[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mknął obok Thompsona i gdyby profesor się nie nachylił, rozdarłby go na dwie części, a w
najlepszym razie przebiłby skafander i profesor zginąłby w wodzie. Thompson poznał w cie-
mnościach panujących pod wodą rybę-piłę. Zwrócił się do towarzyszy i wskazywał gestami
grożące niebezpieczeÅ„stwo. WÄ™drowcy nie mogli rozmawiać ze sobÄ…. Lüders poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ na
dnie, za jego przykładem poszła reszta nurków. Ryba-piła kilka razy przemknęła nad nimi,
jeden raz nawet potrąciła o linę Tamma i szarpnęła nią mocno. Na szczęście, jedno szarpnię-
cie, które oczywiście spostrzeżono na górze, oznaczało:  czuję się dobrze . W przeciwnym
razie podniesiono by go i znalazłby śmierć w paszczy ryby-piły.
Kilka minut nurkowie leżeli bez ruchu. Ryba, nie widząc zdobyczy, odpłynęła. Wszy-
scy odetchnęli z ulgą w metalowych hełmach i zaczęli ostrożnie wstawać. Lecz gdy ruszyli
naprzód, przeÅ›ladowca zjawiÅ‚ siÄ™ znowu. Lüders przeklinaÅ‚ na czym Å›wiat stoi, chociaż nikt
go nie słyszał. Sytuacja była poważna. Jak pozbyć się drapieżnika? Każdy ruch do przodu był
niebezpieczny, lecz nie mniej grozna była próba powrotu na powierzchnię. Co robić?
Müller wpadÅ‚ na szczęśliwÄ… myÅ›l. W momencie gdy ryba odpÅ‚ynęła na wiÄ™kszÄ… odle-
głość, odszedł na bok, zapalił latarkę elektryczną i położył na kamieniach w ten sposób, że
nurkowie pozostawali w cieniu, a światło padało w inną stronę. Następnie Muller wrócił, a
wszyscy czekali, co będzie dalej. Podstęp się udał. Do latarki zaczęły się zbliżać najrozmai-
tsze ryby. Wkrótce zjawiła się tam również ryba-piła. Jej oczy oświetlone światłem nie
dostrzegały nurków stojących w mroku. Za to wśród ryb, na które padało światło latarki,
znalazło się sporo smacznych kąsków, które ryba-piła zaczęła pożerać.
Wkrótce jednak zjawił się nowy drapieżnik  cętkowany rekin  i podjął z rybą-piłą
walkę na śmierć i życie. W oświetlonej przestrzeni wody drapieżniki atakowały się nawza-
jem. Odpływały, zderzały się i ścigały. Rekin usiłował podpłynąć z dołu i wpić ostre zęby w
* Dwa razy:  mało powietrza, pompujcie mocniej ; trzy razy:  dużo powietrza, pompujcie wolniej .
Thompson nie wymienił tych sygnałów, ich skafandry bowiem posiadały własny zapas powietrza.
brzuch ryby-piły. Lecz ona ruchem szybkim jak cięcie szabli unikała ciosu. Jednak po kilku
starciach ryba-piła została ranna. Woda zabarwiła się krwią. Lecz rybie-pile udało się również
zadać straszny cios rekinowi. Krew jak czerwona mgła lub łuna pożaru wypełniła pole walki.
Nagle w górze szarpnięto linę trzy razy  sygnał niebezpieczeństwa:  podnosimy
was .
Co tam się mogło zdarzyć?
Nurkowie poczuli, że są wciągani na pokład statku. Wszyscy byli ogromnie podnieceni.
Tam widocznie dzieje się coś niedobrego. Przeszło jeszcze kilka dręczących minut. Nurkowie
z niezadowoleniem patrzyli w górę, jak gdyby spodziewając się stamtąd wyjaśnienia.
Kiedy znalezli się w szalupie i zdjęli skafandry, dowiedzieli się o tym, co zaszło na
wyspie podczas ich nieobecności.
 Simpkins i Flores  opowiedział kapitan Murray  zorganizowali oblężenie statku
 Sybilla , na którym, jak się okazuje, ukrywał się ostatnio Slayton z Chińczykiem. Slayton
oświadczył, że się nie podda, i teraz właśnie rozpoczęła się strzelanina, słyszycie?
Istotnie, na wyspie rozległy się wystrzały karabinowe.
 My na razie zachowujemy neutralność  dodał Murray z uśmiechem.
Huttling zaczął oglądać teren walki przez lornetkę polową. Na skraju wyspy, koło
 Sybilli pod osłoną grubych masztów i nachylonych burt statków, skupili się atakujący.
Oblężonych nie było widać. Od czasu do czasu padały wystrzały z obu stron.
Nagle na pokładzie  Sybilli zjawił się Chińczyk. Był prawie nagi, wymachiwał jakimś
przedmiotem.
Następnie podbiegł do transportowca stojącego obok  Sybilli i rzucił weń granat.
Rozległ się wybuch i nagle nad statkiem ukazały się wielkie czarne kłęby dymu.
