[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chciałem zawyć w tę ciemność za oknem. Byłem bardzo zmęczony. Ogarniał mnie nastrój
zniechęcenia i rezygnacji.
Padał deszcz.
Telefon
Zaprzeczyli, kiedy im powiedziałem, że są w zmowie przeciw mnie. Oburzyło ich
takie posądzenie. Ile w tym oburzeniu było obłudy, a ile urażonej godności?
- Pozwólcie w takim razie, że ogłoszę koniec waszej zabawy, okrutnej zabawy w
śmierć - powiedziałem. - Jeżeli nie macie do mnie zaufania, także przestanę wam ufać. Wtedy
porozmawiamy inaczej. Ostrzegam was, że są na to sposoby. Zmylił was mój spokojny ton,
towarzyski i przyjazny sposób bycia. Jeszcze nie wiecie - starałem się nadać memu głosowi
ton grozby - z kim macie do czynienia.
- Wiem, z kim mamy do czynienia - odezwała się Laura. - Pan się przedstawił.
- Przestań już, Lauro - upomniała ją Amelia.
- Czy pani także zależy - zapytałem z wyrzutem, nawet z żalem - na utrudnieniu mi...
- Nie, panie sierżancie - zaprzeczyła Amelia - naprawdę mi nie zależy. Ufam panu.
Oni wszyscy panu ufajÄ…. Ale nie majÄ… do siebie zaufania, nigdy go nie mieli. Kiedy sÄ… razem,
stajÄ… siÄ™ nieszczerzy i bojÄ… siÄ™ prawdy.
- Zauważyłem to i myślę tak samo jak pani. Jednak przede wszystkim musiałem
poznać was, kiedy jesteście razem, nie rozproszeni. Przypuszczałem też, że wspólnie coś
ustalimy i dojdziemy do wniosków, które pomogą w rozwikłaniu tej ponurej sprawy.
- Tak, ale pan sierżant nie wie jeszcze o wszystkim. Domyśliłem się, co Amelia chce
powiedzieć.
- Czy chce pani powiedzieć, że nagromadziło się wśród was zbyt wiele sprzecznych
interesów i niezdrowych ambicji, zawiści, może nawet chciwości? O to pani idzie?
- Właśnie tak chciałam powiedzieć - potwierdziła Amelia. - I chyba nie doceniłam
pana, jeżeli pan szybko zorientował się w skomplikowanych układach.
- A siebie pani wyłącza z tych układów? - zapytałem w odruchu niechęci. - Pani to nie
dotyczy?
Amelia wróciła do stołu. Usiadła na krześle. Zapaliła papierosa i głęboko zaciągnęła
się dymem. Patrzyła na mnie. Zastanawiała się chyba nad moim pytaniem.
- Mnie nigdy nie interesowało - powiedziała - jak wydam się innym. Interesuje mnie
tylko, co sama o sobie pomyślę. Pan chciał się czegoś dowiedzieć o nas i po to zebraliśmy się
w saloniku. Jestem więc szczera, powiedziałam panu prawdę: zawsze sama oceniam moje
postępowanie i liczę się tylko ze sobą.
Zapytałem:
- A pewne ustalone przez doświadczenie ludzkie normy moralne? Te, które
obowiÄ…zujÄ… nas wszystkich. Z tymi pani siÄ™ nie liczy?
Znowu zaciągnęła się głęboko dymem papierosa.
- Panie sierżancie, nie mogę liczyć się z czymś, co już nie istnieje. Czego w ogóle nie
ma.
- Każdy może tak powiedzieć żeby siebie usprawiedliwić. Nazwałbym to obłudą,
świadomą obłudą. Komedia obłudy, która jest niekiedy bardziej przerażającą niż zbrodnia. To
jest ten rodzaj rozpowszechnionej obłudy, który najbardziej nas zatruwa. Każdy myśli o sobie
i jeszcze ma odwagę usprawiedliwiać swój egoizm, nawet szczycić się nim.
Amelia była skupiona i poważna, zastanawiała się nad każdym moim słowem. I
znowu jej zagadkowy, niepokojÄ…cy wyraz twarzy.
- Każdy człowiek sam siebie wymyśla - powiedziała. - Wymyśla siebie dla innych:
popatrzcie, taki jestem lub taka jestem. I nie życzę sobie, by ktokolwiek myślał o mnie
inaczej.
- Widzi pani - powiedziałem - chyba doszedłem do dalszych kręgów wtajemniczenia
niż pani. Nic pana nie pomoże, że wymyśli pani siebie tak czy inaczej. Bo naprawdę to inni
nas wymyślają. Podobnie jak pani wymyśliła przed chwilą siedzących tu ludzi: zawistni,
chciwi, nieufni. Czy tak?
:- W pewnym sensie usprawiedliwiam ich - odparła wymijająco. - Nie mają władzy,
nie mają żadnych wpływów, nic nie znaczą w społeczeństwie, więc chcą być kimś ważnym
dzięki pieniądzom.
- O wszystkich myśli pani tak samo?
- Proszę spojrzeć na Zenobiusza - powiedziała Amelia. - Chce mieć spokój i wygodną
starość. Prawda, Zenobiuszu? Proszę spojrzeć na Laurę. Laura chciałaby podróżować z
walizami pełnymi komisowych ciuchów, bawić się i nie mieć żadnych trosk.
- Pani upraszcza te sprawy - wtrąciłem. - Ludzie są bardziej skomplikowani, i nie
można ująć ich charakteru czy osobowości w jednym zdaniu, w kilku epitetach i
przymiotnikach.
Amelia nie słuchała. Patrzyła na Barnabę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]