[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na brodzie. W milczeniu przysiadł na piętach i przyglądał się śladom. Starał się
zauważyć i zapamiętać wszystkie znaki szczególne  szczerby, gdy podkowa trafiła
na skałę, zatarcie w miejscu, gdzie była zużyta, różnice w wielkości podków, głębszy
odcisk lewego przedniego kopyta. Kiedy wreszcie wstał, był pewien, że rozpozna ten
ślad, jeśli jeszcze kiedyś go zobaczy.
Chwycił za łęk siodła i wskoczył na koński grzbiet ze zwinnością kota.
 No i co?  dopytywała się niecierpliwie.
 Mógł tu być w każdej chwili od ostatniego deszczu.
 Czyli w ciągu trzech dni?
 Zlady prawdopodobnie powstały dzisiaj. Brzegi nie zdążyły jeszcze obeschnąć.
Poprawił kapelusz na głowie.
 Ale tu jest wilgoć i cień  dodał.  Trudno powiedzieć, kiedy powstały. Może jakiś
włóczęga szukał wodopoju dla konia.
 W takim razie Drań po prostu zbzikował?
 Już mówiłem, to się zdarza.
Na twarzy dziewczyny odmalowała się wyrazna ulga.
 Bałam się...  zaczęła i głos jej zamarł.
 Ja też.
Zaskoczona spojrzała na niego.
 Naprawdę?  spytała z niedowierzaniem.  Nie wyglądałeś na przestraszonego.
 Ty też nie. To cud, że Lampart cię nie zrzucił przy tych wszystkich podskokach i
pląsach.
 Gdyby nie podskakiwał. Drań wziąłby nas na rogi.
Hunter umilkł. Ta mrożąca krew w żyłach myśl nie opuszczała go od chwili, kiedy
byk wypadł z krzaków.
 Cóż  westchnęła Elyssa.  Drań był jedynym wściekłym bykiem wśród naszych
longhornów, więc możemy być spokojni, że coś takiego jak dziś już się nie zdarzy.
Skinął głową, ale nie schował strzelby. Elyssę znów ogarnął lodowaty strach.
Najwyrazniej Hunter obawiał się tego samego, co ona: Drań mógł zostać wypędzony
z rozpadliny i dlatego wypadł jak pocisk z lufy. I jak pocisk mógł ją zabić.
8
 Przeklęta mucha  mruknęła Elyssa.
Otarła ramieniem policzek, chcąc odgonić natrętnego owada, ale nie przerwała
dojenia. Mucha zabrzęczała raz jeszcze, po czym odleciała denerwować konie. Mleko
strzykało do skopka i pieniło się obficie. Krowa o imieniu Zmietanka z niezmąconym
spokojem przeżuwała siano. Kotka Kupido mruczała namolnie i obserwowała białe
strugi pożądliwymi żółtymi oczami.
 Dostaniesz swoje, kotku  powiedziała głośno Elyssa  ale najpierw muszę mieć
mleko na pudding, sos, masło i ser.
Doiła rytmicznie, z zamkniętymi oczami, z policzkiem przytulonym do ciepłego
boku krowy. Zaczęła cichutko nucić ulubionego walca. W marzeniach widziała siebie
tańczącą z Hunterem.
 A może namówić Penny, żeby zaproponowała tańce? On zrobi dla niej wszystko .
Ta myśl zasępiła ją nieco. W ciągu ośmiu dni od przybycia Huntera do Ladder S
spędziła z nim wiele godzin, jeżdżąc konno po okolicy. Sam na sam. Ani razu rządca
nie wyszedł poza oficjalne stosunki.
 Musiała mi się przyśnić ta czułość i głód w jego oczach tamtego dnia, kiedy
przyjechał Gaylord Culpepper, a Hunter omal mnie nie pocałował. Boże, nie
wiedziałam, że tak bardzo tego pragnę. To tylko sen. Tylko sen .
Dobrze jednak wiedziała, że nic się jej nie przyśniło. Jego oczy płonęły pasją i
pożądaniem. Pragnął jej, nie Penny. Od tamtej pory nawiedzały ją takie sny, że na ich
wspomnienie czerwieniła się jak róża. Nigdy nie leżała nago z mężczyzną. Tylko w
snach o Hunterze.
 Dlaczego nie spróbuje znowu mnie pocałować? Przecież wie, że mu nie odmówię.
Zrobiłam wszystko, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Może powinnam rzucić mu
się w ramiona .
Westchnęła i przytuliła drugi policzek do ciepłego boku Zmietanki, nucąc walca
mimo wirujących w głowie myśli. Fioletowy jedwab sukni migotał i płonął jaskrawą
plamą przy każdym najmniejszym poruszeniu, nawet przy oddechu.
 Hunter jest szorstki dla mnie, a miły i wesoły wobec Penny. Ale jeśli odwracam się
niespodziewanie, to nie na nią patrzy. Patrzy na mnie. Jednak nie robi nic, żeby mnie
zdobyć. Wręcz przeciwnie. Okazuje wrogość, gdy próbuję wciągnąć go do
cywilizowanej rozmowy. Może nie doszedł jeszcze do siebie po stracie żony, mimo
że minęły już ponad dwa lata .
W ciszy zastanawiała się, ile czasu potrzebuje mężczyzna, by mógł znów się
zakochać. Bała się, że więcej, niż zostało mu do końca pobytu na Ladder S. Termin
dostaw dla wojska zbliżał się szybko. Jeżeli nic się nie wydarzy, Hunter niedługo
wyjedzie. Było to równie pewne jak brutalność kryjąca się w rozwlekłym sposobie
mówienia Gaylorda Culpeppera i w jego zimno kalkulujących oczach. I jak to, że
jeśli Ladder S nie dotrzyma terminu dostawy, nic jej nie zostanie. Nawet marzenia
przepadną.
 Nie myśl o tym  nakazała sobie.  Myślenie nie pomoże. Tylko praca. I modlitwa .
 No no, co za uroczy obrazek!  rozległ się niespodziewanie głos Mickeya.
Elyssa poderwała głowę i obejrzała się przez ramię. Kosmyk włosów opadł jej na
nos. Niecierpliwie zdmuchnęła go i spojrzała na chłopaka, który wyrastał zawsze jak
spod ziemi, kiedy tylko wyszła z domu.
Mickey stał, opierając się o drzwi. Takie głodne spojrzenie sprawiłoby jej ogromną
przyjemność, gdyby to Hunter patrzył. Ale to nie był on. Z ledwo skrywaną
niecierpliwością wróciła do dojenia.
 O co chodzi?  spytała.  Znowu zgubiłeś osełkę? A może z klepkami sobie nie
radzisz?
 Skończyłem beczki. Powiedziałem mu już o tym.
Nie spytała, komu. Mickey nie lubił Huntera i zachowywał się wobec niego z wielką
rezerwą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright 2016 Moje życie zaczęło się w dniu, gdy cię spotkałem.
    Design: Solitaire