[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wziąć Marnie na bok, powiedzieć jej prawdy i obiecać, że nic się między nimi nie zmieni. Nie miał pojęcia, jak się sprawy
potoczą. W tej chwili w ogóle nie wiedział nic.
Marnie wróciła do samochodu. Gdy odjeżdżała, minęło ją jakieś auto, którego nie znał. Olivia. Miał nadzieję, że nie było
żadnego nowego incydentu.
- Jedzie - powiedział. - Jesteś gotowa?
Kayla kiwnęła głową.
Rozmowa kompletnie wyczerpała Kaylę. O dziesiątej spała już na kanapie. Olivia opowiedziała jej wszystko: jak
dowiedziała się, że jest w ciąży, jak zareagował ojciec, jak było w domu dla niezamężnych matek, a także, jak powiedzieli
jej, że Zach ją porzucił i że dziecko urodziło się martwe.
32
W pierwszej chwili mała wpadła w złość, ale za chwilę gniew przeszedł w płacz.
- Jak twój ojciec mógł zrobić coś takiego? Nienawidzisz go za to?
Dobre pytanie, pomyślała Olivia.
- Muszę oddzielić moje uczucia do ojca od tego, co zrobił.
- Och, chyba rozumiem. Ja też muszę zastanowić się nad swoimi uczuciami do mamy - powiedziała Kayla.
To był przełom.
- Czy naprawdę, ale tak naprawdę, nie jesteś wściekła na swojego ojca? - spytała Kayla. - Jak to możliwe?
- Wiesz, Kayla - odparła Olivia - jedno uczucie przyćmiewa wszystkie inne: radość z tego, że żyjesz.
Kayla się uśmiechnęła. I najwyrazniej miała dość jak na jeden wieczór. Zanim Olivia wróciła z kuchni z dwoma
kawałkami ciasta, chrapała już na kanapie.
Zach zaniósł ją na górę. Olivia szła za nimi z mocno bijącym sercem.
- Mogę ją ułożyć? - spytała. - Pierwszy raz.
Uśmiechnął się.
- Zmiało.
Usiadła na brzegu łóżka, podciągnęła kołdrę i przez minutę patrzyła, jak mała oddycha, jak unosi się i opada jej pierś.
Moja córeczka, pomyślała, zachwycona twarzą dziewczynki, w której łączyły się rysy jej i Zacha. Kayla miała oczy Zacha
i nos Olivii. Jego uśmiech, ale jej włosy.
Gdzieś z głębi napłynęła fala gwałtownej, silnej miłości. Olivia poczuła łzy w oczach.
- Tak mi żal, że nie byłam świadkiem twojego dzieciństwa - wyszeptała. - Tak bardzo żałuję, że mnie tu nie było. I że
myślałaś, że ciebie nie chcę.
Poczuła na ramieniu mocną dłoń; odwróciła się. Zach stał obok.
- Jesteś tu. To jest ważne. Dziś i na przyszłość.
Kiwnęła głową, niezdolna, by cokolwiek w tej chwili powiedzieć.
- Dziękuję, Zach. Wiem, że i tobie na pewno jest ciężko. Nagle, po trzynastu latach, musisz podzielić się z kimś córką.
- Zawsze tego chciałem, Olivio. %7łeby Kayla miała matkę. Nie mogło być inaczej.
Uśmiechnęła się i obejrzała na Kaylę, która oplotła ręką Puchatka.
- Wiem, że jutro padnie mnóstwo pytań i jestem na to przygotowana.
- Zwietnie z nią rozmawiałaś - powiedział Zach. - To był fantastyczny początek. Przyjęła to dużo lepiej, niż sobie
wyobrażałem.
Wszystko to wydawało się Olivii surrealistyczne. Rozmawiała przed godziną z córką. Własną córką. Obie będą
potrzebowały czasu, żeby się poznać i zaprzyjaznić. Kiedy tego wieczoru Olivia stanęła w drzwiach, patrzyły na siebie z
Kaylą przez dobrą minutę; przyglądały się twarzom, sylwetkom, rysom, ruchom. Tyle jeszcze było do zobaczenia, do
poznania.
Olivia wstała niechętnie; wyszli razem z pokoju. Schodząc po schodach, powiedziała:
- Zach, dziś znów coś się wydarzyło.
- Coś mnie tknęło, kiedy zobaczyłem, że jedziesz innym samochodem. Chciałem cię zapytać, ale w całej tej gorączce
wyleciało mi z głowy. Co się stało?
- Ktoś pociął mi opony i nabazgrał na szybie jakieś obrzydliwości. Tym razem: Bogata dupa .
Pokręcił głową.
- Zmieszne to wszystko. Kto wycina takie idiotyczne numery?
- Może Johanna. Powiedziała mi, że była zaręczona z moim ojcem, ale jeśli wierzyć Pearl, która wygląda na niezłą
plotkarę, ojciec za każdym pobytem w Blueberry spotykał się z inną kobietą.
- Nie pojawiał się tu często. Na pewno nigdy go nie widziałem w mieście. Kilka razy musiałem przejeżdżać obok jego
domu. Nigdy nie było w nim żadnych śladów życia.
- To znaczy, że Johanna fantazjuje?
Wzruszył ramionami.
- W ogóle jej nie znam.
- Zastanawiam się jeszcze nad kimś innym. - Olivia wahała się, czy poruszać ten temat. - Zach, jest mi niezręcznie mówić
o tym, ale zdaje się, że jestem problemem dla Marnie.
- Chyba tak. - Kiwnął głową. - Nie wiem jednak, czy byłaby zdolna zdemolować hol i samochód. To trochę nie w jej stylu.
Widywałem ją rozgniewaną i poirytowaną, ale nigdy nie posuwała się do potajemnej zemsty albo podstępów.
Bo pewnie nigdy dotąd nie widziała zagrożenia dla waszego związku, chciała powiedzieć Olivia, ale Zach wyszedł do
kuchni zrobić kawę i temat Marnie szczęśliwie został poniechany.
Zach wrócił po kilku minutach z dwoma kubkami kawy. Postawił je na niskim stoliczku i usiadł obok Olivii na kanapie.
Tak blisko, że ich uda niemal zetknęłyby się, gdyby Olivia tylko trochę się poruszyła. Czego oczywiście nie zrobiła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]