[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na kremowym tle bardzo już wyblakÅ‚y. Kiedy przy­
chodziła tu z wizytą jako mała dziewczynka, siadywała
w jednym z tych foteli - wtedy jeszcze nie dotykała
nogami podłogi - i zajadała biszkopty, apetyczne,
prosto z piekarnika, ze śmietaną. Już nigdy potem nie
smakowały jej tak żadne ciastka.
- Mam nadzieję, że zanim przystąpimy do rzeczy,
zjesz coś po podróży. - Lila zdjęła serwetkę, która
zakrywała stojące na wielkim stole talerzyki z kanape-
czkami i ciastkami, jak zwykle, domowego wypieku.
Francuski serwis do herbaty, cel wizyty Nory, stał
rozstawiony na drugim końcu stołu w całej swej
okazałości i urodzie.
- Och, co za cudo! - krzyknęła Nora. - Dokładnie
taki, jakiego szukam.
- Całe szczęście, bo bałam się, że zrobisz taki szmat
drogi na próżno - powiedziała Lila, nalewając jej
herbaty. - Jaśminowa - dodała. - Mam nadzieję, że
ciÄ…gle jÄ… lubisz?
- Jak ty wszystko pamiętasz!
- Zawsze słodziłaś czubatą łyżeczkę - zachichota-
łała Lila. - Dalej tak słodzisz?
Nora przytaknęła, kręcąc głową z podziwu.
- Tak... wszystko pamiÄ™tam. MogÅ‚abym ci niejed­
no opowiedzieć. Ale co się dziwić, tyle lat byliśmy
sÄ…siadami!
- Mam wyrzuty sumienia, że wywiozę stąd to
cacko - westchnęła Nora. - Pewnie ma dla ciebie du­
żą wartość uczuciową.
- Hmm... Ten serwis stanowił część posagu mojej
prababki. Ale cóż, to tylko serwis. - Starsza pani
wzruszyła kruchymi ramionami. - Wyzbywamy się
rzeczy, wspomnienia pozostawiamy dla siebie. Nie ma
o czym mówić. No to powiedz swoją cenę. Od jakiej
sumy zaczynamy?
Nora parsknęła śmiechem.
- Przyznam ci siÄ™, że znowu znalazÅ‚am siÄ™ w ta­
rapatach finansowych. - Lila filuternie zmrużyła
oczy.
- JakiÅ› remont?
- Nie - uśmiechnęła się z zadowoleniem starsza
pani. - Tym razem to mój kaprys. Mamy tutaj taką
swoją małą tradycję. I teraz musi stać się jej zadość.
Chcę wydać wielkie przyjęcie dla moich przyjaciółek
z klubu brydżowego. A to prawdziwe damy i mają
swoje wymagania - dodała.
Nora powiedziała głośno sumę, o której myślała.
Lila z uznaniem skinęła głową.
- Moja droga, mogę ci sprzedać wszystko, co jest
w tym domu, jeżeli zawsze będziesz proponowała mi
takie ceny.
- Daj spokój - westchnęła Nora. - Wiem prze­
cież, jak to jest. Ja dałabym wszystkie pieniądze, byle
tylko odzyskać pamiątki rodzinne.
- Co tam pamiątki. - Lila machnęła niedbale ręką.
- Masz przecież tyle cudownych wspomnieÅ„ z dzie­
ciństwa.
- Przynajmniej do szesnastego roku życia - przy­
znała Nora.
- Tak. No cóż, szczęśliwe dzieciństwo musi się
kiedyś skończyć - odparła Lila. - Ale byliście taką
wspaniałą rodziną. Cała wasza trójka. I te cudowne
przyjęcia w waszym ogromnym domu! Cały Nowy
Orlean pilnie wypatrywał zaproszeń. I twój ojciec. Jak
on was obie kochał! Nigdy nie mogłam zrozumieć tego,
co się stało.
- Ja też ostatnio dużo o tym myÅ›lÄ™. - Nora po­
prawiła się w fotelu. Głośno westchnęła, j'akby
chciała zrzucić z siebie jakiś ciężar. - Widzisz, Lila,
on wrócił. Mój ojciec znowu pojawił się w moim
życiu.
- Wielki Boże! - wykrzyknęła starsza pani - Po
tylu latach? No i co?
Coś jej podpowiadało, żeby zmilczeć o chorobie
Phillipa. Nie powinna chyba mówić o tym tej starej
kobiecie. Zresztą, to nie było najważniejsze. Odstawiła
filiżankę z niedopitą herbatą, zastanawiając się, jak
i co odpowiedzieć.
- No cóż, wygląda niezle - powiedziała ostrożnie.
- Zdaje się, że chce nadrobić wszystkie stracone lata.
- A ty?
- Sama nie wiem. Też bym chciała, ale wiesz, tyle
czasu minęło...
Lila skinęła głową w milczeniu i nalała sobie
herbaty z czajniczka.
- Mieszka teraz u mnie - ciągnęła Nora. Kiedy
wypowiadała to zdanie, uderzyła ją na nowo dziwacz-
ność tej sytuagi.
- Hmm... Rzeczywiście, to dość szczególny układ.
- Lila podniosła filiżankę do wąskich ust. - Ja na twoim
miejscu nie wiedziałabym, jak postąpić. Pamiętam, że
Phillip odznaczał się raczej trudnym charakterem. Twoja
matka nie miała z nim łatwego życia - uśmiechnęła się
smutno. - Tak - powiedziaÅ‚a w zamyÅ›leniu. - ByÅ‚ mÅ‚o­
dszy ode mnie. Pamiętam go jeszcze jako chłopca. Już
wtedy wyróżniał się ogromnym temperamentem.
Nora spojrzała na nią wyczekująco, jakby chciała
zachęcić do dalszej opowieści.
- Lubiłam jego towarzystwo jak wszyscy. - Lila [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire