[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się ukryć: byłam pod wrażeniem. No i odrobinę zaskoczona.
- Idealny - oświadczyła Larze Jenna.
Uśmiech miała promienny, ale twarz białą jak kreda i nagle uprzytomniłam sobie, że od
wyjazdu z Hekate nie syciła głodu. Najwidoczniej Lara pomyślała o tym samym, bo
przemierzywszy pokój, otworzyła stojącą w kącie szafkę z wiśniowego drewna. Kryła się w
niej minilodówka wypełniona po brzegi woreczkami z krwią.
- Rh minus - powiedziała Lara, wskazując czerwony płyn w taki sposób, jakby Jenna właśnie
zdobyła nagrodę w jakimś makabrycznym teleturnieju. - Słyszałam, że to twoja ulubiona.
Moja przyjaciółka sposępniała i oblizała wargi
- Owszem - odparła szorstko.
- A teraz już zajmij się sobą - rzekła łagodnym tonem Lara, biorąc mnie za rękę. - Sophia
zamieszka bardzo blisko ciebie.
28
- Super - odpowiedziała Jenna, nie spuszczając wzroku z krwi.
- Na razie! - zawołałam, gdy wychodziłyśmy.
Jenna zamknęła drzwi i, jak sądzę, rzuciła się na swój posiłek.
- Dla ciebie przygotowaliśmy bardzo wyjątkowy pokój. - Głos Lary drżał nerwowo. - Ufam,
że ci się spodoba. Otworzyła drzwi oddalone od pokoju Jenny zaledwie o parę kroków.
Na chwilę zamarłam w progu z rozdziawionymi ustami. Pokój nie był wyjątkowy, tylko...
wprost niesamowity!
Trzy okna, od podłogi po sufit, też wychodziły na ogród, znacznie większy niż ten, który było
widać z okien pokoju Jenny. Wzniesiona pośrodku trawnika fontanna rozpryskiwała w ciepłe
powietrze póznego popołudnia słupy roziskrzonej wody. Zasłony w oknach były z białej
satyny w delikatny zielony deseń przypominający liście. Bielą jaśniała też tapeta ozdobiona
długimi zdzbłami trawy, spośród których, jak w dżungli, gdzieniegdzie wyłaniały się kwiaty o
jaskrawych płatkach. Znieżnobiałe łóżko wieńczył blady baldachim z jedwabiu. Poza tym
miałam szezlong i dwa krzesła obite aksamitem barwy zielonego jabłuszka. Na nocnym
stoliku zobaczyłam stosik moich ukochanych książek, a na półce przy oknie - fotografię
mamy.
- Cudo - powiedziałam do Lary, która uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Tak się cieszę - odparła. - Zależało mi na tym, abyś się tu poczuła jak u siebie w domu.
- Spisałaś się na medal - pochwaliłam ją szczerze, choć, prawdę mówiąc, czułam, że chciała
zadowolić nie tyle mnie, ile tatę.
Pokoje Cala i Jenny były fajne, ale w urządzanie mojego włożyła o wiele więcej wysiłku i
troski, prawdopodobnie w nadziei na pochwałę szefa.
Ale też przyszło mi do głowy, że chce mi się podlizać, bo przecież kiedyś to ja mogę zostać
jej przełożoną. Marzyłam już tylko o tym, aby jak najprędzej się położyć. Przedtem jednak
musiałam zadzwonić do mamy i powiedzieć jej, że dotarliśmy bezpiecznie.
- Jest tu gdzieś telefon? - zapytałam Larę. Wydobyła z kieszeni żakietu komórkę i wręczyła
mi jÄ….
- Ojciec kazał ci to dać. Jego numer jest zaprogramowany pod jedynką, a twojej mamy pod
dwójką. Aby zatelefonować do Hekate Hall, po prostu wklepujesz trójkę.
Spojrzałam na telefon. Od prawie roku nie widziałam na oczy komórki i nie pamiętam, kiedy
ostatni raz trzymałam ją w ręku. W Hex Hall korzystanie z nich było zabronione. Ciekawe,
czy jeszcze pamiętam, jak się wysyła SMS-y. Po chwili Lara wskazała mi prześliczny
sekretarzyk, na którym spostrzegłam lśniący srebrny laptop.
29
- Ojciec założył ci adres e-mailowy, możesz więc komunikować się ze światem też tą drogą.
W Hekate nie wolno było używać komputerów, w każdym razie uczennicom. Podobno pani
Casnoff miała komputer w mieszkaniu. Podczas jakichś śmiertelnie nudnych zajęć z ewolucji
magii zastanawiałyśmy się z Jenną, jaki może mieć adres. Jenna stwierdziła, że pewno
kompletnie nijaki, tak jak jej nazwisko, a ja postawiłam dziesięć dolców na
HexyLady@hekatehall.edu. Możliwe, że wkrótce go poznamy...
- Pewnie chcesz teraz zadzwonić do matki - rzekła Lara, kierując się ku drzwiom - ale gdybyś
jeszcze czegoś potrzebowała, to proszę, daj mi znać.
- Naturalnie - odpowiedziałam rozkojarzona. Właśnie zauważyłam drzwi do swojej łazienki,
która na
pierwszy rzut oka wydawała się trzykrotnie większa od mojego pokoju w Hekate.
Kiedy wreszcie Lara sobie poszła, zadzwoniłam do mamy, która na wieść o tym, że jesteśmy
w Thorne Abbey, z miejsca nabrała podejrzeń.
- Tam cię wywiózł? Powiedział ci, po co?
- Yyy... nie. Ale sądzę, że chciałby, żebym się pomału przygotowywała do objęcia w
przyszłości stanowiska przewodniczącej Rady i w ogóle.  Zabierz swojego demona do
pracy". Rozumiesz, coÅ› w tym stylu.
Mama westchnęła.
- W porządku. Cieszę się, że dotarłaś na miejsce cała i zdrowa, ale poproś tatę, aby się ze mną
skontaktował, gdy tylko mu czas pozwoli.
Przyrzekłam, że tak zrobię. Gdy się rozłączyłyśmy, raptem ogarnęła mnie fala wyczerpania.
Wziąwszy pod uwagę rozmaite inne rzeczy, które starałam się przetrawić, nie miałam
wielkiej ochoty wdawać się jeszcze w konflikty między rodzicami.
Byłam w Anglii. Z tatą. W jakimś niedorzecznie wielkim gmachu, który służył jako kwatera
główna Rady i schronienie dla dwóch innych demonów. I jakby tego wszystkiego było mało,
nadal nie mogłam otrząsnąć się ze złych przeczuć, które towarzyszyły mi od wyjazdu z
Hekate Hall. W dodatku wiele wskazywało na to, że gdzieś w tym samym kraju czyha na
potwory mój eksluby.
Przed dogłębną analizą tak wielu okoliczności zdecydowanie musiałam uciąć sobie drzemkę.
Zmęczona padłam na swoje nowe łóżko. Nawet jeśli wcale nie należało kiedyś do żadnego
księcia, to na sto procent materac był wypchany pierzem ze skrzydeł małych aniołków. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire