[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrobią niezłe widowisko, prawda? - zwrócił się do Shaez.
Milczała. Po jej minie poznałem, że boi się o życie walczą-
cych. Zwłaszcza o życie jednego z gladiatorów.
Pojawili się zawodnicy. Rydwany essedarianów, ciągnięte
przez pary koni, powoli zmierzały w najdalszy kraniec areny. Lu-
cjus i Verus, uzbrojeni w sznury zakończone pętlą, stanęli obok
siebie. Obaj mieli gladiusy, ale chwilowo pozostały ukryte w po-
chwie u pasa.
Essedarianie unieśli włócznie. Konie pomknęły w stronę prze-
ciwników, sypiąc piaskiem spod kopyt. Publiczność zamarła w
oczekiwaniu. Shaez przypuszczalnie właśnie przeżywała atak
serca...
149
Jeden z essedarianów rzucił włócznią. Lucjus uskoczył i unik-
nął jej z łatwością, zaś Verus zarzucił lasso na głowę jednego z
wierzchowców. Mocno przyciągnął pętlę, przez co koń gwałtow-
nie skręcił i rydwan się wywrócił. W tym czasie drugi z essedaria-
nów zatrzymał się i próbował ostrzem włóczni dosięgnąć Lucjusa.
Ten unikał pchnięć, uważał, by nie wpaść pod kopyta. Nagle sko-
czył do przodu i znalazł się za przeciwnikiem. Zarzucił mu pętlę
na szyję i ściągnął z rydwanu. To w zupełności wystarczyło. Drugi
essedarianin już się nie podniósł.
Tymczasem pierwszy powoli wygrzebywał się spod wywróco-
nego rydwanu. Konie rozbiegły się po arenie, głośno parskały.
Essedarianin wyciÄ…gnÄ…Å‚ zza pasa miecz, stanÄ…Å‚ naprzeciw Verusa.
Lucjus ruszył, by włączyć się do walki, ale przyjaciel powstrzymał
go gestem. Chciał dać erseńczykom to, po co przyszli - widowi-
sko.
Essedarianin zaatakował szybkim cięciem wymierzonym w od-
słonięte udo Verusa. Ten z łatwością zablokował cios i powoli,
jakby od niechcenia, zamachnÄ…Å‚ siÄ™ mieczem, celujÄ…c w bark.
Przeciwnik sparował uderzenie i sam odwdzięczył się podobnym.
Przez chwilę wymieniali się sztychami. Głośny szczęk metalu
rozlegał się za każdym razem, gdy ostrza zderzały się ze sobą.
Publiczność żywiołowo dopingowała Verusa. Nikt nie miał
wątpliwości, który z walczących jest lepszy. Zwycięstwo wojow-
nika w barbucie było kwestią czasu.
Verus zakończył pojedynek efektownym cięciem z dołu. Es-
sedarianin padł na piasek, krwawiąc z rozciętego uda.
- Brawo Verus! - Sobrinus zeskoczył z ławy. Jego okrzyk
podchwycili najbliżej siedzący i zaczęli skandować imię wojow-
nika.
Po chwili cały amfiteatr rozbrzmiewał gromkim:
150
 Verus, Verus, Verus...
Verus uniósł miecz w geście triumfu. Lucjusa widownia zda-
wała się nie zauważać. Z pewnością nie był z tego zadowolony...
Wielka uczta na forum była punktem kulminacyjnym consua-
liów. Oddawanie czci Consusowi według erseńczyków polegało
na spożywaniu jak największej ilości jadła i upiciu się do nieprzy-
tomności. Dodatkowo, tuż przed utratą przytomności, następował
inny tradycyjny obrzęd, czyli chóralne odśpiewanie popularnych
piosenek, których słowa bardziej pasowałyby do bachanaliów.
Każdy wiedział, że w święta może liczyć na trzy rzeczy: wino,
kobiety i śpiew.
Osobiście za śpiewem nie przepadałem, a z kobiet interesowała
mnie tylko jedna. Cóż, zawsze pozostawała trzecia opcja.
Podążając za tłumem opuszczającym amfiteatr, nie mogłem
oprzeć się wrażeniu, że coś przeoczyłem. Shaez dołączyła do
Verusa i Lucjusa, którzy po występie na arenie stali się ulubień-
cami całego Ersen. No, może tylko Verus, bo jego gołogłowy
towarzysz pozostawał w cieniu. Stali w otoczeniu krasnoludów
pilnujących króla Hammona i reszty jego świty, usłużnych dwo-
rzan o podobnej ciemnej cerze.
- Hełm! - zawołałem nagle, uświadamiając sobie prawdę.
Gandis i Sobrinus przystanęli, wymieniając zdziwione spojrze-
nia.
- Co: hełm? - spytał tropiciel.
- Zaklęty hełm Verusa. Jest magiczny, a mimo to Verus prze-
szedł przez bramę. Niemożliwe, chyba że...
151
- Chyba że brama się popsuła? - podsunął Sobrinus.
- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu rodzaj magii zastosowany
w hełmie nie został uwzględniony przy projektowaniu zabezpie-
czeń.
- To możliwe? - Gandis zmarszczył czoło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire