby.  Oczywiście, że rozumiem.
 Zagryzła dolną wargę i skrzywiła się lekko, uzmysławiając sobie, że jej
słowa są sprzeczne z jej postępowaniem. Jak, u licha, mogła zapomnieć o
klauzuli trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia?
 Musi być jakiś sposób ominięcia tego  zastanowiła się.  Jakaś furtka.
 Może powinna być, ale jej nie ma  potrzasnął głową Marsh. 
Rozmawiałem z centralą i obawiam się, że nie ustąpią. Widzisz, jesteś dla nich
bardzo cennym pracownikiem. Dobrze znasz swoich klientów i orientujesz się
w ich sprawach finansowych. Nikt z dnia na dzień nie przejmie twoich obo-
wiązków.
R
L
T
Napięcie w jego głosie zelżało. Odwrócił wzrok od Debry, jakby było
coś, jakaś informacja, którą chciał przed nią ukryć.
Puls Debry znowu przyspieszył. Czyżby centrala groziła, że ją poda do
sądu, gdyby zerwała kontrakt?
Zdenerwowana, zapytała o to Marsha.
Wyglądał na zaskoczonego. Nie ma wątpliwości, że jej domysły były
słuszne. Milczał przez chwilę.
 Cóż, oczywiście jest taka możliwość  przyznał w końcu.
To znaczy, że to zrobią, pomyślała Debra.
 Nie mogę wrócić!  wybuchnęła.  W razie czego wezmę zwolnienie
lekarskie na trzy miesiÄ…ce...
Wiedziała jednak, że nie mogłaby tego zrobić. Jej lekarz i tak już
stanowczo nalegał, żeby wróciła do pracy, gdyż zbyt dużo czasu na
rozpamiętywanie tego, co się stało, nie wyjdzie jej na zdrowie.
Marsh zbladł. Wyglądał tak, jakby to on cierpiał, stwierdziła Debra.
Stwierdziła również, że chyba schudł, a jego cera straciła swoją normalną
zdrową świeżość. Tę zdrową świeżość i blask, które kusiły ją, żeby wyciągnąć
rękę i dotknąć go, poczuć ciepło jego ciała, jego męską siłę.
Teraz też dręczyło ją to samo pragnienie, tyle że głębsze i silniejsze, ale
teraz wiedziała już, jaka będzie jego skóra, jak zareaguje na jej dotyk, jak
napną się jego mięśnie, a potem jak się rozluznią, poddając, się zmysłowej
pieszczocie.
 Nie możesz wrócić do pracy czy nie chcesz?  spytał Marsh, patrząc na
nią przenikliwie.  A jeśli nie możesz, to dlaczego, Debro? Czy to z powodu
tego, co się wydarzyło... czy z mojego powodu?
Debrze na sekundę zabrakło tchu, oczy jej rozbłysły i pociemniały z
emocji.
R
L
T
On już znał odpowiedz... Oczywiście, że znał, ale jeśli chce ją z niej
wydobyć, usłyszeć, jak przyznaje się do swojej nadwrażliwości i głupoty, to
proszę bardzo, usłyszy.
 Wiesz, że to z twego powodu  przytaknęła.
Wstała i podeszła do okna, odwracając się do niego plecami.
 Chciałabym, żebyś wyszedł, Marsh  powiedziała, mając nadzieję, że
nie słyszy w jej głosie łez.
 Byłaś już u siebie w domu?  spytał.
Zdziwiło ją to pytanie. Jak w ogóle może o to pytać?
 Nie  rzuciła ze złością.  I nigdy tam nie pójdę. A teraz wyjdz, proszę.
Słyszała, że Marsh idzie w jej kierunku, stężała i znieruchomiała w
oczekiwaniu tego, co nastÄ…pi, ale Marsh jej nie dotknÄ…Å‚.
 JesteÅ› bardzo dobra w odwracaniu siÄ™ od wszystkiego, wiesz o tym? Od
swojej pracy... swego domu... ode mnie.
Chwycił ją za ramiona i odwrócił twarzą do siebie. Przyciągnął ją i nie
wypuszczał z uścisku, całując z taką furią, że zaczęła okładać go pięściami.
Dopiero wtedy rozluznił uścisk.
 Wybacz. Nigdy nie miałem zamiaru... Wydawał się chory, wyczerpany,
zawstydzony.
 Wyjdz  rozkazała schrypniętym głosem.  Po prostu wyjdz.
Poczuła, że robi się jej gorąco, a na twarz występuje rumieniec, ale gdy
wyszedł, uzmysłowiła sobie, że ani przez chwilę nie czuła lęku. Pożądanie,
potrzebę, złość, nawet pogardę do siebie, ale nie lęk.
Na drżących nogach podeszła do kanapy i usiadła.
Było jeszcze coś, co sobie uświadomiła. Kiedy myślała o dotknięciu
Marsha, o tym, jak go pieściła, jak się z nim kochała, była całkowicie
R
L
T
pozbawiona uczucia poniżenia, nie pobrzmiewało w jej głowie echo słów
Kevina Rileya.
Z nagłą ulgą stwierdziła, że ani razu nawet nie pomyślała o tym
chłopaku, a wyłącznie o Marshu... o tym, jak reagował na nią, o słowach, które
do niej mówił.
 Jesteś bardzo dobra w odwracaniu się od wszystkiego", powiedział z
wyrzutem.
Naprawdę? Czyżby rzeczywiście była tchórzem, jak sugerował, osobą
niezdolną do stawienia czoła rzeczywistości, pragnącą tylko od niej uciec? Na
przykład od swego domu? Może nie chcieć znowu tam mieszkać, ale to jej
sprawa. Powinna ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Zwilżyła
językiem suche wargi.
Jutro... jutro tam pójdzie. Jutro udowodni Marshowi i sobie, że choć
może być słaba, choć może być przewrażliwiona w swojej miłości do niego,
ale na pewno nie jest tchórzem.
Tak, jutro pokaże wszystkim, że nie jest tchórzem.
Ale najpierw musi zrobić coś równie ważnego, a mianowicie dać do
zrozumienia swojej przyrodniej siostrze, że potrafi żyć własnym życiem.
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
 Chciałam jak najlepiej, wiesz przecież, że to dla twego dobra 
powiedziała Leigh ze skruchą.  On tak się o ciebie niepokoił, Debro, że
myślałam...
 Co? %7łe wezmie mnie w ramiona i zadeklaruje mi wieczną miłość?
Debra zacisnęła dłonie. Do oczu napłynęły jej łzy.
Poprzedniego wieczora, gdy Leigh wróciła do domu po spotkaniu z
Jeffem, Debra przywitała ją chłodno i nie wspomniała o wizycie Marsha. Była
tak urażona i zła, że siostra za jej plecami porozumiała się z Marshem i
poinformowała go, gdzie przebywa, że bała się, iż straci nad sobą panowanie i
powie coś, czego może pózniej żałować. Ale niezależnie od tego, co sobie
myślała o postępowaniu Leigh, wiedziała, że siostra kieruje się wyłącznie
miłością do niej.
 A więc kochasz go?  spytała łagodnie Leigh.
Debra odwróciła się na pięcie, zatrzęsła się ze złości, oczy się jej
rozszerzyły, rozbłysły w nich łzy, które chciała ukryć.
 Oczywiście, że go kocham  potwierdziła żarliwie.  Ale nie o to
chodzi. Wiesz, dlaczego on chciał się ze mną zobaczyć, Leigh?
Siostra zmarszczyła brwi i popatrzyła na nią bacznie.
 Podejrzewam, że się posprzeczaliście i chciał się z tobą pogodzić 
powiedziała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire