[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odwzajemnił jej uśmiech i na szczęście zdawał się nie zauważyć
zaskoczenia malującego się na jej twarzy. Oczywiście nie należę do
kobiet, jakie lubi, trzezwo stwierdziła w duchu. To jakiś absurd.
Rachel wypiła łyk herbaty i podniosła głowę. Właśnie wtedy za-
dzwonił telefon. Matt zmarszczył czoło.
- Ciekawe, kto dzwoni o tak póznej porze - mruknął, wstał i po-
szedł odebrać.
Rachel przyglądała się jego plecom, mocnym i prostym. Matt cały
jest taki, można na nim polegać. Miał rzadki dar natychmiastowego
wzbudzania w ludziach zaufania, przekonania, że obojętne, co im się
przytrafi, on im pomoże wykaraskać się z tarapatów. Pacjenci to czuli,
ona też to czuła. Matt był kimś, do kogo można się było zwrócić w po-
trzebie w przekonaniu, że nie zawiedzie. Rachel nigdy nie spotkała ta-
kiego mężczyzny.
R
L
- Nie, nie, proszę się nie usprawiedliwiać - mówił teraz do słu-
chawki. - Całkowicie rozumiem, że się pani denerwuje. Proszę zdać się
na mnie. Będę u państwa najdalej za dziesięć minut - obiecał i odłożył
słuchawkę.
- Co się stało? - spytała zaniepokojona Rachel.
- Dzwoniła pani Morris z Prescott Lane. Jeden z jej synów dostał
wysokiej gorÄ…czki i ma jakÄ…Å› dziwnÄ… wysypkÄ™ na nogach.
- Próbowała wezwać nocną pomoc lekarską?
- Owszem, blisko godzinÄ™ temu. Niestety do tej pory nikt siÄ™ nie
zjawił i dlatego zdecydowała się zadzwonić do mnie. - Ton Matta był
poważny. -Ostatnio w naszej okolicy były dwa przypadki zapalenia
opon mózgowych, więc rozumiem jej zdenerwowanie. Nie możemy
ryzykować.
- Oczywiście - przyznała Rachel. - Jedziesz tam teraz?
- Tak. Jasne, że od tego jest nocna pomoc lekarska, ale nie o to
chodzi. Chłopca trzeba szybko przebadać. Nie wolno zwlekać. - Matt
ruszył do drzwi, lecz na progu przystanął. - Nie wiem, ile mi to zajmie,
więc nie czekaj, dobrze? Zobaczymy się rano.
- Uważaj na siebie. Drogi są oblodzone. O wypadek nietrudno.
- Nie martw się. Będę jechał wyjątkowo ostrożnie. Nie możemy
oboje kuśtykać po przychodni, prawda?
Posłał jej uśmiech, lecz zanim zdążyła coś odpowiedzieć, wyszedł,
a po chwili dobiegło ją trzaśniecie drzwiami. Wstała i podeszła do
okna. Zobaczyła jeszcze, jak samochód odjeżdża. Oparła czoło o szybę
i starała się sobie przypomnieć wyraz twarzy Matta. Czy poniosła ją
R
L
wyobraznia, czy rzeczywiście widziała to, co chciała zobaczyć? Nie
była pewna, lecz przez jedno mgnienie zdawało się jej, że w jego
oczach widzi pożądanie. Zadrżała.
Jeszcze chwilę wpatrywała się w ciemność. Nawet jeśli Matt czuł
coś do niej, nie miała powodu sądzić, że pójdzie za głosem serca.
- Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent możemy wykluczyć zapa-
lenie opon - stwierdził Matt.
Rodzice chorego chłopca odetchnęli z ulgą. Matt doskonale ich ro-
zumiał, przecież sam był ojcem.
- Owszem, Robbie ma gorÄ…czkÄ™ i wysypkÄ™ - ciÄ…gnÄ…Å‚ - ale poza tym
żądnych innych typowych objawów, sztywnienia karku, fotofobii, czyli
światło-wstrętu, bólu głowy ani wymiotów. - Szklanką ucis-nął wybro-
czyny na nogach chłopca. - Jak państwo widzą, zaczerwienienie znika
pod wpływem ucisku. To też jest dobry znak.
- Więc uważa pan, doktorze, że to jakiś wirus? - dopytywał się oj-
ciec Robbiego.
- Możliwe. - Matt postanowił pociągnąć chłopca za język. - Czy jest
coś, czego nam nie powiedziałeś?
Robbie zmieszał się i Matt od razu wiedział, że instynkt go nie za-
wiódł. Przysiadł na brzegu łóżka i zdecydowanym tonem rzekł:
- Jeśli zrobiłeś jakieś głupstwo, nikt nie będzie na ciebie krzyczał.
Ale chcemy się dowiedzieć, dlaczego zachorowałeś.
- To był szczur - wybąkał chłopiec i z lękiem spojrzał na rodziców.
R
L
- Domowy? - spytał Matt, a widząc, że matka chłopca chce coś po-
wiedzieć, powstrzymał ją ruchem ręki.
- Nie, dziki. Nad rzeką. Poszliśmy tam z chłopakami i znalezliśmy
gniazdo szczurów. Nie chcieliśmy zrobić im krzywdy - Robbie dodał
pospiesznie - tylko je zobaczyć. Wzięliśmy kij i wsadziliśmy w gniaz-
do, a jeden ze szczurów wyskoczył i ugryzł mnie w kostkę. O tutaj.
- Pokaż. - Robbie posłusznie odwinął skarpetkę.
- Nie wyglÄ…da to Å‚adnie - mruknÄ…Å‚ Matt, patrzÄ…c na zainfekowanÄ…
rankę. - To tłumaczy, dlaczego węzły chłonne w pachwinie masz po-
większone. Zakażenie rozprzestrzeniło się w całym organizmie i stąd
gorączka i ogólne złe samopoczucie.
- Ale szczury przenoszą grozne choroby, takie jak dżuma, prawda,
panie doktorze? - Pani Morris była przerażona. - Kilka miesięcy temu
oglądałam taki program w telewizji.
- Dżumę przenoszą zazwyczaj pchły pasożytujące na szczurach -
cierpliwie tłumaczył Matt. - Na szczęście u nas nie mamy już tego pro-
blemu, chociaż szczury też przenoszą rozmaite choroby. Dlatego każdy
ugryziony przez szczura powinien jak najszybciej pójść do lekarza. -
Urwał i zerknął na chłopca.
- Robbie najprawdopodobniej ma szczurzÄ… gorÄ…czkÄ™, ale to zwal-
czymy antybiotykiem. Niemniej, młody człowieku, nigdy więcej nie
drażnij szczurów kijem, jasne? Najlepiej trzymaj się od nich z daleka.
Słowo? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire