[ Pobierz całość w formacie PDF ]
często dziewczyny mylą oba światy. Trudno potem uwolnić się od tego i mieć normalne
kontakty z mężczyzną, nie myśląc o stronie finansowej.
I: Ale opłaca się być wynagradzaną?
C: Nje wiem.
Taka odpowiedź mnie zdumiewa, liczyłam na stanowcze „tak”.
I: A jak wygląda sprawa wynagrodzenia - płacą agencji czy tobie?
C: Jeżeli akurat nie jestem w pracy, jeżeli wychodzę z koleżankami i podchodzi do
mnie mężczyzna i mówię mu: „Słuchaj, jestem dziewczyną do towarzystwa i za bycie z tobą
pobiorę opłatę”, to wtedy płacą bezpośrednio mnie.
I: Robiłaś tak kiedyś?
C: Nie, nie potrafię tak postępować. Sądzę, że to dobrze, choć większość tak robi.
Rozmowy, które możesz usłyszeć w agencji są... prostackie, obrzydliwe, bez polotu,
bezmyślne, nijakie, słychać tylko: ,Jedyne co mnie w facecie interesuje, to jego pieniądze”
albo „Mam alergię na biedę”... Dziewczyny są bardzo zachłanne. Ja nie wpadłam w tę
pułapkę. Oczywiście jak wszyscy lubię mieć pieniądze, ale nie sądzę, żeby zmieniły mój
sposób życia. Mogę pozwolić sobie na więcej rzeczy, jednak nie popadnę w obsesję
posiadania więcej i więcej, o nie.
I: Ile wcześniej zarabiałaś?
C: Trzysta tysięcy peset na miesiąc. To w porównaniu z normalną płacą młodej
dziewczyny bardzo dużo; nie mogłam narzekać. Pierwszego miesiąca w agencji zarobiłam
milion trzysta. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie jestem przecież top modelką.
I: Jesteś o wiele piękniejsza. Jak tłumaczyłaś swoje odejście z agencji, żeby się nie
czepiali?
C: Wymyśliłam sobie historyjkę... że mam pewne problemy do rozwiązania...
Najlepiej jest maksymalnie mało mówić o swoim życiu prywatnym.
I: Wiedzą, gdzie mieszkasz?
C: Nie, ale jeżeli ktoś chce, bardzo łatwo to ustalić. Mieli do mnie wiele szacunku,
ponieważ - wybacz brak skromności - myślę, że byłam jedną z nielicznych posiadających
odrobinę kultury.
I: To też jest doceniane w tej pracy?
C: Tak, przez mężczyzn. Powoduje zaciekawienie, bo nie rozumieją tego. Jeżeli jesteś
średnio mądra, to świetnie: możesz dostać wszystko, co chcesz. Jeżeli znasz się odrobinę na
psychologii, nie jesteś głupia i dodatkowo masz dobry wygląd, to super, bo mężczyźni wrócą
do ciebie. Taki jest ten biznes.
I: Ile razy dziennie pracowałaś?
C: Zależy. Miałam nocną zmianę i byłam też osiągalna przez całą dobę. Moją stałą
porą były godziny między północą a ósmą rano. W agencji mieli pięć pomieszczeń; w
apartamencie spały dwie lub trzy dziewczyny, a w pozostałych pokojach reszta. Czasami w
nocy mogło być aż dziesięć dziewczyn. Bardzo źle się tam śpi, bardzo źle się tam człowiek
czuje.
I: One są tam na wypadek, gdyby ktoś przyszedł...
C: Dokładnie. Gdy ktoś przychodzi, ubieramy się, malujemy i prezentujemy.
I: Ile czasu zajmuje wam przygotowanie się?
C: Dwadzieścia minut. Pokazujesz się, zostajesz wybrana i idziesz z klientem albo do
hotelu, albo do jego mieszkania, albo zostajesz w agencji.
I: Czujesz się zawiedziona, gdy nie zostajesz wybrana?
C: Niektóre strasznie się tym gryzą, ja zawsze dobrze to znosiłam. Każdy ma swój
gust, nie mam kompleksów i sądzę, że... Nie, nie miałam z tym problemów.
I: Często cię wybierali?
C: Dosyć dużo miałam pracy w agencji. Kiedy odchodziłam, mówili, że to duża strata.
I: Bo mogłabyś zarabiać jeszcze więcej?
C: Tak. Potrafiłam na przykład spędzić z klientem całą noc nie tylko pieprząc się z
nim, ale i rozmawiając. Umiałam iść na kolację, napić się czegoś, a potem pójść z nim do
hotelu. Nie każda dziewczyna to potrafi, niektóre mają tylko godzinne rżnięcie. Nie można
osiągnąć niczego więcej w przypadku takich dziewczyn, bo samo pieprzenie to za mało. Cała
noc to dużo pieniędzy i najczęściej klienci wracają.
I: Czy poza twoim mężczyzną, z którym masz, nazwijmy to nieco na wyrost, poważny
związek, jeszcze jakiś przypadł ci do serca?
C: Owszem, wspominam niektórych klientów, czasami z czułością, ale nic poza tym.
I: Będzie im ciebie brakowało, piękności dnia, kwiecie jednej nocy...
C: Nie wiem. Byli tacy klienci, którzy dzwonili co tydzień, a teraz pewnie się
zastanawiają, gdzie jestem, czy zmieniłam swoje życie, czy agencję.
I: Fakt, że ci płacili, przynosił ci hańbę czy podnosił szacunek do samej siebie?
C: Będę bardzo brutalna, ale to drugie - absolutnie mnie nie zawstydzało, wręcz
przeciwnie. Uważałam, że robię to, co chciałoby robić wiele kobiet. Bardzo się również
starałam, żeby wypracować dużo godzin. Sztuką nie jest bycie jedną godzinę z klientem, ale
zrobienie tak, aby oznajmił „chcę jeszcze jedną godzinę” i następną, i kolejną.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]