[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mgnienie zniknęła straszna przyszłość, bolesna przeszłość. Całym ciałem przywarła do jego
ciała, a gdy poczuła, jak reaguje na intymną bliskość, z cichym jękiem wtuliła się w niego.
Uniósł ją nad ziemię. Jego wargi stały się gorące i namiętne. Dawała mu z siebie to, czego
żądał. W tej chwili należał do niej, a ona kochała go tak bardzo! Wieki pózniej opuściła
ramiona i łagodnie wysunęła się z jego objęć. Jej nozdrza wypełniał zapach jego wody
kolońskiej, czuła smak jego ust. Miała nadzieję, że zapamięta tę chwilę do końca. - Dzięki -
wyszeptała schrypniętym głosem. Wpatrywała się w jego twarz, jak gdyby chciała nauczyć
się jej na pamięć. I tak było.
- Zaproponowałem spotkanie, bo chciałem z tobą porozmawiać - zaczął.
- I porozmawialiśmy - odparła, cofając się o krok - chociaż nie doszliśmy do żadnego
porozumienia. Oboje nosimy w sercach zbyt wiele blizn. Nie możemy się cofnąć. Ale
obiecuję, że nie skrzywdzę Maggie, nawet jeśli to będzie wymagało mojego odejścia z pracy.
Zadowala cię to?
- Nie musisz posuwać się aż tak daleko - odburknął.
- Obawiam się, że niestety tak to się skończy. Zobaczysz. Maggie ma przewagę i
doskonale o tym wie. Ale to nie ma znaczenia - dodała. - %7ładnego znaczenia - powtórzyła. -
Może to nawet i lepiej... - Zamilkła, wzięła głęboki oddech. - Zegnaj, Powellu. Cieszę się, że
ci się powiodło. Masz wszystko, czego pragnąłeś. %7łyczę ci szczęścia.
Z tymi słowami odwróciła się i weszła do domu. Nie podziękowała za kawę. I tak
pewnie tego nie oczekiwał.
Ojciec oglądał program w telewizji. Zawołała do niego na dobranoc, a on,
zaabsorbowany, nawet nie spytał, jak było. Ucieszyła się, że oszczędził jej upokorzenia,
oszczędził jej współczucia, z jakim patrzyłby na wzbierające w niej łzy.
Powell ciężkim krokiem wchodził do domu. Czul się wyprany z wszelkich uczuć,
zmęczony i zniechęcony. Ciągle żywił nadzieję, że on i Antonia znajdą nić porozumienia i
odbudują ich związek. Okazało się jednak, że nie potrafi wznieść się ponad gorycz, a dzisiaj
wieczorem ona zatrzasnęła przed nim drzwi. Pocałowała go tak, jak gdyby się z nim żegnała.
Może rzeczywiście tak było? Nie lubi Maggie i to się nie zmieni. Maggie także nie lubi
Antonii. Sally odeszła, lecz postawiła między nimi zaporę w postaci małej zbuntowanej
dziewczynki. Nie zdoła odzyskać Antonii, bo na ich drodze stoi córka. Ta myśl napełniła jego
serce smutkiem, ponieważ dzisiaj wieczorem zrozumiał, jak wiele Antonia wciąż dla niego
znaczy. Ku swojemu zaskoczeniu zastał Maggie siedzącą na najniższym stopniu schodów,
ubraną jak do szkoły, czekającą na niego.
- Dlaczego nie jesteś w łóżku? - spytał. - Gdzie jest pani Bates?
Maggie wzruszyła ramionami.
- Musiała iść do domu. Powiedziała, że dam sobie radę, bo niedługo wrócisz. - Przez
zmrużone powieki spojrzała na ojca wzrokiem pełnym urazy. - Powiedziałeś pani Hayes, że
lepiej, żeby była dla mnie miła?
Powell zmarszczył brwi.
- Skąd wiesz, że spotkałem się z panią Hayes?
- Od pani Bates. - Teraz oczy Maggie rzucały wyzywające błyski. - Powiedziała, że
pani Hayes jest miła, ale to nieprawda. Dla mnie jest wredna. Powiedziałam jej, że jej
nienawidzisz. %7łe chcesz, żeby wyjechała i już nigdy nie wracała. Bo przecież tak
powiedziałeś.
Powell poczuł, jak wzbiera w nim lodowata wściekłość. Nic dziwnego, że Antonia
była tak wrogo nastawiona, taka podejrzliwa.
- Kiedy jej to powiedziałaś?
- W zeszłym tygodniu. - Maggie zadarła brodę.
- Ja też chcę, żeby wyjechała. Nienawidzę jej!
- Dlaczego?
- Bo jest głupia - burknęła Maggie w odpowiedzi.
- Kiedy Julie przynosi jej kwiatki i się jej podlizuje, rozpływa się w zachwytach. Julie
już nie spędza przerwy ze mną, bo wciąż maluje laurki dla pani Hayes.
Niechęć na twarzy córki była dla Powella czymś nowym. Przypomniała mu się Sally i
wszystko, co mówiła o Antonii. Wyrażała się pogardliwie o jej studiach i posadzie
nauczycielki. Sally nie chciała kształcić się dalej. Chciała wyjść za mąż za niego.
Powiedziała, że Antonia śmiała się, kiedy odwołał ślub, i że zamierza wydać się za George'a,
który jest znacznie bogatszy... Kłamstwa! Same kłamstwa!
- Od dzisiaj będziesz odrabiała pracę domową - oświadczył. - I przestaniesz
zachowywać się niegrzecznie na lekcjach.
- Nie jestem niegrzeczna! I odrobiłam zadanie!
- Powell potarł czoło. Maggie była trudnym dzieckiem. Kupował jej zabawki, lecz nie
znosił jej obecności. Jej widok wzbudzał w nim poczucie winy. - Skarżyła się, że jestem
niegrzeczna? - dopytywała się teraz.
- Co za różnica, co mówiła? - Zgromił córkę wzrokiem, aż cofnęła się przestraszona. -
Masz się podporządkować, bo będzie zle - zagroził.
Z tymi słowami odwrócił się i poszedł do siebie. Nie zdawał sobie sprawy, jak taki
wybuch może podziałać na wrażliwe dziecko, które kryje się ze swoimi uczuciami przed
dorosłymi. Wojowniczość i agresja były jedynie maską, którą przywdziewała Maggie, żeby
ludzie nie widzieli, jak bardzo mogą ją zranić.
Teraz maska opadła. Maggie odprowadziła ojca wzrokiem. Miała oczy pełne łez, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright 2016 Moje życie zaczęło się w dniu, gdy cię spotkałem.
    Design: Solitaire