[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Brad da sobie radę - zapewniła Dana.
- Nie wątpię. Ja także dam sobie radę. Po prostu nie jestem pewna, jak mam z nim
postępować. Nie mogę sobie pozwolić na pomyłkę. Tu chodzi nie tylko o klucz, ale
również o Simona i o mnie samą.
- Obawiasz się, że zbliżenie z Bradem, osobisty związek mógłby być pomyłką? - spytała
Malory.
- Właśnie zaczynam się obawiać, że pomyłką mogłoby być trzymanie się od niego na
dystans. To utrudnia praktyczne podejście do sprawy.
- Umówiłaś się z nim na dzisiaj. Czemu nie miałabyś choć raz pójść za przykładem
Simona i cieszyć się obecnością kogoś, kto najwyrazniej łaknie twojego towarzystwa?
- Spróbuję. - Zoe sięgnęła po taśmę. - Na szczęście mam przyzwoitkę. A nawet dwie,
jeśli liczyć Moego.
- Prędzej czy pózniej Brad, choćby nie wiem jak lubił Simona, zechce spotkać się z tobą
sam na sam.
Zoe wręczyła Danie taśmę i sięgnęła po wiertarkę.
- Więc zacznę się o to martwić prędzej czy pózniej.
Raczej prędzej, a właściwie lada chwila, pomyślała, gdy została sama.
81
Wiedziała, że przy tak silnym pociągu fizycznym zbliżenie jest nieuniknione. Mogła
jednak wybrać czas, miejsce i atmosferę. Reguły. Musiała ustalić reguły, zawrzeć z nim
porozumienie, zanim zdecydujÄ… siÄ™ na intymny kontakt.
Jeżeli Bradley Vane istotnie stanowił ważny punkt na jej życiowej drodze, musiała zyskać
pewność, że żadne z nich nie wykrwawi się w samotności na końcu szlaku.
82
ROZDZIAA SIÓDMY
Przepełniony podnieceniem okrzyk Simona przerwał wewnętrzną debatę Zoe na temat
kolczyków. Czy powinna założyć duże srebrne koła, dość frywolne i seksowne, czy
drobne markazytowe łezki, skromniejsze i bardziej wyrafinowane, które kupiła w chwili
szaleństwa ostatniego lata?
Takie drobiazgi określały nastrój kobiety, jej pogląd na sytuację, jej intencje. Mężczyzna
mógł ich w ogóle nie zauważyć, pomyślała, przymierzając kolczyki, ale kobieta zawsze
wiedziała, dlaczego wybiera tę, a nie inną biżuterię. Albo buty. Albo biustonosz.
Tak wyglądały podstawowe elementy randkowego rytuału. Zoe odłożyła obydwie pary
kolczyków i przycisnęła dłoń do brzucha. Boże, idzie na randkę.
- Mamo! Chodz szybko! Musisz coś zobaczyć.
- Za chwilÄ™.
- Pospiesz się! On już wjeżdża na podjazd. O rany! Mamo, chodz!
- Co się dzieje? - Wbiegła boso do salonu. Nie mogła dobrać butów, dopóki tnie podjęła
decyzji co do kolczyków. - Na miłość boską, Simonie, musimy wyjść za kilka minut i nie
mam... - Zaniemówiła, gdy wyjrzała przez okno i zobaczyła czarną limuzynę o
wydłużonej karoserii, hamującą tuż za jej wysłużonym hatchbackiem.
- Nigdy w życiu nie widziałem tak wielkiego samochodu.
- Ja też nie - przyznała Zoe. - Pewnie kierowca zabłądził.
- Mogę wyjść i popatrzeć? - Złapał ją za rękę i pociągnął, co zdarzało mu się w chwilach
wyjątkowego podekscytowania. - Proszę, proszę, proszę! Mogę go dotknąć?
- Chyba nie powinieneÅ›.
- Ktoś wysiada. - Głos Simona zmienił się w nabożny szept. - Wygląda jak żołnierz.
- To szofer. - Położyła dłoń na ramieniu Simona i obydwoje wyjrzeli ostrożnie przez
szybÄ™. - Kierowca limuzyny.
- Idzie do drzwi.
- Pewnie chce spytać o drogę.
- Czy mogę wyjść i popatrzeć, kiedy będziesz mu objaśniała? Niczego nie dotknę ani nic.
83
- Zobaczymy. - Wzięła Simona za rękę i podeszli do drzwi.
Miał rację, pomyślała. Mężczyzna naprawdę wyglądem przypominał żołnierza - wysoki,
wyprostowany jak struna, w czarnym mundurze i czapce.
- Czy szuka pan kogoś? - zapytała.
- Pani Zoe McCourt? Pan Simon McCourt?
- Ach. - Bezwiednie przytuliła Simona. - Tak.
- Nazywam się Bigaloe. Mam państwa odwiezć do pana Vane'a.
- Pojedziemy tym autem? - Oczy Simona zrobiły się wielkie jak spodki.
- Tak jest. - Bigaloe mrugnął do niego. - Szanowny pan może sobie wybrać miejsce.
- Super! - Chłopiec uniósł pięść, wydał dziki okrzyk i byłby od razu podbiegł do limuzyny,
gdyby Zoe go nie przytrzymała.
- Ale my mamy własny samochód. I jest jeszcze pies.
- Wiem, proszę pani. Pan Vane przesyła kartkę.
Zoe spojrzała na kopertę, którą podał Bigaloe, i rozpoznała firmową papeterię.
- Nie ruszaj się - rozkazała i puściła dłoń syna, żeby otworzyć kopertę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skydive.htw.pl
  • Copyright © 2016 Moje życie zaczęło siÄ™ w dniu, gdy ciÄ™ spotkaÅ‚em.
    Design: Solitaire