[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeciwnika ifryta, lecz odniósł zbyt poważne rany, by walczyć. Skrócono
jego cierpienia.
Shentob zerwał się na nogi i klasnął głośno w dłonie.
- Co to znaczy? - zapytał Trey.
Mały demon odwrócił się do niego wyraznie uradowany.
- To znaczy, że przechodzisz dalej. Zwycięzca tego pojedynku miał być
twoim przeciwnikiem w półfinale. W tej sytuacji walczysz od razu w finale.
43
Philippa wyszła z Bramy Duszków na dziedziniec. Powietrze Otchłani,
cuchnące jak zawsze, dziewczynie wydało się świeże i pachnące, dlatego
nabrała go pełen haust. Rozejrzała się i znieruchomiała, gdyż z cienia po jej
prawej stronie wynurzyła się jakaś istota.
- Ty pewnie jesteś Philippa - powiedział kobiecy głos.
Dziewczyna milczała wpatrzona czujnie w zakapturzoną postać.
- W porządku, dziecko. Zostałam wysłana, żeby cię zaprowadzić do
enklawy ashnonów. Przygotowujemy portal, przez który będziesz mogła
wrócić do świata ludzi.
- Czy mogę ci zaufać? Jaką mam pewność, że to nie jest kolejna pułapka?
Ashnon odrzucił kaptur i uśmiechnął się do dziewczyny. Istota przyjęła
postać staruszki o miłej i sympatycznej twarzy i metalicznie zielonych
oczach.
- Tyle już przeszłaś, że pewnie przez jakiś czas nie będzie ci łatwo zaufać
komukolwiek. Ale jeśli zaraz nie ruszymy, to całe nasze poświęcenie, by cię
uwolnić, pójdzie na marne.
Coś w jej słowach zastanowiło Philippę.
- A ashnon? - zapytała. - Ten, który po mnie wrócił? Nic mu nie będzie?
- Wywiązał się z umowy, którą zawarliście. - Demon podał Philippie
płaszcz. - Chodz. Czas na nas.
Jeszcze przez kilka chwil się wahała, aż wreszcie owinęła się płaszczem i
nasunęła kaptur na głowę.
- Chodz - ponaglił ją ashnon i razem opuścili twierdzę Moloka.
Podróż powrotna Philippy do enklawy ashnonów przebiegła bez
niespodziewanych wydarzeń. Już za murami cytadeli wsiedli do krytego
pojazdu ciągniętego przez nieduże, lecz zdumiewająco silne i szybkie istoty
podobne do psów, które biegnąc, wydawały z siebie ciche gulgotanie.
Początkowo ten monotonny odgłos wydał się dziewczynie dziwny, ale z
czasem zaczął działać na nią kojąco, tak że usunęła i przebudziła się, dopiero
gdy dotarli na miejsce.
Philippa wysiadła z pojazdu i popatrzyła na ogromny gmach, który miała
przed sobą. Zorientowała się, że to właśnie tutaj zaprowadził ją ashnon przy
jej pierwszej wizycie - nie była to magiczna fasada hotelu Waldorf Astoria,
lecz prawdziwy budynek kryjący się pod płaszczem kamuflażu. Spojrzała na
niego wtedy, kiedy opuściła jego mury, by pobiec na pomoc zmarłemu ojcu,
co okazało się nieprawdą. Tam była bezpieczna, tak bezpieczna, jak tylko
bezpieczny może być człowiek w Otchłani - do czasu gdy wpadła w ręce
Moloka.
Pomyślała o księciu demonów i o tym, ile wycierpiała z jego rąk, i
poczuła, że coś się w niej załamało, jakby pękła w niej tama, którą w sobie
utworzyła, aby zdusić strach. Tego było dla niej za dużo. Zapłakała. Szlochała
głośno i długo, aż wreszcie osunęła się na podłogę.
Kiedy się ocknęła, zobaczyła nad sobą twarz ashnona. Leżała na łóżku w
przestronnym pokoju.
- Musisz odpocząć - powiedział. - Tu jesteś bezpieczna. Tutaj zawsze byłaś
bezpieczna, Philippo. Odpoczywaj teraz. Potrzebujemy jeszcze trochÄ™ czasu,
żeby otworzyć portal i przygotować wszystko na twój powrót do świata
ludzi. Chcesz czegoś? Może wody?
Nie odpowiedziała.
- Dobrze. Zpij teraz, Philippo. Wkrótce wrócisz tam, gdzie jest twoje
miejsce.
44
Molok posłał jednego z podwładnych po czempiona. Demon stanął w
wejściu i zajrzał przez wąski otwór obok nierówno postawionych drzwi. Po
dłuższej chwili chrząknął znacząco, pragnąc zaznaczyć swoją obecność, i
dopiero wtedy Trey podniósł wzrok, a Shentob, który siedział na podłodze
pod ścianą, zajęty sprawdzaniem zbroi, zerwał się na nogi i wpuścił go do
środka.
- Lord Molok domaga się twojej obecności na trybunach - oznajmił demon
hardym tonem.
- Powiedz Molokowi, żeby spadał - odparł Trey.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]