[ Pobierz całość w formacie PDF ]

narażony jest na ogromny ostracyzm środowiska medycznego. Ale na szczęście, technika
dostarczyła nam narzędzie, które to zjawisko pozwala zbadać i potwierdzić: mikroskopię w
ciemnym polu, zwaną też testem na żywych komórkach.
Jest to metoda polegająca na badaniu żywej kropli krwi za pomocą mikroskopu, obecnie
sprzężonego z monitorem. Badana tak próbka oświetlona jest światłem padającym równolegle
do szkiełka, na którym została umieszczona.
I cóż udało się dojrzeć w ciemnym polu?
15
Otóż już w 1916 roku bakteriolog, doktor Gunther Enderlein, który zajmował się
drobnoustrojami wywołującymi tyfus, badając krew odkrył między czerwonymi krwinkami
poruszające się maleńkie drobinki.
Nie potrafił wyjaśnić tego zjawiska do czasu, gdy zetknął się z pracami Antione a Bechampa
z 1883 roku, w których naukowiec ten postulował, że komórki wszystkich zwierząt i roślin
zawierają cząstki przypominające miniaturowe ziarenka i że cząstki te żyją nadal, choć same
komórki giną.
Dr Enderlein nazwał te białkowe cząstki endobiontami lub protitami. Według niego spełniały
one rolę regulatorów w komórkach i płynach ciała. Badacz ten odkrył, że gdy środowisko
biologiczne ustroju odbiega od normy, endobionty łącząc się zaczynają zwiększać swoje
rozmiary i ulegać przekształceniom. Mówiąc wprost, endobionty nie są drobnoustrojami,
którymi zakażamy się z zewnątrz, ale istnieją w organizmach wszystkich ssaków od chwili
ich narodzin, egzystując tam symbiotycznie od czasu pradawnych er geologicznych.
Dr Enderlein uważał, że endobionty przekształcają się do formy toksycznej dla organizmu
gospodarza wtedy, gdy jego wewnętrzne środowisko biologiczne uległo zakłóceniu, a
homeostatyczne procesy regulacyjne nie są dostatecznie wydajne. Wysnuł wniosek (
sprzeczny z obowiązującym ówcześnie w medycynie, ale także i dzisiaj po niemalże
półwieczu ) że nasza krew wcale nie jest sterylna.
Obecnie obowiązujący światopogląd medyczny mówi, że jeżeli krew nie jest sterylna, to
znaczy, że jest zakażenie we krwi i że spowodowały to bakterie, które trzeba bardzo
szybko zniszczyć, usunąć ze krwi.
Okazuje się jednak, że krew z natury nie jest sterylna, w ogóle nic, co żywe nie jest sterylne.
Otóż w naszej krwi bytują bardzo niewielkie twory, w porównaniu z nimi komórka jest
olbrzymem. Twory te  jak już powiedziałam - profesor nazywał endobiontami, albo żywymi
zarodkami roślinnymi.
Endo  bo znajdują się wewnątrz krwi, a bionty  bo służą naszemu życiu. Uczestniczą one w
przemianie komórkowej, stymulują nasze komórki do podziałów, do prawidłowej przemiany,
do prawidłowego pobierania składników odżywczych itd. Czyli już na poziomie najmniejszej
komórki jesteśmy z nimi w symbiozie.
W ciemnym polu widać cały mikrokosmos, jeśli człowiek jest zdrowy widać tam mgławicę
endobiontów, która się porusza, zmienia, oprócz tego gdzieniegdzie widać krwinkę białą i
dużo erytrocytów.
Natomiast o wiele rzadziej rozmieszczone są elementy białek czy układu odpornościowego.
Ja, obserwując obraz swojej krwi, po prostu byłam zafascynowana, gdy na ekranie komputera
wszystko drgało, przepływało, niemalże tańczyło. Tak prezentuje się zdrowa krew
bezpośrednio po pobraniu jej z ciała.
Ale dr Enderlein i jego następcy obserwowali taką krew o wiele dłużej... Po pewnym czasie
coś zaczyna się dziać. Zmieniają się warunki: krew nie otrzymuje świeżej porcji tlenu ani
składników odżywczych. Cała struktura zaczyna powoli obumierać, ale zanim do tego
dochodzi, każdy ze składników krwi broni się najdłużej jak może. A największą siłę obronną
mają właśnie te malutkie endobionty. Otóż w niekorzystnych dla siebie warunkach
endobionty zmieniają swój charakter - żeby przeżyć, zbierają się do kupy. Przy zagrożeniu
16
zaczynają działać zespołowo budując różne twory, które, nie mając wprawdzie błony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright 2016 Moje życie zaczęło się w dniu, gdy cię spotkałem.
    Design: Solitaire