[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby go spróbować.
Hmm. Myślę, że jest w porządku.
Czy na pewno, querida? Daj spróbować. Victor
podszedł do niej i objął ją w talii.
Nie ufasz moim zdolnościom kulinarnym? spy-
tała, podając mu łyżkę z sosem i myśląc jednocześnie,
jak wspaniale i kameralnie czuje się w tym małym
domku z daleka od świata.
Jeśli nawet to było wszystko, co mogła otrzymać od
życia, to każda minuta była cenna.
Victor pokiwał głową z uznaniem.
Jeszcze tylko odrobinę soli i będzie doskonały
powiedział, składając pocałunek na jej głowie. Uniósł
do góry kieliszek z szampanem. A tak przy okazji,
czy zamierzasz złożyć życzenia świąteczne swojej
mamie?
BRAZYLIJSKI MAGNAT 101
Myślę, że muszę to zrobić powiedziała niechęt-
nie. Szczerze mówiąc, jakakolwiek myśl o zepsuciu
tych doskonałych chwil kłóciła się z jej pragnieniami,
ale wiedziała, że musi to zrobić. A co z tobą? spytała
obcesowo głosem, w którym, miała nadzieję, nie za-
brzmiały jej prawdziwe uczucia. Masz zamiar za-
dzwonić do swojej... rodziny?
Jej wahanie przed wypowiedzeniem ostatniego sło-
wa nie uszło jego uwagi. Spojrzał na nią uważnie.
Nie, nie teraz.
Oczywiście. Zapomniałam o różnicy czasu po-
wiedziała szybko, besztając się w myśli za zadanie
takiego pytania. To nie był jej interes.
Wzięła kieliszek z szampanem i poszła do salonu.
Z westchnieniem sięgnęła po słuchawkę. Lepiej mieć to
już za sobą. Wybrała numer Taverstock Hall.
Szczęśliwych świąt Bożego Narodzenia, mamo.
No, w końcu odpowiedział głos lady Drusilli.
Spodziewałam się, że zadzwonisz wcześniej, Aramin-
to. Chciałam wierzyć, że nawet kiedy jesteś sławna,
będziesz pamiętała, żeby z samego rana zadzwonić do
swojej biednej matki. Nie czujÄ™ siÄ™ zbyt dobrze.
Mamo, jest dopiero dwunasta. Nie dzwoniłam
wcześniej, bo wiem, że chodzisz rano do kościoła.
Czy ty o czymkolwiek pamiętasz? powiedziała
bez sensu lady Drusilla.
Victor stał w drzwiach z kieliszkiem szampana,
patrząc, jak spięta i sztywna Araminta przysiadła
na brzegu sofy. Widział, że lady Drusilla robiła z życia
Araminty piekło. Napłynęła do niego fala gorąca
102 FIONA HOOD-STEWART
i niespodziewanej urazy do starszej kobiety, sprawczyni
bólu Araminty, i to w dzień Bożego Narodzenia. Parę
minut wcześniej była taka zadowolona i szczęśliwa.
Jakie prawo miała ta stara czarownica, żeby wzbudzać
w córce poczucie winy, kiedy ta doświadczała tyle
sukcesów i szczęścia?
Araminta odłożyła słuchawkę i westchnęła.
Wszystko w porządku? spytał, wchodząc do
pokoju i patrzÄ…c na jej bladÄ… twarz.
Tak odpowiedziała przygnębiona i wzruszyła
lekko ramionami. Moja matka nigdy nie jest ze mnie
zadowolona, cokolwiek bym zrobiła. I to nieważne, czy
mieszkam z nią, czy osobno powiedziała i wstała
z sofy.
Nikt nie powinien ci dyktować, co masz robić
lub nie.
Wiem. Masz rację zgodziła się, zanurzając się
w poduszki leżące na sofie. Zapatrzyła się w ogień
i wypiła łyk szampana.
To dlaczego jej na to pozwalasz?
Nie wiem. Wzruszyła ramionami. Przypusz-
czam, że to przyzwyczajenie, poczucie winy i wszystko
razem.
Poczucie winy? Z jakiego powodu?
Och, nie wiem. Może z takiego, że nie jestem
doskonałą córką? Próbowałam przez całe lata, ale wy-
daje mi się, że nigdy się taka nie stałam. Myślałam, że
może jak poślubię Petera... Przerwała nagle, zdając
sobie sprawę, że wkroczyła na niebezpieczne teryto-
rium.
BRAZYLIJSKI MAGNAT 103
%7łe co się stanie po poślubieniu Petera? spytał
miękko.
Araminta zawahała się. Nie miała zamiaru mówić
o przeszłości ani o swoim małżeństwie.
Nic takiego.
Nie wygląda to na błahostkę powiedział sucho.
No dobrze rzekła, stawiając kieliszek na stoliku,
poirytowana nagle jego naleganiem. Poślubiłam Pete-
ra częściowo ze względu na mamę, która uważała, że
będzie on idealnym mężem. Perfekcyjny angielski
dżentelmen i tak dalej.
I okazało się, że był?
Na pierwszy rzut oka. Tak sądzę. Widzisz, właś-
ciwie trudno mi powiedzieć. Wstała szybko i za-
czerwieniła się. To nie ma już znaczenia, on nie
żyje.
I również z tego powodu czujesz się winna?
Co masz na myśli? Spojrzała na niego zdzi-
wiona.
Właśnie to. Czy czujesz się w pewnym stopniu
odpowiedzialna za jego śmierć?
Nie. Oczywiście, że nie. Dlaczego miałabym się
tak czuć? Nie miałam z tym nic wspólnego. To nie
była moja wina, że zawiodły hamulce. To nie ja
kazałam oblodzić jezdnię tamtej nocy. To nie była
moja ciężarówka, która wpadła w poślizg i stanęła
w poprzek drogi wyrzuciła z siebie ze łzami
w oczach.
Nie, ale czujesz się tak, jakbyś to zrobiła powie-
dział Victor spokojnie. Wstał i objął jej zesztywniałe
104 FIONA HOOD-STEWART
ramiona. Araminto, jesteÅ› oplÄ…tana sieciÄ… poczucia
winy, która dominuje w całym twoim życiu.
Czyżby? Czy znasz mnie tak dobrze, że możesz
stać tu, udzielając mi rad niczym psycholog? Nic nie
wiesz o moim życiu powiedziała ze złością. Dlacze-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]