[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się ze mną kontaktować. Stracisz tylko czas. Mam plany na przyszłość i nie ma w
nich miejsca dla Ciebie. Wracaj do Melbourne i żeń się ze swoją włoską
dziewczyną. Jest Włoszką, prawda? Tak, oczywiście, że tak.
Ciao, Jordan
Gino opadł na łóżko.
Popełnił błąd, nie mówiąc Jordan całej prawdy. Do diabła, mógł chociaż
wyznać, że zerwał z Claudią.
Jeszcze raz przebiegł wzrokiem list, próbując czytać między wierszami,
odnalezć choć cień nadziei.
Nic nie znalazł.
77
S
R
Jej stwierdzenie, że nie ma dla nich przyszłości, przypomniało mu o
obietnicy złożonej ojcu. Jordan chciała wyjść za mąż, a on nie mógł jej tego
zaoferować.
We wzmiance o dziewczynie przebijała nuta zazdrości. Dlaczego zatem
była zazdrosna, jeśli jej na nim nie zależało?
Musiał jednak coś zrobić. Nie mógł wrócić do Melbourne, zanim nie
sprawdzi wszystkich możliwości. Jeśli Jordan choć odrobinę na nim zależy, on
musi to wykorzystać.
Nie wiedział, która jest godzina, ale był pózny ranek. Czas na prysznic,
ubranie siÄ™ i wizytÄ™ u Jordan.
Jordan miała siebie kompletnie dosyć. Płakała od chwili, kiedy wróciła do
domu.
Nie spała. Nie jadła.
Pomyślała, że kiedy zadzwoni do Chada i będzie już miała to za sobą,
poczuje się lepiej. W Nowym Jorku była mniej więcej pora lunchu. W każdym
razie nie środek nocy.
Przygotowała się na jedną z najtrudniejszych rozmów telefonicznych,
jakie miała w życiu odbyć.
Kiedy Chad od razu nie odebrał, poczuła ulgę. Jednak kiedy telefon
odebrała kobieta, ulgę zastąpiła irytacja.
- Tak, słucham? - powiedziała ta osoba radosnym tonem.
- Czy mogłabym rozmawiać z Chadem? - spytała Jordan przez zaciśnięte
zęby.
- Chad, skarbie, to do ciebie.
- Tak, słucham - odezwał się Chad.
- Chad. To ja, Jordan.
- Jordan...
- Tak, twoja narzeczona - rzuciła. - Pamiętasz mnie jeszcze?
- Ach...
78
S
R
- Co to ma znaczyć?
- Miałem do ciebie zadzwonić - powiedział, głosem przepełnionym
poczuciem winy.
- Kim jest ta kobieta? - spytała ostro.
- To Caroline.
- Czy mogę wiedzieć, kim jest Caroline?
- Byłem z nią kiedyś zaręczony. Zanim przyjechałem do Australii. My...
Pokłóciliśmy się i pomyślałem... No cóż, pomyślałem, że już mnie nie kocha...
- Ale kocha?
- Tak.
- A ty wciąż ją kochasz?
- Tak. Przepraszam, Jordan. Jordan nie wiedziała, co powiedzieć.
- Posłuchaj - kontynuował Chad. - Nawet zanim znów spotkałem
Caroline, zacząłem podejrzewać, że oświadczenie się tobie było błędem. Jesteś
wspaniałą dziewczyną, Jordan, i naprawdę było mi z tobą dobrze. Ale prawda
jest taka, że nie taką żonę chcę mieć. Przepraszam, Jordan.
Jordan nie chciała przeprosin. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
Nigdy i nigdzie.
- A jeśli chodzi o pierścionek... - dodał.
- Co z nim?
- E... Mogłabyś mi go przesłać kurierem jak najszybciej? Caroline i ja
wydajemy przyjęcie zaręczynowe w przyszłym tygodniu.
Jordan zamrugała oczami, po czym potrząsnęła głową.
- Pewnie. Nie ma sprawy. ZrobiÄ™ to jutro rano.
- Jesteś na mnie zła...
- No proszę, co za intuicja! Właściwie to nie jestem, Chad. Czuję ulgę.
- UlgÄ™?
- Tak. Jeśli w końcu wyjdę za mąż, to tylko za mężczyznę, który
naprawdę mnie pokocha. Cześć.
79
S
R
Odłożyła słuchawkę, zanim zdążył coś jeszcze powiedzieć. A potem
opadła na najbliższy fotel i się rozszlochała. Nie z powodu Chada. Rozpłakała
się dlatego, że żaden mężczyzna nigdy jej nie kochał i nigdy nie chciał jej za
żonę.
W południe wciąż leżała zwinięta w kłębek, a po jej policzkach płynęły
cicho łzy. Miała kompletnie dosyć.
- Wystarczy - powiedziała w końcu i poszła do łazienki.
Stała pod prysznicem bardzo długo, podstawiając twarz pod strumień
gorącej wody. Potem wysuszyła ręcznikiem włosy i narzuciła lekki różowy
szlafroczek.
Pomyślała, że może uda jej się zjeść tost i wypić kawę, poszła więc boso
do swojej białej kuchni. Właśnie nastawiła wodę w czajniku i włożyła dwa tosty
do tostera, kiedy zadzwonił domofon.
Jordan zamarła.
Zanim ruszyła w stronę drzwi, wiedziała, kto to dzwoni.
- Kto tam? - wydusiła mimo to.
- Gino.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? - zapytała. - Ach tak. Zapomniałam.
Kazałeś mnie śledzić.
- Wpuść mnie, Jordan.
Nacisnęła guzik, zwalniający blokadę drzwi na dole i wróciła do kuchni.
Wyjęła tosty i wyciągnęła z szafki drugi kubek.
Przez moment zastanawiała się, czy nie przyczesać włosów albo ubrać
się, ale stwierdziła, że nie będzie się przejmować. Nich zobaczy ją w najgor-
szym stanie, ze spuchniętymi, czerwonymi oczami i bez makijażu. Może
wystarczy mu tylko jedno spojrzenie i odejdzie.
Zapukał mocno do drzwi.
Jordan poprawiła szlafrok i podeszła otworzyć.
80
S
R
Kiedy sięgała ręką do klamki, poczuła ucisk w żołądku. Czego tym razem
chciał?
Jeśli przyszedł po to co zawsze, to będzie rozczarowany. Już nie mógł jej
do niczego zmusić, jej związek z Chadem przeszedł do historii.
Wzięła kilka głębokich oddechów, a potem otworzyła drzwi, przybierając
kamienny wyraz twarzy.
Wyglądał świetnie. Obejrzałaby się za nim każda dziewczyna.
Ale Jordan była dorosłą kobietą, która ma własny rozum. Czas, żeby z
niego wreszcie skorzystać.
- Czego chcesz, Gino? - spytała ostro. - Myślałam, że wyraziłam się w
liście wystarczająco jasno.
Spojrzał jej w oczy.
- Płakałaś. Dlaczego?
- Kobiety dużo płaczą - rzuciła. - Z wielu różnych powodów.
- Kiedy mieszkaliśmy razem, nigdy nie płakałaś - stwierdził.
- Wtedy byłam szczęśliwa.
- A teraz nie jesteÅ›?
Jordan skrzywiła się, widząc, jak otwierają się drzwi sąsiedniego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire