[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wami!
Winter.
D Artagnan zapytał o swych przyjaciół. Grimaud oświadczył, że Portos chrapał, a Atos też
jeszcze spał.
Mam rozkaz zbudzenia ich o drugiej.
Wykonaj go. Ja pojadÄ™. Aha, gdzie jest konwent St. Saforin?
W połowie drogi pomiędzy Paryżem i Soissons, monsieur.
Atos był już polecił przedtem Grimaudowi dowiedzieć się o drogę do St. Saforin.
D Artagnan wykąpał się i przybrał iście królewski strój w podwórzu zastał już osiodłanego
konia. Koń ofiarowany mu w podarunku przez de Wintera, był wspanialszy od tego, którym
go obdarzył kardynał.
Po śniadaniu d Artagnan pilnie zbadał szablę, przekonał się, czy list do panny de Sirle był
w kieszeni i ruszyÅ‚ szosÄ… Passy Compiègne.
Nie spieszył się i z prawdziwą przyjemnością obserwował gapiów, którzy patrzyli na
strojnego rycerza, niby na samego króla. Dostrzegł jednak pewne zamieszanie, jakie ostatnie
wiadomości o królu wywołały na ulicy.
Pardieu. Wiadomości szybko się rozniosły! mówił do siebie. A cóż to? Konie ze stajni
i świty Bassompierre a .
D Artagnan podjechał do dwóch giermków, którzy wspaniale przybrane konie prowadzili
za uzdy.
Wybaczcie mi, moi drodzy zapytał pachołków co to ma znaczyć? Wszak pan wasz
bawi dziÅ› w Chaillot?
Giermkowie dopatrując w pięknie odzianym rycerzu przyjaciela ich pana, chętnie
odpowiedzieli.
Są to konie rozstawne, monsieur. Nasz pan wyjeżdża jutro ze wschodem słońca do
Lyonu i założył się o tysiąc pistoli, że przyjedzie na miejsce przed północą tego samego dnia.
D Artagnan podziękował im i pojechał w swoją stronę, rozmyślając o brawurze
Bassompierre a. Bassompierre miał ważniejszy powód dostania się do Lyonu aniżeli zakład.
Ale dlaczego w takim razie marszałek nie wyjechał dziś, lecz odłożył podróż do jutra?
Gdybym był na miejscu Bassompierre a stanąłbym w Lyonie jutro z rana. Ma pewnie
swoje powody, zresztą dobrze to się składa dla Portosa. Nasz przyjaciel dowiedział się wielu
ciekawych rzeczy wczorajszej nocy, ale niech go Bóg strzeże przed piśnięciem słówka.
Próżne obawy. Kiedy Portos się zbudził, nie wiedział o niczym.
81
Nie było jeszcze drugiej godziny po południu, kiedy d Artagnan minął rogatkę w
Compiègne. Od strażników dowiedziaÅ‚ siÄ™, że hrabia de Riberac nie jechaÅ‚ jeszcze tÄ™dy. To
nie znaczyło, żeby nie dotarł już do Passy, które było położone znacznie dalej od Paryża.
Muszkieter dał koniowi ostrogę i ruszył ostrym kłusem. D Artagnan znał Riberaca i nie mógł
go przeoczyć. Będąc tak bliskim celu swej podróży, hrabia na pewno nie oczekiwał spotkania.
Ze zwykłą sobie ciekawością d Artagnan skierował konia w stronę pałacyku Heleny de
Sirle. Chciał po prostu wiedzieć, gdzie się znajduje. Już miał go minąć, gdy naraz rozwarły
się okiennice i głos z nich się odezwał:
Panie d Artagnan! Azali to jesteś ty we własnej osobie?
D Artagnan rozpoznał Roquemonta, porucznika gwardii kardynała i krewnego
Chateuauneufa, naówczas mocnego poplecznika Richelieugo. Muszkieter musiał zauważyć
pewne zdziwienie w twarzy porucznika z powodu tego spotkania.
Dzień dobry, mój drogi Roquemoncie. D Artagnan udał również zdziwienie. Co za
szczęśliwe spotkanie. Byłem przekonany, że stajesz się w tej chwili drugim Bayardem w
Sabaudii!
A ja Roquemont podziwiał konia i strój rycerza byłem pewny, że jesteś przy dworze
w Lyonie.
Byłem, lecz w tej chwili jestem w drodze do Calais, za dwa dni będę w Londynie. Co
słychać w armii?
Nie mam pojęcia! D Artagnan ruszył. Co za kłamczuch! mówił do siebie.
Kłamałeś tak jak ja. Coś wisi w powietrzu. Byłeś zdziwiony, zobaczywszy mnie, więc nie
wiesz nic o mej misji. Ta sprawa spoczywa zatem w rękach Montforge a. Ale co u diabła on
tu robi?
Muszkieter nie ucieszył się zbytnio widokiem Roquemonta, Wiedział, że to istny
barbarzyńca. Wszak on ściągnął z konia i zamordował z zimną krwią Villeroy a. Wiadomym
była, że Roquemont z całym spokojem przyłożył pistolet do umierającego Conciniego, by go
dobić. Z takim człowiekiem wszystko może się wydarzyć.
W każdym razie Roquemont był na drugim planie; ważniejszy Riberac. Pogoda, która do
tej chwili sprzyjała, groziła zmianą. D Artagnan ze względu na swój piękny strój nie był
ucieszony.
O trzeciej trzydzieści muszkieter znalazł się w pobliżu Bourg-Royal u. Pola były puste.
Panowała zupełna cisza. Tylko z daleka na drodze można było dostrzec tuman kurzu. Jakiś
jezdziec cwałował w stronę Paryża. D Artagnan ściągnął lejce, najrzał pistolet, wyciągnął
nieco szablę z pochwy i czekał. Samotny jezdziec zbliżał się do niego w szybkim tempie.
D Artagnan rozpoznał wkrótce swego człowieka i wjechał na środek drogi. Riberac na widok
częściowo, zablokowanej drogi wstrzyma galop konia i ze zdziwieniem patrzył na
muszkietera.
Co za dziwne spotkanie, panie d Artagnan! zawołał.
Riberac był bardzo sympatycznym oficerem, bogatym i z wielką przyszłością przed sobą.
%7łałuję bardzo, monsieur d Artagnan pokłonił się lekko lecz spotkanie to było
nieuniknione.
Słowa twoje są równie dziwne, podobnie jak i ton. Nie chce mi się wierzyć, żebyś
wyjechał umyślnie na moje spotkanie.
Riberac opuścił rękę na pistolet po lewej stronie siodła.
Bądz ostrożny, monsieur odezwał się d Artagnan mam dwa pistolety, gdy ty masz
tylko jeden.
Ach! Riberac wyprostował się. Więc to tak?
A tak, monsieur. Jakżesz mi przykro prosić cię o ten właśnie pistolet.
Twoja przykrość równa się mojej w odmowie spełnienia twego życzenia panie
d Artagnan. Riberac zsiadł z konia i obnażył szablę.
82
D Artagnan postąpił tak samo, gdyż miał do czynienia z bardzo wytwornym człowiekiem.
Riberac uśmiechnął się, pewny swego zwycięstwa.
Muszę cię uprzedzić, panie d Artagnan, że pobierałem lekcje fechtunku u włoskiego
mistrza i nauczyciela księcia Walii w Londynie.
A ja zabijałem tych, którzy dawali lekcje. En garde, monsieur!
Skrzyżowano szable. Po drugim skrzyżowaniu szabla d Artagnana utkwiła w sercu
Riberaca. Oficer padł martwy na ziemię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]