[ Pobierz całość w formacie PDF ]
także najbliższych przyjaciół Alice. Nie popełnił
ani jednego błędu.
Może dlatego Alice fatalnie się czuła. Jej narze
czony był uprzejmy, delikatny, wrażliwy, ale przez
cały czas bardzo zdystansowany. Alice odnosiła
wrażenie, że dzieli ich gruba szyba. Trzeba jednak
przyznać, że Domenico interesował się dzieckiem.
Przede wszystkim zapewnił Alice doskonałą opie
kę lekarską, zapłacił za wszelkie możliwe badania
262 KATE WALKER
i kontrole. Dopiero potem zgodził się, aby pojecha
Å‚a do jego domu pod miastem.
Słysząc ciche pukanie do drzwi, Alice odwróci
ła się gwałtownie i momentalnie zakręciło się jej
w głowie. Takie zawroty nękały ją od paru dni, ale
je ignorowała - ostatecznie bezustannie czuła zmę
czenie i miała nudności.
- Proszę - powiedziała, właściwie niepotrzeb
nie, bo Domenico już był w pokoju.
- Kazałem ci odpoczywać - przypomniał jej
i surowo ściągnął brwi. - Miałaś leżeć z nogami do
góry.
- Za bardzo się denerwuję, żeby spać - wy
znała szczerze. - Muszę pamiętać o tylu rzeczach,
czeka mnie jeszcze dużo przygotowań...
- Nie powinnaś się niczym przejmować - prze
rwał jej. - Nad wszystkim panuję. Strasznie jesteś
blada, prawie nic nie zjadłaś na obiad.
Czyżby tak uważnie ją obserwował? Rzeczy
wiście, ledwie skubnęła posiłek, choć udawała
apetyt.
- Wszystko przez te mdłości. Podobno powin
ny być poranne, a tymczasem objawiają się o naj
różniejszych porach - poskarżyła się mu ze smut
kiem.
Niespodziewanie dotknął dłonią jej policzka.
Serce Alice niemal zamarło w reakcji na ten nie
oczekiwany gest.
Od dwóch tygodni Domenico prawie się do niej
nie zbliżał. Choć wcześniej deklarował, że pragnie
WAOSKI KOCHANEK 263
jej jak nigdy dotąd, ani razu nie poszedł z nią do
łóżka, nie okazywał jej ciepła. Tak bardzo przy
zwyczaiła się do jego oziębłości, że niemal straciła
równowagę, kiedy cmoknął ją w policzek po ode
braniu jej rodziców z lotniska.
Dopiero chwilę potem zorientowała się, że był
to gest wyłącznie na użytek jej matki. Mieli prze
cież udawać, że ich ślub jest prawdziwy pod każ
dym względem.
- Masz cienie pod oczami - zauważył. Alice
natychmiast straciła nadzieję, że Domenico po
głaskał ją ze szczerej sympatii. Pewnie obawiał się,
że jej stan może się negatywnie odbić na dziecku.
- Tracisz na wadze.
Objął ją dłońmi w talii, aby sprawdzić, czy nie
za bardzo schudła. Oględziny najwyrazniej nie
wypadły pomyślnie, bo zmarszczył brwi i pokręcił
głową.
- To dobrze - odparła. - Gdybym utyła, nie
zmieściłabym się w tej piekielnie drogiej sukni
ślubnej, którą mi zafundowałeś.
- Będziesz zle wyglądała, jeśli za bardzo schu
dniesz - burknÄ…Å‚. - Poza tym to niedobre dla
dziecka, przecież doskonale o tym wiesz. Postaraj
się zadbać o siebie.
- Tak naprawdę chcesz powiedzieć, żebym za
dbała o twojego potomka? - prychnęła urażona.
- Dziwne, że w ogóle mnie dostrzegasz! Przecież
jestem tylko inkubatorem, w którym dojrzewa
twoja pociecha, niczym więcej.
KATE WALKER
264
- Och, zauważam cię doskonale - warknął
z irytacjÄ…. - WidzÄ™ ciÄ™, bo nie mam innego wyj
ścia. Zresztą, ten widok zupełnie nie przypadł mi
do gustu. WyglÄ…dasz tak mizernie, jakbyÅ› nie
miała siły wstać o własnych siłach. Pamiętaj
o dziecku! Jakbyś się czuła, gdyby doszło do
nieszczęścia?
