[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łańcuch był doskonały prosty i staranny.
Moja siostra i ja raz zrobiłyśmy taki łańcuch odezwała się Roxanne.
Powiesiłyśmy go na drzewie koło naszego domu. Na drzewie. Na drzewie.
Chloe wstrzymała oddech.
Tęsknisz za swoją siostrą. Starała się mówić zupełnie naturalnie, bez
jakiegokolwiek napięcia w głosie.
Zwłaszcza w czasie świąt uśmiechnęła się smutno dziewczynka.
Był to pierwszy uśmiech, pierwszy wyraz jakichkolwiek uczuć na twarzy
tego dziecka. Chloe miała ochotę ją uściskać. Miała ochotę krzyczeć z radości.
Miała ochotę się rozpłakać.
To straszne stracić kogoś, kogo się kocha powiedziała tym samym
tonem.
Skąd wiesz? Roxanne wyglądała na autentycznie zainteresowaną. Więz
została nawiązana cienka, niepewna, ale zawsze.
Chloe odmówiła w duchu krótką modlitwę.
Straciłam rodziców, kiedy miałam siedem lat powiedziała.
NaprawdÄ™?
Przez bardzo długi czas nie chciałam w ogóle niczego czuć.
Moi rodzice żyją.
Wiem.
Skrzywdzili mnie. I Mary Jane.
Wiem.
Dlaczego?
Chloe gorączkowo szukała odpowiedzi.
Bo nikt ich nie nauczył, jak być dobrymi rodzicami, Roxanne. Ktoś ich
pewnie skrzywdził, kiedy oni sami byli dziećmi.
NienawidzÄ™ ich.
Tak, wiem.
To zle, prawda?
Nie, nieprawda. Uczucia nigdy nie są złe.
Ja nie krzywdzę ludzi, nawet jeśli ich nienawidzę.
To znaczy, że jesteś bardziej dorosła niż twoi rodzice.
Nie chcę ich nigdy więcej widzieć.
I nie musisz. Nigdy.
JesteÅ› pewna?
Całkowicie.
Roxanne opuściła wzrok i zaczęła bawić się łańcuchem.
Naprawdę? spytała cicho.
Naprawdę. Możesz pytać mnie o to codziennie, a ja zawsze odpowiem ci to
samo.
Czerwony to był ulubiony kolor Mary Jane. Zużyłam dużo czerwonego
papieru do tego łańcucha.
Możesz robić łańcuch dla Mary Jane na każdą Gwiazdkę. Na znak, że ją
pamiętasz.
Czy ty ciągle pamiętasz swoich rodziców?
Oczywiście.
Ta odpowiedz usatysfakcjonowała Roxanne. Ostrożnie przywiązała swój
łańcuch do balustrady. Kiedy kończyła, oderwała ostatnie kółko czerwone i
włożyła je do kieszeni.
Chcę je mieć przy sobie wyjaśniła i zniknęła w holu.
W chwilę pózniej Egan odnalazł Chloe siedzącą na schodku. Nigdy dotąd nie
widział, aby była tak nieruchoma i blada.
Usiadł koło niej i objął ją ramieniem. Oparła się o niego i wtuliła twarz w
jego szyjÄ™.
Mogę jakoś pomóc? zapytał.
Poczuł, że przecząco kręci głową.
Chcesz, żebym odwołał dzisiejsze kolędowanie?
Znowu potrząsnęła głową.
Możesz zechcieć, kiedy usłyszysz, jak śpiewam. Nigdy jeszcze nie
słyszałaś.
Po prostu przez chwilę się nie ruszaj wyszeptała.
Słuchaj, możemy tak siedzieć nawet przez całą wieczność.
Nie trzeba aż tak długo.
Pomachał ręką do Bunny i Jennifer, które przechodziły przez korytarz.
Urosłam o dwa centymetry! wykrzyknęła Jennifer. Całe dwa
centymetry! Doktor powiedział, że teraz rosnę.
Cudownie! Był naprawdę zachwycony. Idz i zjedz jeszcze hamburgera,
może urośniesz kolejne dwa.
Co się stało Chloe?
Chyba jest zmęczona. Poczuł, że dziewczyna przytakuje. Mówi, że tak.
Nie może być zmęczona. Przecież mieliśmy śpiewać kolędy, prawda? z
niepokojem dopytywała się Bunny.
Przyniosę ją do was na barana obiecał Egan.
Obie dziewczynki zachichotały i zniknęły.
O'Brien poczuł nagle, że jego szyja jest podejrzanie mokra.
Dwa centymetry? powiedział łagodnie. To chyba dobra wiadomość?
Chloe, kochanie, zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale jeśli jeszcze raz pokręcisz czy
pokiwasz głową, naprawdę nadwerężysz mi szyję.
Jej śmiech przypominał nieco łkanie. Uniosła zalaną łzami twarz.
Jesteśmy sami? zapytała.
W tej chwili tak.
To dobrze. Pocałowała go mocno. Poczuł wewnątrz ciepło, które
przemieniło się w pożądanie. Ostatnio często odczuwał pożądanie. Jej głos w
słuchawce telefonu, jej zapach, błysk czarnych włosów wystarczał, aby zaczynał
tęsknić za dotykiem dziewczyny.
Na barana? powiedziała w końcu i dostała czkawki.
Powiedziałem to, żeby je uspokoić. Pójdziesz sama.
Do diabła!
Jesteś pewna, że dasz radę?
Zlinczują mnie, jeśli nie pójdę. Dziewięć dziewczynek zgodziło się iść z
nami. To rekord. Jeszcze nigdy dziewięć dziewczynek nie zgodziło się zrobić
czegoś razem, i to w dodatku po mojej myśli.
Jestem zdumiony, że reszta oparła się mojemu urokowi.
Shandra jest chora, a Vicky i Lianne idą na koncert do szkoły.
Całkiem prawdopodobne wymówki. Wstał, gdyż znowu kusiło go, by ją
pocałować. Odwrócił się. Chodzmy już.
Noc była mrozna, a świeży śnieg skrzypiał pod butami gromady kolędników.
Sąsiedztwo domu Almy Benjamin stanowiły stare, wybudowane w ubiegłym wieku
domy. Wyczyny dziewcząt nie zawsze zjednywały im przychylność sąsiadów, ale
na ogół byli oni bardzo wyrozumiali. Chloe miała nadzieję, że dzisiejszego
wieczoru zdołają wynagrodzić sąsiadom pewne niedogodności.
W pierwszym domu we wszystkich oknach wisiały gustowne girlandy, a na
parapetach stały świeczki.
To mi wygląda na dom, w którym lubią Cichą noc powiedział Egan.
Zaczął śpiewać kolędę swoim pięknym, melodyjnym barytonem. Po chwili
dołączyła do niego Chloe, a moment pózniej dziewczynki.
Małe aniołki wyszeptał Egan do Chloe.
W przedpokoju zapaliło się światło, a po chwili drzwi się uchyliły.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]