[ Pobierz całość w formacie PDF ]
konieczności zabezpieczenia się, opisującym czarno na białym wszystkie te cudowne rzeczy, które ma zamiar z
nią robić, gdy wreszcie zabierze ją do Francji. Przez głowę przemykały jej wszelkie możliwe reakcje ojca. Z
pewnością nie pozwoli jej wyjechać. Na myśl, że mogłaby już nie zobaczyć Nicky ego, ogarnęło ją takie
przerażenie, że omal nie zemdlała. Szloch wydzierał się z jej piersi przy każdym oddechu.
Kościelny hol był jasno oświetlony, po szybach nie zasłoniętych okien spływały krople deszczu. Wewnątrz
panował ożywiony ruch; w nozdrza uderzył ją zapach naftaliny, kurzu i niezbyt czystych ubrań. Panie z parafii, w
filcowych kapeluszach, stały wokół uginających się stołów na kozłach, grzebiąc w oddanych przez innych ludzi
rzeczach, szukając ewentualnej okazji, sprytnie obniżając wartość ubrań, o których niby to nie wiedziały, że
zostały przysłane przez współtowarzyszki od sortowania.
Myślę, że nie zadała sobie trudu, by wyprać te gorsety powiedziała żona rzeznika, wrzucając je
pogardliwie do najbliższego kosza. A ta suknia jest całkiem przetarta pod pachami.
Aady Jacintha przysłała futro z lisa bez ogona zauważyła miejscowa akuszerka. Szczury, szczury!
wykrzyknęła, machając na kota dozorczyni, który ominąwszy ją z daleka, skoczył na stertę starych książek i płyt.
Dzień dobry, Imogeno powiedziała żona rzeznika. Przyszłaś nam pomóc? Myślałam, że wyjeżdżasz
jutro na wakacje.
Jilly Cooper / Imogena / 34
Wyjeżdżam odrzekła Imogena, gorączkowo grzebiąc w stercie płaszczy.
Jeśli szukasz tatusia, to jest tam.
Usiłując przebić wzrokiem unoszący się kurz, Imogena zmartwiała nagle z przerażenia. W odległym kącie,
przed dużym popstrzonym przez muchy lustrem, pracownica poczty, panna Jarrold, przymierzała szkolny,
sięgający jej do kostek, płaszcz Imogeny. Pani Connolly, dochodząca pomoc domowa jej matki, oraz pastor
namawiali jÄ… do kupna.
Ten płaszczyk jest dość wytrzymały mówiła panna Jarrold. Mogłabym poprosić moją siostrę z
Malham, żeby mi go wywróciła na drugą stronę.
Bardzo twarzowy, panno Jarrold powiedział jowialnie pastor. Na ustach miał znów swój służbowy
uśmiech .
Nie jestem pewna co do koloru, Fisie zastanawiała się pani Connolly. Pannie Imogenie też nie było w
nim najlepiej.
Mam zamiar używać go wyłącznie do prac w ogrodzie i podczas spacerów. Za pięćdziesiąt pensów to
okazja odparła panna Jarrold i odwracając się z powrotem do lustra, stanęła w pozie modelki, wsunąwszy ręce
do kieszeni. O, coÅ› tu jest.
W okamgnieniu przebiegłszy przez hol, Imogena znalazła się obok niej w momencie, gdy wyciągała z
kieszeni paczuszki wraz z listem Nicky ego.
Co to jest. u licha?
To moja własność powiedziała Imogena, wyrywając jej z rąk paczuszki.
Panna Jarrold była tak przestraszona, że odskoczyła do tyłu, wpadając z trzaskiem na gipsową figurkę cesarza
japońskiego.
Imogeno! zagrzmiał pastor. Gdzie się podziały twoje dobre maniery i co tam masz?
Nic mruknęła, czerwieniąc się jak burak.
Listy miłosne i zdjęcia powiedziała spokojnie pani Connolly, która wręcz nie cierpiała pastora i dobrze
widziała, co było w kieszeni. %7ładna dziewczyna nie chciałaby tego stracić, prawda, kochanie? O, przyszła
właśnie lady Harris. Pewnie chce pomówić z panem na temat bufetu, pastorze.
Ach tak, rzeczywiście. Witam, witam powiedział pan Brocklehurst dzwięcznym głosem i
wykończywszy do reszty gipsowego mikado, ruszył w stronę drzwi.
Przez chwilę Imogena i pani Connolly patrzyły na siebie.
Dziękuję wyjąkała Imogena. To było strasznie uprzejme z pani strony.
Lepiej się zabezpieczyć, niż potem żałować powiedziała pani Connolly. Moja Connie używa ich od
lat. Na twoim miejscu schowałabym je bardzo dobrze, zanim twój ojciec się połapie. %7łyczę ci miłego wypoczyn-
ku. Mam nadzieję, że wrócisz opalona na Murzyniątko.
Wygląda na to, że jej się śpieszy zauważyła niewinnie panna Jarrold. Czy ona ma kogoś?
Tak się składa, że ma odrzekła pani Connolly, która wiedziała doskonale, że panna Jarrold ma zwyczaj
czytania wszystkich kartek, które przechodzą przez pocztę. W każdym razie nie opowiada mi o tym.
Ostatnich parę godzin stanowiło istną męczarnię, wreszcie jednak Imogena znalazła się w londyńskim
pociągu; mała walizeczka powędrowała na półkę bagażową. Matka, Juliet i Homer, z opuszczonymi głowami,
smutni, stali na peronie. Nagle Imogena poczuła, że ma ściśnięte gardło.
Przepraszam, że byłam taka okropna i nudna przez ostatnich kilka tygodni. Wynagrodzę wam to wszystko,
naprawdę. Wychyliła się przez okno. Szkoda, że wy też nie jedziecie.
Jilly Cooper / Imogena / 35
Będzie nam wszystkim ciebie brakowało powiedziała matka.
Nie zapomnij przysłać nam widokówki prosiła Juliet.
Bądz ostrożna z piciem wody przestrzegała pastorowa.
Pamiętaj, że czystość moralna zaczyna się i kończy w domu powiedziała Juliet. Masz tu coś do
czytania w czasie podróży. Wręczyła Imogenie paczkę, gdy pociąg już ruszył. Były to Kamasutra i Slońce
jest moim przekleństwem.
Stopniowo ciemne kamienne mury, kominy fabryczne, okopcone domy, sznury ze schnÄ…cÄ… bieliznÄ… i brudne
białe kury w ogrodach pozostały w tyle. Była w podróży.
Jilly Cooper / Imogena / 36
Rozdział 5
Na półtorej godziny przed końcem podróży zaczęła robić makijaż. Na pół godziny doszła do wniosku, że
wygląda okropnie, starła wszystko i zaczęła od początku. Nowa, bardzo tania sukienka, ciemnozielona z białym
kołnierzykiem, która wydawała się taka ładna, gdy mierzyła ją w sklepie, teraz była wymięta jak ścierka do
naczyń. Nowe rajstopy zwijały się w obarzanki wokół jej kostek. Pociąg dojechał do King s Cross. Imogena,
jako jedna z pierwszych, przepchnęła się przez tłum, promieniejąca uśmiechem, W pełnej gotowości, niczym
reklama Kolei Brytyjskich. Tylekroć przeżywała tę chwilę w marzeniach. Ludzie biegli i rzucali się sobie w
ramiona, całowali się, zbierali walizki. Po Imogenę nikt nie wyszedł. Tłum się rozproszył, a Nicky ego wciąż nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]