[ Pobierz całość w formacie PDF ]

R
L
T
- Mówię po angielsku - oświadczył nieco opryskliwie.
- Och, dzięki Bogu! Muszę się dostać na Naxos... pańską łodzią.
- O tej porze? - spytał osłupiały.
- Bardzo proszę, to ważne.
Widocznie jej desperacja go przekonała, gdyż wzruszył ramionami, kiwnął głową i
powiedział:
- Dobrze, chodzmy.
Po kilku minutach znalezli się na plaży. Morze było tylko szumem fal w ciemno-
ściach. Wiatr rozwiewał włosy Eleonory. Przyjrzała się z powątpiewaniem małej zdeze-
lowanej wiosłowej łódce.
Przez sekundę się zawahała. Może powinna wrócić i wyjaśnić to Jace'owi? Może
on zrozumie i wszystko między nimi się ułoży? Jednak nie mogła polegać na tym wątłym
przypuszczeniu. Czuła zbyt wielki strach, który zapuścił korzenie w jej sercu, unice-
stwiajÄ…c wszelkÄ… nadziejÄ™.
Nie mogła wrócić i wyznać Jace'owi prawdy. Nie zniosłaby jego rozczarowania,
krachu marzeń...
 Chcę ujrzeć, jak trzymasz w ramionach mojego synka albo córeczkę. Nigdy nie
ośmielałem się nawet o tym marzyć, ale teraz wiem, że to możliwe... z tobą".
Zamknęła oczy; wstrząsnął nią cichy szloch.
- Wsiada pani? - zapytał wieśniak, przytrzymując spracowaną dłonią brzeg łodzi
kołysanej falami.
Eleonora ledwie mogła uwierzyć w to, co robi, lecz była zbyt przestraszona, by do-
strzec inne wyjście. Jestem większym tchórzem, niż kiedykolwiek był Jace, pomyślała.
- Panienko? - zagadnął wieśniak, a potem usłyszała inny okrzyk:
- Do diabła, co ty wyprawiasz?!
Zamarła. Poczuła, że ktoś złapał ją mocno za ramię i odwrócił. Jej torebka upadła
na piasek.
- Jace... - wyjąkała.
Na jego widok mimo wszystko poczuła ulgę i radość, chociaż wyglądał na roz-
wścieczonego. Rzucił szorstko kilka zdań po grecku do wieśniaka, który ze stoickim
R
L
T
spokojem wzruszył ramionami i wciągnął łódkę z powrotem na piasek, a potem odszedł i
po kilku chwilach zniknÄ…Å‚ w mroku.
Jace spojrzał na Eleonorę oczami o barwie zlodowaciałej stali.
- Zatem co to ma być? - warknął gniewnie. - Twoja zemsta?
Eleonora oniemiała z bólu i rozpaczy. Tymczasem on mówił dalej:
- Czy właśnie o to ci chodziło? Przyjechałaś do Grecji i byłaś ze mną tylko po to,
żeby mnie potem porzucić?
Pojęła, że jej próba ucieczki zraniła go bardziej, niż gdyby wyznała mu prawdę.
- To nie tak - wyszeptała, lecz on nawet na nią nie spojrzał. - Przysięgam, to nie
żadna zemsta!
Urwała, widząc że Jace nie chce jej słuchać. Poprowadził ją z plaży z powrotem w
kierunku rezydencji. Na myśl o stawieniu czoła jego rodzinie z rozpaczą zamknęła oczy.
- Proszę... - wykrztusiła. - Czy nie możemy porozmawiać... sami?
- Och, tak - burknął. - Z pewnością porozmawiamy.
Jednak nie odezwał się, dopóki nie dotarli pod dom. Ku jej zaskoczeniu nie weszli
do środka, tylko minęli budynek i poszli dalej. Jace wciąż mocno trzymał ją za ramię.
- Dokąd my...? - zaczęła.
- A jak myślisz? - prychnął. - Tam, dokąd chcesz.
Eleonora pojęła, co miał na myśli, dopiero gdy w blasku księżyca zobaczyła mato-
wy połysk kadłuba jego prywatnego odrzutowca.
- Jace...
Puścił jej ramię.
- Zadzwoniłem po pilota na Naxos - oznajmił z surową, nieprzejednaną miną. - Bę-
dzie tu za kilka minut i zabierze ciÄ™, dokÄ…d zechcesz. Do Nowego Jorku, jak przypusz-
czam. - Głęboko wciągnął powietrze. - Jeśli chciałaś mnie opuścić, nie musiałaś płynąć
w nocy po wzburzonym morzu przeciekającą wiosłową łódką. Wystarczyło mi powie-
dzieć, że chcesz odejść.
Nie mogła znieść wyrazu nieskrywanego cierpienia w jego oczach. I to wszystko
przez niÄ…!
- Nie chcę cię opuścić - szepnęła.
R
L
T
- Zważywszy na okoliczności, trudno mi w to uwierzyć.
- Ale to prawda. Nie zamierzałam...
- Oszczędz mi tych tłumaczeń! - Zamaszyście przeciął dłonią powietrze. - No,
wsiadaj do samolotu. Teraz nic cię już nie powstrzymuje.
Gniewnie szturchnęła go palcem w pierś.
- Nie wejdę do samolotu... w każdym razie jeszcze nie teraz. Tak, uciekłam, ale to
nie była zemsta... - Głos jej się załamał, lecz zmusiła się, by szczerze mówić dalej: - Ba-
łam się. Byłam przerażona... i wciąż jestem.
Jace milczał długą chwilę.
- Czego się boisz? - zapytał wreszcie już bez gniewu, lecz nadal szorstkim tonem.
Eleonora podniosła na niego wzrok. Teraz czekało ją najtrudniejsze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire