[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Doskonale, bardzo ci tak dobrze. Mam nadzieję, ze nie spadziowa się pan, że ja
wyciÄ…gnÄ™ mu, kotce.
Chcesz, żebym opowiedział ci jakąś historię na dobranoc? Albo zaśpiewał?
Z pańskim głosem? Wolałabym słuchać stada, żab.
Mogłabyś ty dla mnie zaśpiewać - powiedział cicho. - To by mi odpowiadało.
Pieśń za klucz - odparta szybko.
Milczał tak długo, że odwróciła się, żeby na niego spojrzeć, - Trudny wybór.
Ryzykowałbym wtedy twoje życie dla mojej przyjemności. Mogłabyś niczym syreny
kusić mnie śpiewem i stać się przyczyną, mojej śmierci. Albo swojej śmierci, gdybyś
pojechała beze mnie. Och, Maddie, postawiłaś mnie przed trudnym wyborem. Jej gniew
nagle znacznie ustąpił, zaczęła się odprężać.
Naprawdę podoba się panu mój śpiew? Już nie uważa mnie pan za ..wędrowną
śpiewaczkę"?
Obawiam się, że za to stwierdzenie pójdę do piekła i, co gorsza, zasłużyłem na to.
Maddie, swoim głosem potrafiłabyś umarłego przywrócić do życia.
Przekręciła się na bok w jego stronę.
- Naprawdę? Przestał pan. nienawidzić operę?
- Cóż, chyba nie. - Obrócił się nieco w jej kierunku. -Nadal nie lubię opery jako takiej. To
twój głos pokochałem. Jeśli chodzi o mnie, mogłabyś śpiewać teksty traktatu
pokojowego, a i tak bym słuchał z przyjemnością.
- Zpiewałam trochę popularnych piosenek i mówiono, że niezle mi to szło.
- Niezle! - prychnął. - Zpiewasz tak cudownie, że boję
się czy Bóg wkrótce nie wezmie cię z tej ziemi, żebyś poprowadziła chóry anielskie.
- Naprawdę? Ależ kapitanie, jak pan może mówić takie rzeczy? Oprócz mnie są inne
śpiewaczki. W tym tygodniu Adelina Patti śpiewa - jej głos opadł o oktawę - w Nowym
Jorku. - Mówiłem już, słyszałem jej głos. - Rzeczywiście, przypominam sobie niejasno,
że coś pan o tym wspominał.
115
- Mogę cię zapewnić, że jej śpiew nie sprawiał, że płonąłem z pragnienia, by ją
mieć.
Maddie uśmiechnęła się w mroku, potem jej uśmiech zgasł,
Pragnienia, by ją mieć? Jak to rozumieć? %7łe mój głos sprawia, że pragnie pan... mnie
mieć?
No chyba wiesz, że lubię być blisko ciebie. Nie tracę nadziei, że wreszcie trafię na tego
smoka i zaśpiewasz tylko dla mnie.
-Aha.
Zdaje się, że jesteś rozczarowana. Sądziłaś, że coś innego miałem na myśli?
Nie... Nie oczywiście, że nie. Przecież nie mógł pan mieć niczego innego na myśli.
Więc jak mogłabym pomyśleć, że chodzi panu o coś innego? Nie można było tego
inaczej zrozumieć, więc oczywiście odebrałam to tak, jak powinnam.
Zamknęła się.
- Dobrze, cieszę się, że choć raz mnie zrozumiałaś. I choć bardzo bym chciał
zamienić klucz na piosenkę, nie mogę. %7ładna rozkosz nie jest warta ryzykowania twego
bezpieczeństwa. - Ziewnął. - I choć chętnie bym dalej
z tobą rozmawiał, sądzę, że lepiej, byśmy poszli spać.
Dobranoc, mój aniele.
Maddie chciała zaprotestować, że nie życzy sobie, by ją tak nazywał, ale nie zrobiła
tego. Nadal była na niego zła, ale to, co mówił o jej śpiewie, sprawiło, że znacznie się
uspokoiła. Zamknęła oczy i po chwili już spała. Ring obrócił się na bok nie ruszając
łańcucha, który leżał między nimi i przyjrzał się dziewczynie. Nie mógł powstrzymać
uśmiechu. Naprawdę, niemożliwa z niej kobieta. Niemożliwa, ale i najwspanialsza, jaką
kiedykolwiek widział. Pragnienie, by ją mieć - pomyślał. Nikt nikogo jeszcze tak nie
pragnął jak on jej. Ale jeszcze nie była gotowa. Na razie dopiero zaczyna dostrzegać w
nim człowieka. Jego samego, a nie po prostu mężczyznę. Jego. I właśnie tego chciał
najbardziej w świecie. Nigdy niczego nie chciał tak gorąco, jak tego, by ona zapragnęła
go tak mocno, jak on pragnął jej. Chwał posiąść ją na wszelki możliwy sposób
- Ale najpierw ona musi poczuć to samo.
Uśmiechnął się do niej w mroku.
Musze sprawić, żebyś mnie bardziej zauważała, ot co - mówił do niej w duchu. Muszę
sprawić, żebyś dostrzegła, we mnie mężczyznę. Chcę, byś przelała na mnie część tej
namiętności, jaką darzysz muzykę.
Wyciągnął wolną rękę i dotknął jej palców. Jak dziecko zacisnęła je wokół jego dłoni.
Zasnął z uśmiechem na twarzy.
Maddie - powiedział cicho Ring - obudz się. Wolno uchyliła powieki i uśmiechnęła się,
widzÄ…c Ringa tak blisko siebie.
Dzień do...- zaczęła, ale on nie pozwolił jej dokończyć, przykrywając jej usta wargami.
Przez moment była zaskoczona, potem zamknęła oczy. Wtedy poczuła, że jego wargi
się poruszają, ale Ring jej nie całował, on do niej mówił.
Ktoś się zbliża. Proszę cię, bądz posłuszna. Proszę, nie rób głupstw. Rób to, co ja.
Skinęła głowa.. Chciała dalej go całować, czuła jednak, że całą uwagę skupił na
odgłosach dochodzących z lasu. Dopiero świtało, ranek był szary i chłodny.
116
Błyskawicznie, jednym ruchem, Ring chwycił Maddie w ramiona i wciągnął pod siebie.
Wiedziała, że robi to przede wszystkim, by ją osłonić, bo równocześnie podsunął pod
nią pistolet Drugą rękę trzymał na nożu. ale Maddie to nie przeszkadzało. Wolną ręką
objęła go za szyję, a kiedy znowu ją pocałował, rozchyliła usta.
- Nie mogę się skupić, kiedy tak robisz - powiedział.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]