- Chodzi o to, jak ty byś się czuł w wypadku
nieszczęścia, tak? - zakpiła. - Okazałoby się, że
zmarnowałeś mnóstwo pieniędzy i czasu, a w do
datku bez sensu wziąłeś ślub ze mną. Wszystko na
próżno!
Domenico zareagował natychmiast, ale nie tak,
jak się tego spodziewała.
- Czy tego właśnie chcesz? - warknął. - Wo
lisz odwołać ślub? Wycofujesz się z umowy?
Pomyślał, że nie powinien się dziwić. W końcu
nie zaproponował tej dziewczynie nic poza sta
bilizacją finansową. Może teraz żałowała swojej
decyzji.
- Więc jak? - ponaglił ją.
- Nie - oświadczyła stanowczo. - Nie, nie
wycofam się. Powiedziałam, że za ciebie wyjdę,
i tak się stanie. Która kobieta zrezygnowałaby
z poślubienia właściciela takiego majątku? - Wy
mownie rozejrzała się po kosztownie wyposażo
nym wnętrzu. - Nie zwieję ci sprzed ołtarza, bez
obaw. O ile jeszcze mnie chcesz.
O ile jej chce? Czy Alice upadła na głowę? Nie
widziała, jak na nią reagował?
WAOSKI KOCHANEK 265
- To znaczy, o ile chcesz mnie i dziecka - do
dała cicho.
- Oczywiście, że was chcę - odparł natych
miast. - Który mężczyzna nie chciałby tak pięknej
kobiety za żonę? Na dodatek ta piękna kobieta nosi
w brzuchu mojego pierworodnego potomka.
- Pierworodnego?
Przed chwilą nie sądził, że Alice może jeszcze
bardziej zblednąć, teraz jednak jej skóra zdawała
się wręcz przezroczysta.
- Pierworodnego... - powtórzyła. - Nie przy
pominam sobie, abym się zgadzała na następne
dzieci.
- Chyba zrozumiałaś, że angażujemy się w praw
dziwe małżeństwo, a nie tylko transakcję finan
sowÄ….
- Prawdziwe? Na jak długo?
Zaczynała go irytować. Jak mogła uwierzyć, że
chodzi mu tylko o nazwisko dziecka na akcie
urodzenia?
- Na tak długo, jak to będzie konieczne - od
parł bez ogródek. - Chcę, aby moje dziecko doras
tało w normalnej rodzinie, z obojgiem rodziców,
a także braćmi i siostrami, o ile to będzie możliwe.
- Chcesz powiedzieć...
- Chcę powiedzieć, że dotrzymam przysięgi
małżeńskiej. Będę dobrym mężem dla ciebie i oj
cem dla naszych dzieci.
- To znaczy, że pozostaniesz ze mną do grobo
wej deski? - wykrztusiła, oszołomiona.
KATE WALKER
266
- Z całą pewnością nie interesują mnie prowi
zoryczne rozwiÄ…zania.
- Ale... Ale my siÄ™ nie kochamy.
- Miłość! - Domenico zaśmiał się cynicznie.
- Wierzysz w miłość? Czy takie uczucie faktycz
nie istnieje? Dlaczego sądzisz, że jest trwałe?
Chyba nie mamisz siÄ™ marzeniami o dozgonnym
szczęściu z ukochanym? To tylko iluzja, stworzo
na przez piosenkarzy i pisarzy o zbyt wybujałej
wyobrazni. Małżeństwa z rozsądku, starannie za
aranżowane i zaplanowane, doskonale funkcjono
wały przez wieki.
- A nasze małżeństwo?
- Nie udawaj, że musisz o to pytać! Nasze
małżeństwo będzie miało solidne podstawy, bo mi
siÄ™ podobasz!
Chwycił ją za przegub ręki i delikatnie pociąg
nÄ…Å‚ ku sobie, po czym dotknÄ…Å‚ jej brody i delikatnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]