 Ropa! Pali się ropa!  zawołał kapitan Murray, który pierwszy zrozumiał, czym to
grozi.
Istotnie paliła się ropa, która znajdowała się w cysternie starego parowca. Płomień za-
czął ogarniać burty statku. Płonąca ciecz spływała coraz niżej, rozpływała się po morzu, paląc
się bez przerwy. Jak gdyby zapaliło się samo morze. A kłęby czarnego dymu wznosiły się
coraz wyżej, jak nad kraterem wulkanu, przesłaniając słońce i spowijając wszystko gęstą
zasłoną.
Strzelanina ucichła. Na wyspie zapanował popłoch. Syrena  Napastnika zawyła na
alarm. Tymczasem ognisty krąg rozszerzał się coraz bardziej, ogarniając znajdujące się w
pobliżu statki. Chińczyk biegł nad płomieniem wzdłuż burty i krzyczał coś jak szalony.
 %7łółta Rzeka! Wielka %7łółta Rzeka!
Nagle w dymie ukazał się koło Chińczyka Bocco. Schwycił Hao-Szena i zaczął go
taszczyć na drugą stronę statku, do mostku. Zapaliła się rufa  Sybilli . Wśród dymu mignęła
postać biegnąca na dziób statku. Był to widocznie Slayton, lecz nikt nie zwrócił na niego
uwagi. Rozległ się wystrzał. Strzelał zapewne Flores, lecz chybił. Slayton biegł dalej, skoczył
do wody i popłynął w kierunku Nowej Wyspy.
 Wątpię, czy się uratuje  rzekł Murray.  Płonąca ropa rozlała się na ogromnej
przestrzeni.
Vivian była niespokojna o Maggie i jej dziecko.
Wkrótce jednak ujrzała ją wśród pozostałych wyspiarzy. Nie zwracając uwagi na pożar
rozszerzający się z ogromną szybkością, mieszkańcy wyspy wpadali do mieszkań, by wydo-
stać jakieś rzeczy.
 Prędzej, Maggie, prędzej!  krzyczała Vivian.
Aodzie bez przerwy przewoziły wyspiarzy. Maggie z dzieckiem znalazła się na pokła-
dzie  Napastnika . O'Hara przyniósł Chińczyka na rękach. Edward Hortvan przybył razem z
Floresem. Flores był ponury. Zdawało się, że tylko on ze smutkiem rozstaje się z wyspą.
Gdzie indziej nie uda mu się zdobyć stanowiska gubernatora.
 Gdzie jest Bocco?  spytała Vivian.
 Spóznił się. Zaraz przyjdzie  odpowiedział O'Hara, któremu Chińczyk wyrywał się
z rąk. Widać było, że nieszczęsny zwariował.
 Moje rÄ™kopisy!  krzyknÄ…Å‚ nagle Lüders schodzÄ…c szybko do odjeżdżajÄ…cej Å‚odzi.
 Co pan robi, szaleńcze!  Huttling usiłował go zatrzymać.  Prawie cała wyspa
jest w ogniu.
 Nie, wiatr znosi dym na bok!  powiedziaÅ‚ Lüders i odpÅ‚ynÄ…Å‚.
 Simpkinsa również nie ma  denerwował się Murray.  Jeżeli wiatr skieruje ropę
w tamtą stronę, będzie miał odciętą drogę ratunku.
Na pokład wpadł Bocco. W ręku trzymał czerwone zawiniątko, z którego wystawał
kawałek galonu jego  dworskiego munduru...
Wiatr zmienił kierunek i płonąca ropa zaczęła zbliżać się szybko do  Napastnika .
 Kogo jeszcze brak?  spytał Murray.  Wkrótce trzeba będzie odbić od brzegu.
 Brak jeszcze Lüdersa i Simpkinsa...
 Właśnie ktoś nadbiega!
To stary Lüders obÅ‚adowany rÄ™kopisami biegÅ‚ przez kÅ‚adki.
Morze paliÅ‚o siÄ™ prawie tuż przy przeprawie, kiedy Lüders nadbiegÅ‚ i runÄ…Å‚ do Å‚odzi,
lecz zerwał się natychmiast, wyławiając z wody dziennik okrętowy, który mu wypadł z rąk.
 Gdzie jest Simpkins?  zawołano z pokładu, kiedy łódz zbliżyła się do statku.
 Widziałem Simpkinsa... Och, pozwólcie mi odetchnąć, duszę się... Widziałem, jak
biegł do rezydencji gubernatora. Podajcie rękę, w głowie mi się kręci...
Lüdersa podtrzymaÅ‚y mocne marynarskie dÅ‚onie. PÅ‚askodenna barka  przystaÅ„ wyspy
zaczęła się palić.
 Kiepska sprawa rzekł Murray.  Simpkins ma odciętą drogę odwrotu.
Poprzez gęste kłęby dymu Huttling dostrzegł wreszcie postać ludzką na pokładzie
 Elżbiety . Simpkins biegł w stronę przystani. Lecz w połowie drogi spostrzegł, że ją ogarnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire