[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Cóż, magia wspomnień ciągle działa, ale może tym razem przeniesiemy się do
sypialni. - Wziął ją na ręce.
- Jasne. - Zachichotała, gdy zaczął kręcić się w kółko. Gdy doszli do łóżka, Nick
rzucił Britt na materac i upadł obok niej. Rozejrzała się po pokoju. Drewniane regały, na
półce kilka kasków motocyklowych, skórzane kurtki wiszące nieco dalej... - Tu nic się
nie zmieniło - powiedziała.
- Od dawna tu nie sypiam. Mieszkam w hotelu. Tata był zbyt zajęty, by myśleć o
przemeblowaniu domu.
- Bardzo lubię to miejsce. Naprawdę musisz wszystko sprzedać?
R
L
T
Zasępił się.
- Nie chciałbym doprowadzić domu do ruiny, a brakuje mi czasu, żeby tu coś ro-
bić.
- Wynajmij zarządcę i kilku robotników. Przecież pamiętasz, ile ta farma znaczyła
dla twojego taty.
W głębi duszy nie miał najmniejszej ochoty, by rozstawać się z gospodarstwem.
Decyzja nie przyszła mu łatwo.
- Sama wiesz, że czasem trzeba zerwać z przeszłością i spróbować czegoś nowego
- powiedział bez przekonania.
Brittany przynajmniej na razie odpuściła.
- Czy to ten medalion, który dałam ci w prezencie? - spytała zaskoczona, spogląda-
jąc w stronę lustra. O jego krawędz zaczepiony był srebrny łańcuszek.
Nick zaczerwienił się lekko. Zawsze upierał się, że nie jest sentymentalny.
- Możliwe - stwierdził wymijająco.
Britt zeskoczyła z łóżka.
- To właśnie ten! Nie do wiary. Przechowywałeś go tyle lat.
Nick wstał i oparł dłonie na jej biodrach. Zarzuciła mu ręce na szyję i delikatnie
pocałowała.
- Bardzo cię pragnę - szepnął, całując jej szyję, po czym odsunął ramiączko grec-
kiej sukni, która zsunęła się z delikatnym szelestem. - Jesteś jeszcze wspanialsza - wyzna
z zachwytem. - Jeśli to w ogóle możliwe...
Zaczęła zdejmować z niego marynarkę.
- Nadal lubisz mówić komplementy, ale teraz działajmy, zamiast rozmawiać.
- Aha, czyli chcesz więcej akcji...
- Tak, więcej akcji, Nick.
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Ta noc zmieniła wszystko.
- Tu jest tak samo jak dawniej! - zawołała Brittany, ciągnąc go w stronę rzeki.
Nick nie miał wyjścia, teraz poszedłby za nią na koniec świata. Z każdym pocałun-
kiem i pieszczotą wracał czas, gdy szalał na jej punkcie. Zdał sobie sprawę, że przed
dziesięcioma laty niepotrzebnie się oszukiwał. Wmawiał sobie, że łączyło ich tylko po-
żądanie. Wreszcie pogodził się z prawdą, a małżeństwo dla biznesu okazało się kolejnym
oszukiwaniem samego siebie. Zawsze łączyło ich znacznie więcej niż tylko pociąg fi-
zyczny.
- Tęsknisz za Jacarandą? - odezwał się.
Zaskoczyła go powaga, z którą zadał to pytanie.
- Próbowałam zapomnieć i nie tęsknić. - Pogłaskała go po policzku. - Nie potrafi-
łam. To wyjątkowe miejsce, o którym zawsze pamiętam. - Przerwała na chwilę, po czym
dodała cicho: - Nigdy o tobie nie zapomniałam.
- Jak ja o tobie.
Objął ją i pocałował. Najpierw delikatnie, potem coraz namiętniej. Podciągnął jej
koszulkę i zaczął całować piersi. Nagle rozległ się nad nimi skrzeczący śmiech kukabury,
zupełnie psując nastrój. Nick pogroził ptakowi, który obserwował ich z gałęzi pobliskie-
go drzewa. Jednocześnie zdał sobie sprawę, że stoją tuż obok ścieżki ulubionej przez
spacerowiczów. Na pewno nie było to najlepsze miejsce na wymyślne pieszczoty.
- Kiedyś lubiłaś te ptaszyska - przypomniał. - Ale ten ma okropne maniery.
Roześmiała się i poprawiła koszulkę.
- Może dokończymy rozmowę w domu? - spytała z uśmieszkiem.
- Słusznie, czas wracać...
Brittany nerwowo chodziła po pokoju. Spoglądała wrogo na ekran laptopa wyświe-
tlający najświeższy mejl. Dostała awans. David sprawdził nadesłane wyliczenia, obejrzał
zdjęcia i film z plantacji, przeczytał komentarze i objaśnienia, a w końcu podjął decyzję.
Spisała się doskonale, zasługiwała na stanowisko naczelnego dyrektora agencji Sell.
R
L
T
To oznaczało, że nie miała powodu, by zostać tu dłużej. Co w tej sytuacji ze mną i
Nickiem? - zastanawiała się gorączkowo. Powinna podskakiwać z radości. Zrealizowała
największe marzenie. Poza tym stać ją już było na zwrot pieniędzy ojcu i ostateczne roz-
liczenie się z przeszłością.
Jednak nie potrafiła się cieszyć. Musiała powiedzieć Nickowi prawdę. Nadszedł
czas, by wyjechać i zająć się wymarzoną pracą. Problem polegał na tym, że jej marzenia
zupełnie się zmieniły. Usłyszała kroki za drzwiami. Gwałtownym ruchem zatrzasnęła
laptopa. Czuła, że jeszcze nie jest gotowa do rozmowy.
- Cześć, co słychać u najpiękniejszej dziewczyny w Australii? - spytał Nick, wcho-
dząc do pokoju.
- Wszystko doskonale - odpowiedziała bez przekonania, zmuszając się do uśmie-
chu.
- Chodz, po ciężkim dniu w biurze należy mi się pocałunek od żony.
Schroniła się w jego uścisku, szukając pocieszenia. Nie mogła poradzić sobie z
dręczącym dylematem. Chciała awansu i lubiła swoją pracę. Chciała być z Nickiem. Te
dwa marzenia wykluczały się wzajemnie.
- O co chodzi? - spytał, wyczuwając jej napięcie.
- Musimy porozmawiać o naszym układzie.
- Masz na myśli nasze małżeństwo? - upewnił się, marszcząc brwi.
- Nick, dostałam awans.
- Gratuluję. - Patrzył na nią chłodno, jakby spodziewał się, że zaraz usłyszy słowa
pożegnania.
- Naprawdę nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko...
- Kiedy wyjeżdżasz?
Nie prosił, by została, nie mówił o miłości...
Przecież było im z sobą dobrze i w ciągu dnia, i podczas gorących nocy. Nie chcia-
ła rozstania. Musi być jakieś wyjście, myślała gorączkowo.
- Mój wyjazd zależy od ciebie - powiedziała w końcu, siadając na łóżku. Zajął
miejsce w fotelu naprzeciw. - Nie usiądziesz przy mnie?
- Dobrze wiesz, czym to się skończy.
R
L
T
- Nie pora na żarty, Nick - powiedziała ze smutkiem.
- Więc czego tak naprawdę chcesz?
- Wszystkiego. Mojej pracy, awansu, ciebie... - Urwała, by sprowokować go do
mówienia, jednak on siedział z ponurą miną, dlatego mówiła dalej: - Początkowo nasz
związek miał być tylko czystym biznesem. Wyznaczyliśmy sobie granice, które przekro-
czyliśmy. - Odetchnęła głęboko. - Chcę, by nasze małżeństwo było prawdziwe. Aączy
nas coś wyjątkowego. Rozstaliśmy się na całe lata i nic się między nami nie zmieniło.
Jeśli zostaniemy razem, być może osiągniemy najlepsze, co może zdarzyć się w życiu. -
Gdy Nick przetarł twarz dłonią i odetchnął z ulgą, dodała: - Zrobię wszystko, żeby to
małżeństwo przetrwało, nawet gdybym musiała rzucić pracę w Londynie i przenieść się
tutaj... - Poczuła wielką ulgę. Pozbyła się wątpliwości. Podjęła decyzję, która mogła zbu-
rzyć jej dotychczasowe życie... nagle wszystko stało się proste.
- Naprawdę zrobiłabyś to dla mnie? - spytał cicho.
- Dla nas. - Usiadła mu na kolanach.
- Do diabła, Red, nie wiem co powiedzieć... - Objął ją.
- Na razie nic nie musisz mówić. - Położyła mu palec na ustach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright 2016 Moje życie zaczęło się w dniu, gdy cię spotkałem.
    Design: Solitaire