[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rysy. .
- . Howell powtórzył ci, iż chcę kupić tę rzezbę?
- No wiesz! Nie sądziłam, że jesteś aż takim egocentrykiem - zdobyła się na Wymuszony śmiech. - Kupować
własną podobiznę!
- Będzie to dla mnie miła pamiątka. ..
- Niestety... - Odwróciła się bokiem, próbując uciec
przed badawczym i zimnym spojrzeniem, które czuła na twarzy. '- To nieporozumienie., Ta rzezba nie jest na
sprzedaż. .
- Dlaczego nie? - Wydawało się, że w ogóle nie przejmuje się jej odmową. Jak ZWykle zresztą. - Celem tej
wystawy jest przecież sprzedaż,prezentowanych dzieł. - Tak, ale akurat tego jednego nie zamierzałam
sprzedawać - zaprotestowała. - Właśnie dlatego ustaliliśmy tak nierealną cenę. .
- Ale ja to chcę kupić za tę cenę - obstawał przy swoim Bay.
- Nie! Nie pozwolę na to! - Z desperacją uderzyła laską o podłogę. - Zabrałeś mi wszystko! Niech
przynajmniej zostanie mi to!
- Ja ci cokolwiek zabrałem? - Zaśmiał się urągliwie i chWycił ją mocno za przegub. - Przecież to ty\mnie
Wykorzystałaś! Zapomniałaś już? Czemu więc nie chcesz wziąć również moich pieniędzy? I tak dostałaś
wszystko, co mogłem ci dać.
- A co mi dałeś? Współczucie? Litość? Poświęcenie?
. -,- Uderzenia laski akcentowały poszczególne słowa. I myślisz, że to dla mnie takie wspaniałe i ważne?
Otóż nie! To nieja się dla ciebie liczyłam, tylko to, że mogłeś tak wielkodusznie spełniać dobre uczynki!
- Ty cały czas uważasz, iż ja się nad tobą lituję? - spytał znękanym głosem.
- A co innego? Przecież mnie nie kochasz! - parsknęła pogardliwie.
- Ajeżeli tak? - Położył dłoń na jej karku i zmusił, by odwróciła ściągniętą z bólu twarz w jego stronę. - Czy
sprawiałoby ci to jakąś różnicę?
Sabrina pomyślała, że gdyby jej nie dotknął, jakoś udawaby jej się przetrzymać tę rozmowę bez rozklejenia
siÄ™· . Ale teraz nie byÅ‚a już w stanie siÄ™ pozbierać. ZrobiÅ‚o jej siÄ™ sÅ‚abo i nagle nie miaÅ‚a już siÅ‚y dÅ‚użej
udawać. Bezradnie oparła głowę na jego ramieniu.
- Gdybyś mnie kochał choć trochę... - szepnęła z żalem. - Być może wtedy uie próbowałabym walczyć z
moją miłością do ciebie. Ale muszę, gdyż to oczywiste, że nie mogę być z kimś; kto się tylko nade mną lituje.
- Sabrino, ty naprawdę nic nie widzisz - Bay powiedział to takim tonem, jakby nagle jakiś ogromny ciężar
spadł mu z serca. Objął jąjedną ręką, a wolną dłonią zaczął delikatnie gładzić -jej policzek. - Ja nigdy się nad
tobą nie litowałem. Byłem zbyt zajęty kochaniem się w tobie, żeby marnować czas na jakiekolwiek inne
uczucia.
- Och, Bay, nie kpij sobie! - zawołała udręczonym głosem i wyrwała się z jego objęć. - I tak jest mi wstyd, że
znasz prawdę. Po co jeszcze sobie ze mnie żartujesz?
- W cale tego nie robię. Uwierz mi, ostatnie miesiące były dla mnie piekłem. Naprawdę nie jest mi do
śmiechu.
- Przecież jestem ślepa! Jakim cudem mógłbyś mnie kochać?
- Moja dzielna i piÄ™kna królowo, jakim cudem mógÅ‚bym ciÄ™ nie kochać? - powiedziaÅ‚ -czule.· BrzmiÄ…ca w
tych.
sÅ‚owach szczerość przestraszyÅ‚a SabrinÄ™· . - Bay, czy ty znowu próbujesz mnie oszukać? Czy robisz to po
to, by dostać tę rzezbę?~ Jeśli tak, to dam ci ją bez wahania, tylko przestań kłamać.
Chwycił ją znienacka i przyciągnął do siebie. Położył jej dłoń na swoim torsie, by mogła czuć gwałtowne bicie
jego serca. Jej własne biło równie szybko, w tym samym szalonym tempie, co jego. Bay ujął twarz Sabriny w
obie dłonie i czule pocałował zamknięte oczy.
- To, że nie widzisz, W~niczym nie zmienia faktu, iż jesteś kobietą. Wiem to zwłaszcza wtedy, gdy trzymam
cię, w ramionach, moja słodl\a - szepnął.
- Ale nigdy nie dałeś mi tego odczuć - Sabrina z najwyższą ulgą przytulił;:t głowę do jego szerokiej piersi.
- Dziesiątki razy miałem na to ochotę. -:- Objął ją mocno, jakby się obawiał, że znów mu ucieknie. -
Kochałem cię właściwie od samego początku naszej znajomości. A może to się zaczęło wtedy, gy
schroniliśmy się przed deszczem na jacht? Nie wiem. Ale powiedziałem sobie, że muszę okazać cierpliwość.
Byłaś dumna, uparta, a przy tym niepewna siebie. Nie uwierzyłabyś w moje uczucie. Dlatego postanowiłem,
iż najpierw odbuduję twoją wiarę w siebie. Przekonam cię, że możesz zrobić wszystko, jeśli tylko zechcesz.
Sądziłem zarozumiale, iż potem bez trudu rozkocham cię w sobie. A ty mi nagle powiedzia-' łaś, że już mnie
nie potrzebujesz. Moja próżność mocno na tym ucierpiała. ' Sabrina poczuła, jak dotykające jej skroni usta
Baya uśmiechają się. Przytuliła się mocniej.
- Potrzebowałam cię bardziej niż 'kiedykolwiek - wyznała żarliwie. -: Ale bałam się, że gdy to odgadniesz,
będziesz się nade mną litował jeszcze więcej.
- Nigdy nie czułem litości w stosunku do ciebie. Dumę tak, ale nie litość.
- Dumę? - ze zdziwieJ;iem uniosła twarz.
- Oczywiście. Niezależnie od tego, na jaką wystawiałem cię próbę, ty zawsze podejmowałaś wyzwanie -
pocałował ją delikatnie.
- A ile przedtem protestowałam! - uśmiechnęła się z zażenowaniem.
- To dobrze, to znaczyło, iż masz własne zdanie i że nie jesteś potulna i uległa. Zfozumjałem to już przy
pierwszym spotkaniu, kiedy mnie nagle spoliczkowałaś - zaśmiał się cicho. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire