[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sypialni. Wiedziała tylko, \e nastąpiła kolejna wymiana zdań między Lukiem i
Adamem. Podniesione głosy słyszała nawet ze swojego pokoju, gdzie przebierała
się w suche ubranie. Potem Chelsey i Luke zniknęli gdzieś na pla\y.
Siostra z pewnością nie wróciła przed drugą, bo dopiero wtedy Laura się
poło\yła. Była zirytowana. Denerwowali ją wszyscy: Luke, Chelsey i Adam.
Przede wszystkim Adam. Frustrację rozładowała częściowo w zwykły sposób.
Wygrzebała z walizki szkicownik, który zawsze brała ze sobą, i zaczęła rysować
nową postać do swojego cyklu: surowego królika z długimi aroganckimi wąsikami
i zarozumiałą miną. Z ponurą satysfakcją podpisała rysunek:  Wuj Marchewka .
Jak dotąd, zawsze jej to pomagało. Ludzi, którzy ją rozgniewali czy zirytowali,
rysowała jako przedstawicieli fauny. Swojego byłego narzeczonego
przetransformowała w krótkowzrocznego trzmiela. Jednak przekształcenie Adama
w królika nie ukoiło jej zranionych uczuć.
Wcią\ nie rozumiała, jak mogła wrzucić go do basenu. Nie miała skłonności do
przemocy. Ale to, co powiedział, wszystkie te oskar\enia, które rzucił na nią, a
właściwie na Chelsey... Ten człowiek był tak potwornie pewny siebie, \e nawet nie
chciał słuchać wyjaśnień.
Mo\e powrót tej wrogości między nimi nie był taki zły. Dawał Laurze szansę,
by się wycofać, zapomnieć o innych uczuciach i emocjach rozwijających się w niej
z prędkością, której nie potrafiła kontrolować.
Jak daleko posunęłaby się z Adamem, gdyby Joey im nie przerwała? Czy
uległaby jego gorącym pieszczotom na trawniku przy basenie? Kochałaby się
namiętnie z mę\czyzną, którego prawie nie znała? Ale to była część kłopotu. Gdy
znalazła się w jego ramionach, miała wra\enie, \e zna go doskonale: od jego wad i
uporu po cudowną czułość i opiekuńczość, do której był zdolny.
Ale to bez znaczenia, poniewa\ on jej nie znał. Jego gorzkie słowa wcią\ ją
prześladowały.  Prawie się w tobie zakochałem . Ale to nie w Laurze się zakochał,
tylko w Chelsey, czy mo\e w wizerunku Chelsey stworzonym przez LaurÄ™.
Gdyby ta maskarada potrwała dłu\ej, Laura chyba nie poznałaby sama siebie.
Pora wracać do Bennington Falls, gdzie \ycie płynie powoli i zwyczajnie.
Chelsey nie wysuwała się spod pościeli. Laura rzuciła walizkę na swoje łó\ko.
Zaczęła wyciągać z szuflad swoje skromne, bezpretensjonalne ubrania autorki
ksiÄ…\ek dla dzieci.
Nie starała się zachować ciszy: ze złością otwierała i zatrzaskiwała szuflady.
Chelsey wychyliła się spod kołdry. Zamrugała powiekami, otwierając oczy szeroko
jak sowa, przeciągnęła się i znieruchomiała z ustami otworzonymi w szerokim
ziewnięciu.
 Co ty robisz, Lauro?
 NazywajÄ… to pakowaniem.
Chelsey wstała z łó\ka i sięgnęła po cienki szlafroczek.
 Daj spokój  jęknęła, kręcąc głową, by otrząsnąć się z resztek snu.  Nie rób
nic pochopnie.
Laura zacisnęła wargi. Wyjęła z szuflady kilka staników i majtek. Chelsey
zawołała:
 O rany! Dalej nosisz te same bawełniane figi, które ciocia Gussie przysłała
nam na gwiazdkÄ™!
 Odczep się od mojej bielizny  odparła Laura, wrzucając wszystko do
walizki.  Pół nocy na ciebie czekałam, \eby porozmawiać o tym, w co nas
wpakowałaś. Ból rozsadza mi głowę. Co dolałaś do tego drinka?
 Trochę tego, trochę tamtego. Rum, wódka i whisky.  Chelsey wzruszyła
ramionami.  Jesteś zdenerwowana z powodu tej kłótni między Lukiem i Adamem,
prawda?
 Zgadłaś.  Spojrzała gniewnie na siostrę.  Dla ciebie wlazłam na gałąz, a ty
ją odcięłaś. Prawie przekonałam Adama, \e mo\e ci zaufać i nie będziesz
przeszkadzać Luke owi w spełnieniu marzeń o karierze pianisty.
 Czy rzeczywiście Luke o tym marzy, czy raczej jego wujek uwa\a, \e
powinien zostać pianistą? Adam tak mu namieszał w głowie, \e ten biedny chłopak
uwa\a za swój obowiązek, \eby zostać następnym Stradivariusem.
 Stradivarius robił skrzypce  oznajmiła Laura.
 Wszystko jedno. Luke nie chce zostać wirtuozem. Sam nie jest pewien, czego
chce.
 A wyjazd z tobą ma mu pomóc? Ty te\ nigdy nie wiedziałaś, co zrobić ze
swoim \yciem.
 W przeciwieństwie do ciebie  odparła z goryczą Chelsey.  Rozsądna,
odpowiedzialna Laura. Wszystko zawsze było dla ciebie jasne. Słuszne i
niesłuszne. Czarne i białe.
Laura czuła, \e spór między nią a siostrą nie ma sensu. Wróciła do pakowania
rzeczy. Chelsey podeszła do okna, skrzy\owała ramiona i wyjrzała na zewnątrz.
 Ostatnio nie zachowywałam się zbyt rozsądnie  przyznała Laura.  Nie
powinnam się zgodzić na tę wariacką maskaradę. To tylko pogorszyło sytuację.
 To moja wina. Ja cię w to wciągnęłam.
 Ale jako starsza siostra...
 Czy do końca \ycia muszę słuchać o tych dwóch minutach?  Chelsey
odwróciła się gwałtownie.  Zdaję sobie sprawę, \e nie mam najlepszego wpływu
na Luke a. Ale do licha, Lauro, ja go chyba kocham. Muzyka klasyczna po prostu
nie jest dla niego. Czuję to. W tej sprawie powinnaś ufać moim instynktom.
Laura drgnęła niespokojnie. To Chelsey ją namówiła, by rzuciła miłą i
bezpieczną pracę w bibliotece i zaryzykowała wszystko, obracając to, co uwa\ała
jedynie za hobby, w udaną karierę pisarską. Właściwie nigdy jej za to nie
podziękowała. To zadziwiające i trochę smutne, \e choć Chelsey miała talent
ukazywania innym ich marzeń, jakoś nigdy nie potrafiła uświadomić sobie
własnych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire