[ Pobierz całość w formacie PDF ]

walizkę, bagażowy, inaczej Przerzucacz, ma obowiązek powiadomić policję.
Właśnie to podejście do wibrujących walizek kultywowane przez większość linii
lotniczych sprawiło, że odnowiłem swoją znajomość z Tylerem.
Wsiadając na Dulles do samolotu, by wrócić do domu, miałem wszystko w jednej
torbie. Kiedy dużo podróżujesz, wyrabiasz sobie z czasem zwyczaj pakowania na każdy
wyjazd tego samego. Sześć białych koszul. Dwie pary czarnych spodni. Podstawowe
minimum niezbędne do przetrwania.
Podróżny budzik.
Bezprzewodowa elektryczna maszynka do golenia.
Szczoteczka do zębów.
Sześć par majtek.
Sześć par czarnych skarpetek.
Facet z ochrony powiedział mi, że podczas załadunku bagażu na Dulles moja torba
zaczęła wibrować i policja ją zatrzymała. Miałem w tej torbie wszystko. Szkła kontaktowe.
Jeden czerwony krawat w niebieskie paski. Jeden niebieski krawat w czerwone paski. I
jeden krawat jednolicie czerwony.
Lista tych pozycji wisiała na drzwiach mojej sypialni w domu.
Tym domem było mieszkanie na piętnastym piętrze wieżowca, rodzaj przegródki w
szafce na akta dla wdów i młodych profesjonalistów. Broszura reklamowa zachwalała
betonowe, grube na stopę: podłogę, sufit i ściany między mną a ryczącymi
radioodbiornikami i telewizorami sąsiadów. Beton na stopę i klimatyzację. Okna się nie
otwierały, a więc nawet przy klonowym parkiecie i ściemniaczach oświetlenia całe te tysiąc
siedemset hermetycznych stóp kwadratowych i tak będzie cuchnęło posiłkiem, który
ostatnio sobie upichciłeś, albo twoją ostatnią wizytą w łazience.
Ach tak, do standardowego wyposażenia należały jeszcze szafki w kuchni i
niskonapięciowe oświetlenie w postaci przesuwanych po szynach reflektorków.
28
Tak czy inaczej, ta stopa betonu spełnia swoją funkcję, kiedy sąsiadce zza ściany siądą
bateryjki w aparacie słuchowym i ogląda teleturnieje na cały regulator. Albo kiedy
wybuchnie gaz; wtedy przez wysokie od podłogi do sufitu okna w wulkanicznej erupcji
ognia wylatują i płonąc, opadają w dół szczątki tego, czym był umeblowany twój living
room oraz twoje rzeczy osobiste, a w klifie budynku pozostaje wypatroszona, wypalona
dziura po twoim i tylko twoim mieszkaniu.
Takie wypadki się zdarzają.
Ten wybuch wymiata na zewnątrz wszystko, włącznie z twoim ozdobnym zestawem
ręcznie dmuchanego zielonego szkła z maleńkimi pęcherzykami i skazami, z zatopionymi
ziarenkami piasku, będącymi dowodem na to, że zestaw został wykonany przez
autentycznych, prostych, ciężko pracujących tubylców skądś tam. Wyobraz sobie długie od
sufitu do podłogi kotary wydmuchiwane za wybite okno, i ich płonące strzępy unoszone
przez gorący wiatr.
Wszystko to płonie i spada z grzechotem z wysokości piętnastu pięter na dachy
przejeżdżających dołem samochodów.
Rany, ja śpię sobie snem sprawiedliwego w samolocie mknącym na zachód z nominalną
szybkością podróżną wynoszącą osiemdziesiąt trzy setne Macha, czyli czterysta pięćdziesiąt
pięć mil na godzinę, a tam, na Dulles, saperzy z FBI rozbrajają moją walizkę na
ewakuowanym pasie startowym. Facet z ochrony przyznaje, że w dziewięciu przypadkach
na dziesięć okazuje się, że wibracje pochodziły od elektrycznej maszynki do golenia, która
sama się włączyła. Tym razem była to faktycznie moja bezprzewodowa elektryczna
maszynka do golenia. Zdarza się też, że wibracje wywołuje sztuczny penis.
Usłyszałem to wszystko od faceta z ochrony. Usłyszałem to, znalazłszy się bez walizki
na miejscu przeznaczenia, skąd miałem pojechać taksówką do domu, by znalezć tam, na
ziemi pod budynkiem, strzępy mojej flanelowej pościeli.
Facet z ochrony każe mi sobie wyobrazić sytuację, w której trzeba poinformować
wysiadającą z samolotu pasażerkę, że jej bagaż zatrzymano na Wschodnim Wybrzeżu z
powodu sztucznego penisa. Czasami bywa to nawet pasażer. W wypadku sztucznych
penisów linie lotnicze z zasady wystrzegają się nazywania cię wprost właścicielem. Stosują
formę nieokreśloną.
Sztuczny penis.
Nigdy twój sztuczny penis.
29
Nigdy, ale to nigdy nie mówią, że sztuczny penis przypadkowo sam się włączył.
Sztuczny penis uaktywnił się i stworzył sytuację awaryjną, która wymagała zatrzymania
twojego bagażu.
Padał deszcz, kiedy się obudziłem, by się przesiąść w Stapleton.
Padał deszcz, kiedy się obudziłem przy podchodzeniu do lądowania u celu podróży.
Z głośników popłynęła sugestia, żebyśmy skorzystali z okazji i sprawdzili, czy nie
zostawiliśmy jakichś rzeczy osobistych. Potem z głośników padło moje nazwisko. Miałem
spotkać się z przedstawicielem linii lotniczych, czekającym na mnie przy bramce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright 2016 Moje życie zaczęło się w dniu, gdy cię spotkałem.
    Design: Solitaire